Forum Sokal  - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu
Odwiedź Sokalszczyznę - rejon w województwie lwowskim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ludobójstwo Polaków na Kresach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:43, 04 Cze 2007    Temat postu: Ludobójstwo Polaków na Kresach

Tomasz Strużanowski

Ludobójstwo Polaków na Kresach

Nie z chęci zemsty, lecz przez szacunek dla prawdy

Jedną z wielu przemilczanych kart z najnowszej historii Polski jest tragedia, która dotknęła Polaków – mieszkańców południowo-wschodnich Kresów II Rzeczypospolitej. Tzw. rzeź wołyńska to pojęcie nieznane przeciętnemu Polakowi. Ponure wypadki, które miały miejsce w latach 1939-45 na terenie województw łuckiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego, pozostały owiane mgłą milczenia zarówno w okresie PRL-u, jak i – co musi budzić zastanowienie – po roku 1989, kiedy, wydawałoby się, zaistniały dogodne warunki do wydobycia prawdy na jaw. Zamiast tego jesteśmy raczeni przez większość mediów eufemizmami typu „wypadki na Wołyniu”, „konflikt polsko-ukraiński”, „antypolska akcja”, „tragedia wołyńska”; nie brak wręcz prób stawiania polskich ofiar na równi z tymi, którzy mordowali ich w imię obłąkanej ideologii.

Ludobójstwo Polaków na Kresach było przedmiotem sesji popularnonaukowej zorganizowanej 24 października przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Zbrodni Ofiar Ukraińskich Nacjonalistów oraz Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. W auli Centrum Kształcenia Ustawicznego w Toruniu zgromadziło się spore grono osób zainteresowanych tą tematyką; wśród nich – wielu naocznych świadków tamtych wydarzeń. Główny wykład wygłosiła Ewa Siemaszko, współautorka (z ojcem, prof. Włodzimierzem Siemaszko) monumentalnej pracy pt. „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-45”.

Po I wojnie światowej Ukraina, w odróżnieniu od Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii, nie zdołała „wybić się na niepodległość”, a ziemie zamieszkałe przez Ukraińców zostały rozdzielone między Rosję Radziecką i Polskę. Ich los był diametralnie różny. Mieszkańcy Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej rychło doświadczyli na własnej skórze „dobrodziejstw” komunizmu. Największą tragedię przyniósł im wywołany sztucznie, na rozkaz Stalina, wielki głód (1932-1933), który według szacunków pochłonął 6-8 milionów śmiertelnych ofiar. Demokratyczna II Rzeczpospolita, mimo wszelkich przypadków naruszania sprawiedliwości społecznej, oferowała swym ukraińskim obywatelom o wiele więcej praw, tolerując, a przynajmniej nie dążąc do zniszczenia za wszelką cenę, pojawiające się licznie organizacje o zabarwieniu nacjonalistycznym i separatystycznym.

Wśród tych ostatnich czołową rolę odgrywała OUN – Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, stawiająca sobie za cel wywalczenie niepodległości jednolitej narodowościowo Ukrainy. Jej przywódcy wzywali do bezlitosnego fizycznego likwidowania nie-Ukraińców, czyli – mówiąc wprost – do wymordowania miejscowych Polaków i Żydów.

Wprowadzenie tych planów w czyn nastąpiło w latach II wojny światowej. Eksterminacja Żydów została dokonana w latach 1939-41, a nacjonalistom ukraińskim przypadła w niej rola pomocnicza, gdyż pierwsze skrzypce grali tu Niemcy. Natomiast sprawcami rzezi Polaków, do której doszło na tych terenach w latach 1939-45, byli ich ukraińscy sąsiedzi. W pierwszym okresie (1939-42) napady miały charakter indywidualny, wybiórczy. Liczbę ich ofiar szacuje się na około 5000 osób, w znacznej mierze liderów polskiej społeczności. W 1943 r. OUN i jej zbrojne ramię – Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) rozpoczęły działania na wielką skalę, angażując do nich cywilną ludność ukraińską. Apogeum mordów przypadło na lipiec 1943 r. (Wołyń) oraz kwiecień-czerwiec 1944 (Małopolska Wschodnia). Według najostrożniejszych szacunków (zapewne znacznie zaniżonych) przyniosły one śmierć co najmniej 120 tysięcy tamtejszych Polaków. Fizycznej likwidacji ulegały całe wsie. Symbolem tych wydarzeń była niedziela 11 lipca 1943 r., kiedy w wyniku ściśle zaplanowanej akcji, Ukraińcy wymordowali 10 tysięcy Polaków i spalili doszczętnie 130 polskich wsi.

Napastnicy dokonywali napadów zazwyczaj nocą. Podchodzili cicho pod polskie miejscowości, otaczali je kordonem strzelców, a następnie wkraczali do poszczególnych gospodarstw i domostw. Większość ofiar była mordowana przy użyciu narzędzi gospodarskich – wideł, siekier, łopat, noży itp. – i z nieopisanym okrucieństwem. Ci, którzy ginęli bez tortur, mogli się uważać za szczęśliwców. Wykłuwanie oczu, wyrywanie języków, rąk, nóg, przerzynanie piłą na pół (przytoczony został przypadek przerzynania głowy, któremu towarzyszyło urąganie: „Masz Polskę od morza do morza”), przybijanie do wrót, uderzanie główkami dzieci o ścianę, „sadzanie” dzieci na sztachety, gwałty na kobietach – to tylko próbka ponurego rejestru tortur zadawanych polskim ofiarom. Badacze – na podstawie relacji świadków – wyróżnili przeszło 300 rodzajów zadawanych tortur! W wielu przypadkach Polaków spędzano do budynków gospodarczych, które podpalano. Niejednokrotnie napastnicy podpalali kościoły, w których odbywały się nabożeństwa (w kilku przypadkach były to Msze św. pierwszokomunijne).

Wbrew temu, co głosi propaganda ukraińska, a polska niekiedy powtarza – napady nastąpiły bez uprzedzenia (odezwa OUN, wzywająca Polaków do opuszczania gospodarstw i przenoszenia się za San, sama w sobie bezprawna, została wydana – na wszelki wypadek, dla uniknięcia odpowiedzialności karnej po wojnie – dopiero w listopadzie 1943 r i nie dotarła do ludności polskiej).


Podczas II wojny światowej – podkreśliła Ewa Siemaszko – Polacy byli ofiarami trzech ludobójstw: niemieckiego, sowieckiego i ukraińskiego. To ostatnie jest uporczywie przemilczane lub negowane przez stronę ukraińską i znaczną część przedstawicieli polskiego życia publicznego. Tymczasem rzeż Polaków na Kresach nosi wszelkie cechy ludobójstwa i wyczerpuje całkowicie definicję tej zbrodni, zawartą w Konwencji ONZ z 9 XII 48.

O ludobójczym charakterze zbrodni nacjonalistów ukraińskich świadczy szereg faktów: 1. Napastnicy dążyli do całkowitego wymordowania Polaków, którzy ginęli bez względu na płeć i wiek. 2. Było ono dokonywane z niebywałym okrucieństwem – Polacy mieli nie tylko umrzeć, lecz także poczuć, że umierają; towarzyszący mordom sadyzm był bezprzykładny i powszechny. 3. W zbrodnię zaangażowane były szerokie kręgi ludności ukraińskiej; nie tylko bojowcy z UPA, lecz również chłopi na co dzień zajmujący się uprawą roli, kobiety, wyrostki, dzieci, a nawet pewna ilość duchownych prawosławnych i unickich. 4. Eksterminacji – w całości lub w części polskiej – podlegały również rodziny mieszane, w których „została zepsuta ukraińska krew”. Na porządku dziennym były zabójstwa polskich członków rodziny z rąk ich najbliższych pochodzenia ukraińskiego, którzy w ten sposób naprawiali swój „życiowy błąd” 5. Mordercami byli sąsiedzi nie zważający na doznane wcześniej dobrodziejstwa, przekreślający całe lata zgodnego współżycia. 6. Mordowaniu towarzyszyło unicestwianie materialnych śladów polskiej obecności na tych terenach, przygotowujące utworzenie niepodległej Ukrainy.

Dopełnieniem sesji była uroczystość w kościele św. Jakuba; podczas Mszy św., której przewodniczył proboszcz, ks. prał. Andrzej Wawrzyniak, została tam odsłonięta tablica poświęcona ofiarom ludobójstwa na Kresach. Wmurowano ją naprzeciw innej, upamiętniającej fakt, że w krypcie świątyni pochowany jest ordynariusz łucki, bp Piotr Adolf Szelążek, wygnaniec z Kresów, zmarły w 1950 r. w Zamku Bierzgłowskim (podczas sesji postać tę przybliżył wykład dr. Waldemara Rozynkowskiego z UMK).

Homilię wygłosił ks. kan. Krzysztof Stanowicz, proboszcz parafii św. Wojciecha w Złotorii. Urodzony na Kresach w roku, na który przypadło apogeum zbrodni ukraińskich, cudem ocalał wraz z rodzicami i rodzeństwem. – Modliłam się wieczorem, aby przeżyć noc; modliłam się rano, aby przeżyć dzień – tak starsza siostra księdza wspomina tamten czas, w którym okrutna, bestialsko zadana śmierć, mogła przyjść znienacka, o każdej porze. Ksiądz Stanowicz pokazał zebranym w świątyni obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa, przed którym jego rodzina modliła się o przeżycie przed Wielkanocą 1944 r., kiedy Ukraińcy zapowiedzieli „malowanie pisanek polską krwią”...

„Wybaczamy wszystko wszystkim. Zła nie pochwalamy. Ludzi nie osądzamy. Niech ich osądzi Pan – Sędzia, który nie ma względu na osoby”. Ten fragment homilii, odzwierciedlał ton wypowiedzi, które padły podczas sesji. Świadkowie tamtych tragicznych wydarzeń, choć na całe życie naznaczeni obrazem bestialstw, na które patrzyli, po wojnie zaś zmuszeni do milczenia przez władze PRL, nie pragną zemsty. Nie mogą jednak pogodzić się z sytuacją, w której sprawcy zbrodni nie chcą się przyznać do popełnionego zła czy wręcz poczytują je sobie za powód do chluby. Warunkiem trwałego pojednania polsko-ukraińskiego jest odsłonięcie prawdy o bolesnej przeszłości. A nie da się stanąć w prawdzie, jeśli – w kontekście ludobójstwa Polaków na Kresach – ze strony ukraińskiej nie padną słowa przeprosin jako dowód autentycznego żalu i odcięcia się od zbrodni sprzed 60 lat.



Redakcja częstochowska: Anna WOJCIECHOWSKA
ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa, tel. (034) 365-19-17, fax (034) 366-48-93


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:45, 04 Cze 2007    Temat postu: Rozjuszył się pan ambasador

Rozjuszył się pan ambasador
Zbigniew Małyszczycki

Z programu obchodów w Przemyślu 60. rocznicy ludobójstwa i deportacji ludności polskiej na Kresach Wschodnich RP 1939-1947 było wiadomo, że uroczystości będą się składały z sesji naukowej, wystawy oraz Mszy św. Sesja naukowa obejmowała takie tematy, jak ludobójstwo OUN-UPA na Polakach, skutki polityki wielkich mocarstw wobec Polski i krajów europejskich oraz położenie tamy ludobójstwu poprzez akcję "Wisła". Wystawa została zatytułowana "Ludobójstwo w dokumentacji fotograficznej".

Obchody ani treść referatów nie zostały uzgodnione ze Związkiem Ukraińców w Polsce, jak to miało miejsce w przypadku sławetnego kilkuletniego "seminarium Żupańskiego". Referaty zostały opracowane przez naukowców Polaków, z których żaden nie był dopuszczony do wspomnianego seminarium. Nie było listy uzgodnień ani rozbieżności. Ten stan rzeczy oburzył do głębi "patriotów" ukraińskich (to znaczy kontynuatorów ideologii Dmytra Doncowa). Podnieśli właściwy im szum i rwetes, co "Nasz Dziennik" z 6.VI.2005 r. określa delikatnie jako "stanowczy sprzeciw". Wsparł ich ambasador Ukrainy, godny, skrajnie nacjonalistyczny następca Pawłyczki – Ihor Charczenko. Ten nazwał to nasze uświadamianie sobie bolesnej prawdy o tragicznych losach ludności kresowej przed sześćdziesięciu laty "skandalicznym antyukraińskim przedsięwzięciem". Pogroził też w imieniu Ukrainy w swoim piśmie protestującym: "takie prowokacyjne uroczystości mogą wywołać fale sprzeciwu na Ukrainie, a szczególnie we Lwowie".

Wystraszyły się tego wrzasku małe duchem kompetentne władze Polski: sesja naukowa zamiast w Klubie Garnizonowym WP odbyła się w Katolickim Domu Kultury "Roma", zaś wystawa zamiast w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej została zorganizowana w podziemiach kościoła. Chwała władzom kościelnym! Dobre i to... Przecież lękliwe władze świeckie mogły rozpędzić, przepraszam – zakazać odbycia się obchodów. Może by tak i było, gdyby nie zbliżające się wybory. Głosy Kresowian zapewne też się liczą. Swoją drogą wielce niezrozumiałe jest dążenie do zapomnienia przez Polaków tej najstraszliwszej wojennej zbrodni, większej w swym bestialstwie od zbrodni sowieckiej 1940 roku w Katyniu, czy niemieckiej 1944 roku w Warszawie. Tam "tylko" rozstrzeliwano, tu bestialsko mordowano.

Nie upłynęło wiele czasu, a już nowe władze państwa ukraińskiego, których reprezentantem w Polsce jest Ihor Charczenko, pokazały swe prawdziwe ounowskie oblicze. Wara komukolwiek mówić prawdę o UPA, bo ta została obrana na chwalebny wzorzec dla Ukraińców. Polacy nie mają prawa mówić prawdy o zbrodniczości wobec nich OUN-UPA, bo to godzi w jej obraz jako bohatera narodowego. To nic, że OUN-UPA zajmowała się wyłącznie mordowaniem bezbronnych ludzi, tak obcych (nie znamy ich liczby) jak i w niewielkich rozmiarach swoich (zaledwie 80 tysięcy). Wyniesiona została na szczyty jako obraz bohaterstwa narodowego. Na Ukrainie ten, kto pokazuje prawdę o tych zbrodniarzach – ginie, jak prof. Witalij Masłowśkij, w Polsce na razie podnosi się wrzask. Do niczego dobrego ta polityka nie doprowadzi. Żadnego pojednania z OUN-UPA i kontynuatorami ideologii Dmytra Doncowa być nie może, gdyż ludzie ci nie są zdolni do kierowania się chrześcijańskimi zasadami miłości.

Wbrew temu co mówią politycy, Polska i Polacy są przedstawiani na Ukrainie jako odwieczny wróg. Na dowód przytacza się same zmyślenia, brednie i kłamstwa. Czyżby ambasador Ukrainy tego nie dostrzegał? Jeśli powie, że nie zna takich przypadków, to – nie mówiąc o prasie, w której aż się roi od nieprawdy na temat Polski i Polaków – podaję mu tylko trzy tytuły wydawnictw książkowych, które do mnie dotarły: 1. Istoryko-pryrodni narysy z krajeznawstwa LWIWŚKA OBŁAST', Kwasnycia I.J., Hliczow I.O., Fedyk I.I., "Ukrserwis"-TOW, Lwów 1994 (Szkice historyczno przyrodnicze z krajoznawstwa); 2. Lubesziwszczyna, Nadstyria, Łuck 1996, (Ziemia Lubieszowska); 3. Wid seła Radowyczi do riczki Stochid, Zinowij Jarmoluk, Wołynśka Obłasna Drukarnia, Łuck 2001 (Od Radowicz do Stochodu). W każdej aż roi się od nieprawdy, każda tchnie nienawiścią. Wyliczeniem tych niegodziwości zajął się "Nasz Dziennik" w nr z 2-3.XII.2000 r., "Głos Emigracji" nr 13 z III.2002 r. i "Panorama Kresowa" w nr 35/43 z 2004 r. Jeżeli pana Ambasadora tak bardzo rozjusza mówienie prawdy, to nie wątpię, że tym bardziej oburzą go niecne kłamstwa. Chyba, że... No, właśnie: chyba, że... – dośpiewać nie trudno.

Zbigniew Małyszczycki

-------------
Oświadczenie Kresowego Ruchu Patriotycznego

Kresowy Ruch Patriotyczny wyraża stanowczy protest przeciwko zachowaniu najwyższych władz polskich wobec niespotykanej w cywilizowanych państwach ingerencji Ambasadora Ukrainy w wewnętrzne sprawy Państwa Polskiego. Ambasador Ihor Charczenko w sposób urągający zwyczajom dyplomatycznym i w niewybrednym języku wyrażał oburzenie w związku z uroczystościami oraz sesją naukową zorganizowanych w Przemyślu przez Kresowian w 60. rocznicę ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich dokonanego przez szowinistów ukraińskich z OUN-UPA. Skierował on listy protestacyjne do: MSZ, MON, Ministerstwa Kultury oraz do władz Województwa Podkarpackiego i miasta Przemyśla.

Ta niesłychana interwencja obcego państwa na terenie Polski nie tylko nie spotkała się z należytym odporem władz RP, ale przeciwnie – czyniły one wszystko, aby zdezorganizować uroczystości i sesję. MON uniemożliwił przeprowadzenie sesji naukowej w klubie garnizonowym, a z kolei pod naciskiem Ministerstwa Kultury Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej w ostatniej chwili odmówiło zorganizowania wystawy „Ludobójstwo w dokumentacji historycznej”. Z drugiej strony w Polsce są organizowane kongresy ukraińskich nacjonalistów, w czasie których na porządku dziennym są antypolskie wypowiedzi. Nie spotykają się one z żadną reakcją władz RP.

Takie zachowania, nie pierwsze zresztą w stosunkach polsko-ukraińskich, stawiają na porządku dziennym pytania o rzeczywistą suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej.

Na tle niegodnej uległości naczelnych Władz RP należy podkreślić pełne godności zachowania Prezydenta Przemyśla, który wraz ze Starostą Przemyskim objęli uroczystości patronatem oraz Wiceprezydenta, który stanowczo sprzeciwił się naciskom. Kierujemy do Nich słowa wdzięczności za wykazaną odwagę cywilną.

Przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego

(Jan Niewiński)
-----------------------

List otwarty do Ambasadora Republiki Ukrainy w Polsce

Warszawa, 10 czerwca 2005 r.

Pan Ihor Charczenko, Ambasador Republiki Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej Warszawa

Panie Ambasadorze!

Kresowy Ruch Patriotyczny z najwyższym oburzeniem przyjął Pańską reakcję na zorganizowane w Przemyślu uroczystości oraz sesję naukową poświecone 60 rocznicy ludobójstwa ludności polskiej na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939 – 1947 przez szowinistów ukraińskich z OUN-UPA.

W związku z tymi obchodami w sposób niepraktykowany w cywilizowanych krajach ośmielił się Pan ingerować w wewnętrzne sprawy Państwa Polskiego, nazywając przemyskie uroczystości „skandalicznym przedsięwzięciem”, a w liście do Wojewody Podkarpackiego „prowokacyjnymi uroczystościami”. Uroczystości te nazwał Pan również „skandalicznym antyukraińskim przedsięwzięciem”. Ostrzegał Pan ponadto przed „falą sprzeciwu na Ukrainie, a szczególnie we Lwowie”. Sprzeciwu wobec czego? – zapytujemy Pana. Wobec prawdy o zbrodniach i zbrodniarzach? Czy obnażanie prawdy o bestialstwach dokonanych na Polakach przez OUN-UPA stanowi antyukraińskie przedsięwzięcie? Jeśli tak, to informujemy Pana, o ile Pan nie wie, że ci sami siepacze z OUN-UPA i Służby Bezpeky wymordowali kilkadziesiąt tysięcy Pańskich rodaków tylko za to, że pomagali Polakom, zagrożonym przez UPA.

My, Kresowianie, nie obciążamy narodu ukraińskiego winą za mordy dokonane przez szowinistów ukraińskich oraz ich zbrodnicze formacje. Natomiast nie odstąpimy od głoszenia prawdy o męczeństwie Polaków na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, będziemy domagali się od władz niepodległej Ukrainy potępienia tych zbrodni i nazwania ich ludobójstwem oraz uznania OUN-UPA za organizację przestępczą. I nie uroczystości przemyskie, ale niespotykane w stosunkach dyplomatycznych między krajami oficjalnie głoszącymi sojusz, Pańskie wystąpienie uważamy za jątrzące między narodami polskim a ukraińskim. To Pańskie postępowanie, a nie spokojne uroczystości w Przemyślu, nosi znamiona skandalu.

Z prośbą o zastanowienie się –

Przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego

(Jan Niewiński)

Kresowy Ruch Patriotyczny (Porozumienie Organizacji Kresowych i Kombatanckich) 02-001 Warszawa, Al. Jerozolimskie 83/9

Nr 26 (26.06.2005)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:46, 04 Cze 2007    Temat postu: Fundamentem ma być prawda

Fundamentem ma być prawda – Rozmowa z Januszem Kurtyką, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej
Jaki był cel Pańskiej wizyty do Kijowa?

- Powodem mojej pierwszej wizyty na Ukrainie jako prezesa IPN było wzmocnienie współpracy naukowej, której celem jest badanie relacji polsko-ukraińskich i relacji między dwoma narodami w XX wieku. Jest rzeczą niezwykle ważną, żeby pomyślnie rozwijała się nasza strategiczna współpraca, która się zarysowuje się coraz bardziej wyraźnie. Ta współpraca jest niezwykle ważna tak dla Polski, jak i dla Ukrainy. Jednak żeby te relacje mogły być naprawdę strategiczne i długotrwałe – muszą być oparte na prawdzie i budowane na prawdzie, bo inaczej okażą się kruche. Dlatego zainteresowanie IPN-u historią między Polakami i Ukraińcami jest bardzo ważne. W sensie praktycznym chciałem dać nowy impuls i pogłębić współpracę jaka łączy polskie MSWiA, historyków i archiwistów IPN ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy. Dzięki naszej współpracy już okazały się pięć bardzo wartościowych tomów źródeł archiwalnych. Te książki pokazują różne aspekty losów Polaków i Ukraińców w latach 30. i 40. XX wieku. Współpraca instytucji państwowych dwóch krajów przyniosła mnóstwo nowych informacji. Dzięki odtajnionym nowym dokumentom znamy np. szczegóły rozpracowania polskiej konspiracji we wschodnich województwach RP w latach 1939-1941. Przedtem znaliśmy tylko raporty, które wysyłało polskie podziemie do rządu RP na uchodźstwie. Teraz wiemy jak te sprawy wyglądały ze strony sowieckiego NKWD. Dzięki dokumentom z archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wkrótce poznamy okoliczności rozbicia Armii Krajowej na Ziemi Lwowskiej, Wołyniu, Pokuciu i Podolu. Następny VI. tom będzie poświęcony tzw. Operacji „Sejm”, prowadzonej przez NKWD w latach 1944-1946. Dzięki współpracy polsko-ukraińskiej znamy szereg nowych dokumentów obrazujących przebieg masakr wołyńskich. Wreszcie ukazał się tom dotyczący Akcji „Wisła”, bolesnej dla Ukraińców. Ukraińskie NKWD rozbijając UPA po II wojnie światowej przejmowało znaczącą część archiwów UPA. W trakcie śledztwa przesłuchania dotyczyły również tego, jak działali poszczególni członkowie UPA na Wołyniu i jak przebiegały wypędzenia Polaków z tych terenów. W sumie pojawiły się źródła bardzo poważnych i obfitych informacji. Musimy pamiętać, że te tomy naszej wspólnej historii z lat 30. i 40. wydawane są na mocy porozumienia między instytucjami rządowymi Polski i Ukrainy. I to jaki dokument został opublikowany jest rezultatem tego porozumienia.

Czy w takim razie nie było selekcji dokumentów, że te niewygodne pozostawały nadal nieujawnione w teczkach archiwów specjalnych?

- Muszę powiedzieć, że strona ukraińska jest otwarta. Dlatego nie można powiedzieć, że jakieś dokumenty są chowane. I nie można powiedzieć, że Ukraińcy uchylają się od współpracy. Natomiast zarówno Polacy jak i Ukraińcy, reprezentują swoje własne państwa i na tym obszarze dochodzi do dyskusji – jakie dokumenty mają wejść do danego tomu. Dyskusje dotyczące tomu, poświęconego Tragedii Wołyńskiej były zacięte, jak i dyskusje poświęcone tomowi o Akcji „Wisła”.

W jakim gronie te dyskusje się odbywały?

- To przede wszystkim grono Komitetu Redakcyjnego: Jędrzej Tucholski, Zuzanna Gajowniczek, także osoby, które mają duże zasługi w publikacji dokumentów dotyczących dokumentów zbrodni katyńskiej. Ostatnio w pracy tego zespołu uczestniczy także Grzegorz Motyka oraz incydentalnie inni historycy, bo to jest praca dużego zespołu. Ze strony ukraińskiej są to historycy, którzy są zatrudnieni w archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Czy w Kijowie odbyły się spotkania Pana z dyrektorem nowo utworzonego ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Ihorem Juchnowśkym?

- Tak się spotkałem. Ale było to spotkanie nie związane z pracami zespołu roboczego. Było to spotkanie, na którym wymieniliśmy się informacjami, dotyczącymi podstaw prawnych działalności IPN-u.

A może były rozmowy z prof. Juchowśkym, dotyczące nadania statusu weteranów wojny, jeszcze zyjącym upowcom?

- Ten temat nie był poruszany w Kijowie.

To znaczy, że podczas takich spotkań polską stronę obowiązuje poprawność polityczna. Dlatego nasuwa się pytanie – czy działalność IPN-u podczas Pańskiego prezesostwa będzie inna niż w okresie Pana poprzednika Leona Kieresa?

- Stronę polską obowiązuje dbałość o interes państwa a nie poprawność polityczna. Nie sądzę, żeby strona ukraińska oczekiwała polskiej opinii co do UPA, tym bardziej, iż ukraińska opinia publiczna jest w tej sprawie bardzo podzielona. Najważniejszy jest tu postęp badań, rozszerzenie stanu wiedzy, publikowanie dokumentów i konfrontowanie wyników tych działań z pamięcią świadków wydarzeń. Nie wierzę w „dialog głuchych” (tu zawsze strony pozostaną przy swoim stanowisku), wierzę we wspólne badania lub współpracę w ramach tych samych przedsięwzięć. Zaś, co do mojego prezesostwa – każdy człowiek jest inny i osobowość ludzka wywiera wpływ na działanie instytucji. Ja jestem historykiem, który, jeżeli chodzi o zakres działania IPN, specjalizuję się w badaniach nad polskim powojennym podziemiem antykomunistycznym. Dla mnie w działaniu IPN jest bardzo ważnym dokumentowanie polskiego marzenia o wolności i niepodległości. Oraz pamiętanie o tym, że bardzo ważnym problemem w dziejach narodu polskiego w okresie PRL był problem zdrady. Albowiem jest faktem, że część polskiego społeczeństwa stała się zapleczem dla rządów komunistycznych, tak jak dzięki innej jego części możliwa się stała niepodległość.

Dziękuję, ale mi głównie chodzi o trochę inną sprawę. Chciałbym usłyszeć odpowiedź na pytanie - jak można zmienić zdanie przeciętnego Polaka i Ukraińca do spraw np. rzezi banderowskich na Wołyniu. Czy dwie strony polska i ukraińska kiedykolwiek dojdą w sprawach bolesnych do wspólnego mianownika i zaczną nazywać rzeczy po imieniu?

- Myślę, że to jest rzecz bardzo trudna. Dlatego, że Polaków na Wołyniu mordowali nie tylko członkowie UPA, ale również zwykli Ukraińcy.

Ale to były tzw. kuszczowi widdiły, które otrzymywały rozkazy z centrum dowództwa UPA...

- Zgadzam się, że to nie była niezorganizowana masa, ale w sensie społecznym to są rzeczy przechowywane w pamięci ludzi prostych. Podobnie Akcja „Wisła”, mimo że zrealizowana przez tzw. Ludowe Wojsko Polskie, dowodzone przez sowieckich generałów albo przez oficerów polskich podporządkowanych Sowietom, ale ta operacja uzyskała akceptację w dużej części polskiego społeczeństwa. Trudno oczywiście porównywać masowy mord, dokonany na ok. stu tysiącach ludzi na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej z przesiedleniem ponad stu tysięcy ludzi w Akcji „Wisła”. To są rzeczy trudne do porównywania. Jednak musimy pamiętać jako Polacy w tym drugim przypadku, że ci ludzie utracili w rezultacie przesiedlenia swoją małą Ojczyznę. Również jak my Polacy utracili swoją małą Ojczyznę na Kresach.

Ale w takim razie dlaczego w tych wspólnych relacjach jest tak głośno o Akcji „Wisła” i cicho na temat przesiedlenia Polaków z Kresów na tzw. Ziemie Odzyskane?

- Nie mogę odpowiadać na to – dlaczego tak jest. Odpowiadam tylko za funkcjonowanie IPN. Zresztą temat depolonizacji Kresów i przesiedleń Polaków na Ziemie Odzyskane jest powszechnie znany.

Czy ma sens wznowienie spotkań historyków w ramach – „Polska – Ukraina trudne pytania”?

- Moim zdaniem te spotkania mają swój sens. Dlatego, że nawet starcie dwóch interpretacji historii, dwóch emocji, dwóch czasami namiętności jest potrzebne i nawet konieczne, bo Ukraińcy muszą zobaczyć polski punkt widzenia, a Polacy – czym się różni ukraiński punkt widzenia od naszego. To wszystko powinno się odbywać w ramach dyskusji naukowej. To jest jedyna droga, bo alternatywą jest to, że pozostaniemy tylko na swoich stanowiskach i nigdy nie wyjaśnimy tych trudnych pytań.

Dlaczego na tych wspólnych polsko-ukraińskich konferencjach naukowych jest stale obecnym młody historyk Grzegorz Motyka, jednak trudno sobie wyobrazić udział w tych konferencjach bardzo fachowo obeznanych w tych trudnych pytaniach historyków jak Ewa Siemaszko lub Wiktor Poliszczuk?

- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo ja nie organizuję tych spotkań. Ale chciałbym, żeby Ewa Siemaszko współpracowała z IPN. Myślę, że wkrótce ta współpraca zostanie nawiązana.

Jak Pan widzi przyszłość tych wspólnych relacji polsko-ukraińskich jako prezes IPN?

- Bardzo bym chciał, żeby udało się zrealizować konkretne wspólne przedsięwzięcia naukowe. Aby nadal były wydawane tomie źródeł archiwalnych, a także relacje świadków. Dlatego, że dzięki temu powstanie fundament, na którym będzie można coś bardziej trwałego budować. Musimy pamiętać o tym, że Polska i Ukraina są coraz bliżej strategicznego partnerstwa. Myślę, że w obu krajach istnieje społeczne oczekiwanie na takie partnerstwo. Dlatego nasze relacje muszą być oparte na prawdzie. Jeżeli chodzi o badania historyczne, to lepiej nic nie powiedzieć niż skłamać.

Ale, jeżeli chodzi o trudne pytania wspólnej historii, to na uroczystości 60-lecia Tragedii Wołyńskiej w 2003 roku ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Kuczma powiedział, że istnieją dwie prawdy na temat Wołynia. W świetle takiego pojednania polsko-ukraińskiego jak Pan uważa – ile ma być tych prawd?

- Nie wiem jakie dwie prawdy miał pan Kuczma na myśli. Być może dla strony polskiej obie te prawdy były do zaakceptowania. Ale dla mnie nie ulega wątpliwości, że rzeź Wołynia była jednym z najbardziej wyjątkowych doświadczeń Polaków w okresie II wojny światowej. Pamiętajmy jednak, że proces dochodzenia do owego strategicznego przymierza jest długotrwały, że obie strony mają swoje wewnętrzne uwarunkowanie. I pytanie pańskie dotyczy raczej polityki, a nie nauki historycznej.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Eugeniusz Tuzow-Lubański

Nr 30-31 (23-30.07.2006)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mazi.tad
Gość






PostWysłany: Nie 23:07, 29 Lip 2007    Temat postu:

pierwszy raz zetknalem sie z historia kresow wschonich jakies miesiac temu...do dzis mnie trzyma,do dzis nie moge wyobrazic sobie tego cierpienia ludzi,nie potrafie zrozumiec tej nienawisci.......w ogole nie potrafie tego zrozumiec.....nie slyszalem nic gorszego("nienawisc"S.Srokowski.....)brak slow .
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Video-Lux
Administrator



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 10:25, 08 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:
Film o Sokalu i okolicach na DVD dla Ciebie

"Sentymentalna podróż do krainy ojców"






Na filmie dvd (w wersji turystycznej) 70 minut poświęcone jest
zabytkom i rozmowom z Ukraińcami
na tematy historyczne w miejscowościach :
Sokal, Zabuże, Tartaków i Komarów.






Zobacz fragmenty filmu :
Sokal i okolice - 2007


Sokal k/Lwowa - intro do filmu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Sokal k/Lwowa -cerkiew pw. św.Piotra i Pawła:
[link widoczny dla zalogowanych]

Zabuże k/Sokala - cerkiew pw. św. Michała Archanioła:
[link widoczny dla zalogowanych]


~~~~~~~~~~~~~~

Koszt płyty DVD = 30 zł wraz z kosztami wysyłki

Zamówienia proszę składać pod adresem: ~
[link widoczny dla zalogowanych]

lub telefonicznie: 94-340-60-06


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rizun
Gość






PostWysłany: Czw 20:10, 08 Maj 2008    Temat postu:

Maleńkie sprostowanie. UPA mordowała do roku 1947. To dlatego potrzebne było przeprowadzenie akcji "Wisła", polegająej na przesiedleniu Ukraińców na tereny Polski Zachodniej. Akcja ta niesłusznie została potępiona przez Senat RP. Co prawda przeprowadzona została przez rząd komunistyczny, ale zrobiłby to jakikolwiek rząd polski po 45-tm roku.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
woody




Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ustrzyki Dolne

PostWysłany: Sob 22:59, 19 Lip 2008    Temat postu:

Witam.
Mieszkam w Bieszczadach, a jestem potomkiem przesiedleńców Akcji H-T.
Moi dziadkowie i ojciec też utracił swoją "małą ojczyznę" ale pomiędzy tymi akcjami jest różnica. Akcja "Wisła" miała za cel odciąć UPA od bazy i zaplecza, które stanowili dobrowolnie lub przymuszani Ukraińcy zamieszkujący te tereny. Cel osiągnięto, uniknięto siłowego i zbrojnego rozwiązania co pociągałoby za sobą kolejne ofiary po obu stronach. Z tym przesiedlaniem też nie do końca jest tak, że wysiedlono wszystkich. Pozostało wiele rodzin prawie w każdej miejscowości najwięcej w Łobozewie, Teleśnicy, Myczkowcach, Weremieniu, Komańczy itp. Wśród nich byli, jak się po latach okazywało, i tacy co czynnie wspierali banderowców. Ci żyli i niektórzy żyją bezkarnie do dziś.
Zaś akcja H-T miała bardziej abstrakcyjne podłoże. Przeprowadzona po 6 latach od zakończenia wojny, ponieważ ZSRR chciało przejąć węgiel znajdujący się pod ziemią Sokalszczyzny.
I jak można porównać sytuację ludności przesiedlanej na ziemie zachodnie do jako tako utrzymanych i zadbanych gospodarstw poniemieckich z polakami przywiezionymi do spalonych, zniszczonych wsi gdzie przeważały kurne chaty i brak było jakiejkolwiek infrastruktury.
Kończąc - Ukraina budując swą państwowość nie może opierać się na bandytach i zbrodniarzach, nie może gloryfikować ludobójstwa i ze zbrodniarzy czynić bohaterów- i to powinniśmy Ukraińcom tłumaczyć a nie udawać, że nic się nie stało. IPN zamiast bawić się teczkami SB powinien zająć się zbrodniami przeciw narodowi polskiemu, zbierać świadectwa świadków póki jeszcze żyją i póki żyją zbrodniarze. Tych powinno się ich ścigać tak jak ściga się zbrodniarzy niemieckich.
Winniśmy pamięć pomordowanym rodakom, a nie bawić się w poprawność polityczną. Bez rozliczenia przeszłości nie zbudujemy prawidłowych relacji z Ukrainą w przyszłości i będzie nam się to jątrzyć jak sprawa Katynia z Rosją.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
STSr
Gość






PostWysłany: Czw 22:24, 12 Lip 2012    Temat postu:

W połowie 1943 r. oddziały UPA na Wołyniu, których głównodowodzącym był Roman Szuchewycz, (1907-1950), a jednym z najkrwawszych wykonawców jego decyzji - Dmytro Klaczkiwskyj, dowódca grupy UPA – Północ, przygotowały szeroko zakrojony atak na blisko sto miejscowości wołyńskich, mordując w sposób bezwzględny polską ludność cywilną, kobiety, dzieci i starców. Kłaczkiwskyj zasłynął wtedy z tajnej dyrektywy, która dotyczyła wymordowania polskich mężczyzn w wieku od szesnastu do sześćdziesięciu lat. Pisał w niej:

„Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od szesnastu do sześćdziesiąt lat. [...] Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziem”.

Efektem tej dyrektywy była m.in. tzw. krwawa niedziela, kiedy oddziały UPA napadły o świcie 11 lipca 1943 r., a potem napadały w następne dni i tygodnie, i w sposób brutalny i okrutny wymordowały za pomocą takich narzędzi jak sierpy, noże, młotki, kosy, piły około 60 tyś. Polaków na Wołyniu. Domy, dobytek, urządzenia gospodarcze zostały rozkradzione, zrujnowane i spalone. Przez trzy dni czcimy na tej stronie pamięć pomordowanych, pisząc i informując o tych zbrodniach, ale też pokazując dawne Kresy, ich urodę, piękno i bogactwo kulturowe. Proszę innych wątków pozakresowych nie wprowadzać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 2:30, 01 Lut 2013    Temat postu: http://youtu.be/5p1_45w893g

Pierwsza wywózka Polaków z okupowanych przez sowietów polskich Kresów Wschodnich miała miejsce z 9 na 10 lutego 1940 roku. Wywieziono wtedy na nieludzka ziemię ponad 140 tys. Polaków - głównie osadników wojskowych i cywilnych. Na fotografii : Krzyż Zesłańców Sybiru, przyznawany osobom deportowanym przez ZSRR. Hymn Sybiraków : w temacie postu
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin