Forum Sokal  - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu
Odwiedź Sokalszczyznę - rejon w województwie lwowskim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rzezie na Kresach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jagram
Administrator



Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:24, 18 Lip 2011    Temat postu: Rzezie na Kresach

Gdy Polska zapomina o ofiarach ludobójstwa na Kresach, Ukraina nagradza jego sprawców.

O tej zbrodni pisze się w Polsce niewiele. Jeszcze mniej się o niej mówi. Jej sprawcami nie byli Niemcy czy Rosjanie, toteż tym łatwiej przyszło rodzimym elitom ją przemilczeć. A jednak śmierć co najmniej 120 tys. Polaków, zamordowanych na Wołyniu i w Galicji, wciąż woła o pamięć.

"Bandyci – uzbrojeni w widły, siekiery, maczugi, noże oraz broń palną okrążyli naszą wioskę i zaczęli spędzać ludzi w jedno miejsce. A gdy ktoś próbował uciekać, wówczas strzelali za nim. Schwytane dzieci brali za nogi i głową uderzali o węgieł domu czy innego budynku" – tak rozpoczyna swoją relację wydarzeń z 15 lipca 1943 r. Leokadia Skowrońska, mieszkanka Aleksandrówka na Wołyniu [1]. Postrzelona w stopę chowała się w wykopanej przez siebie norze przez kilkanaście dni, aż w końcu przyszła pomoc. Jej najbliżsi mieli mniej szczęścia. Zabili ich ukraińscy znajomi, u których Skowrońscy chcieli się schronić.


Podobnych historii jest wiele. O tym, jak ukraińscy oprawcy czekali, aż Polacy zbiorą się na niedzielnej mszy, aby zamknąć ich w kościele i spalić żywcem. Kobiety, dzieci, starców – wszystkich bez wyjątku. O tym, jak krnąbrnym Lachom wykłuwano oczy, odcinano ręce i nogi, by na końcu przeciąć ich na pół piłą do drzewa. O tym, jak w jednej chwili uczynni sąsiedzi i przyjaciele zmienili się w śmiertelnych wrogów, gotowych do największych zbrodni.

Cytat:


1943 r., zwłoki pomordowanych mieszkańców wsi Lipniki w powiecie Kostopolskim na Wolyniu;
reprodukcja z 2006 r., fot. Marek Skorupski/FORUM


.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jagram dnia Pon 11:31, 18 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jagram
Administrator



Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:31, 18 Lip 2011    Temat postu:

Zagłada przed zagładą

Począwszy od września 1939 r., kiedy wschodnie tereny II RP zostały zajęte przez ZSRR, obserwowano wzrost liczby morderstw dokonywanych na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. Były to jednak pojedyncze, nieskoordynowane ataki. Istotną rolę w utrzymaniu względnego porządku odgrywała obecność Armii Czerwonej i NKWD, które z jednakową bezwzględnością tępiły wszelkie ruchy narodowościowe, zarówno po polskiej, jak i ukraińskiej stronie.

Sytuacja zmieniła się wraz z wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej w czerwcu 1941 r. Błyskawicznie, bo w niespełna dwa tygodnie, wojska III Rzeszy przejęły kontrolę nad byłymi Kresami Wschodnimi Rzeczypospolitej. Polacy uznali, że jedną okupację zastąpiła druga. Wielu Ukraińców natomiast powitało hitlerowców jak wyzwolicieli. Pomni proukraińskiej polityki Niemiec w czasie I wojny światowej, spodziewali się, że i tym razem Berlin będzie im sprzyjał.

Pomylili się. Nowe władze nie widziały w Ukraińcach partnerów, lecz co najwyżej posłusznych realizatorów swojej zbrodniczej strategii. W świetle nazistowskiej ideologii należeli oni bowiem do tej samej kategorii co Polacy, Białorusini, Rosjanie i inni "podludzie" przeznaczeni do niewolniczej pracy. Mimo to szeregi ukraińskich kolaborantów szybko rosły. Na większą niż w pozostałych częściach podbitej Europy skalę miejscowa ludność pomagała hitlerowcom w "oczyszczaniu" terenów z Żydów i innych "niepewnych elementów". Szacuje się, że do końca 1942 r. zginęło ponad 600 tys. żydowskich mieszkańców Wołynia i Galicji. Siłą sprawczą byli Niemcy, ale znaczny udział w tej zbrodni miały ukraińskie bataliony policyjne.

Holokaust zainspirował ukraińskich nacjonalistów. Udowodnił, że dzięki dobremu zorganizowaniu i bezwzględności było możliwe przeprowadzenie eksterminacji tysięcy ludzi. Cytując za wybitnym brytyjskim historykiem, Timothym Snyderem: "Kampania przeciwko Polakom zaczęła się na Wołyniu, a nie w Galicji, prawdopodobnie właśnie dlatego, że tutaj policja ukraińska odegrała większą rolę w wydarzeniach Holokaustu. Łączy to zagładę Żydów z rzezią Polaków i wyjaśnia obecność na Wołyniu tysięcy doświadczonych w ludobójstwie Ukraińców" [2].

Począwszy od 1942 r., rosło grono Ukraińców rozczarowanych polityką Berlina. Większość zasiliła ukraińską partyzantkę, której trzon stanowiła kilkunastotysięczna Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) nadzorowana przez Stepana Banderę. Banderowcy tworzyli zbrojną elitę. Dobrze wykształceni i zaprawieni w bojach, mieli jeszcze jedną ważną cechę – byli bezwzględni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jagram
Administrator



Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:32, 18 Lip 2011    Temat postu:

Masowe, zorganizowane mordy na Polakach datuje się od pierwszych miesięcy 1943 r. Wówczas to Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) – polityczna reprezentacja nacjonalistów, której podlegała m.in. UPA – podjęła decyzję o eksterminacji ludności polskiej. Preludium do ludobójstwa nastąpiło już 9 lutego 1943 r., kiedy banderowcy zamordowali 149 polskich mieszkańców kolonii Parośla.


Rzeź rozpoczęła się na dobre w kwietniu. W samym powiecie horochowskim UPA doszczętnie zniszczyła 17 polskich osad i wsi, a ich mieszkańców bestialsko zabiła. W maju liczba ofiar rosła już lawinowo. Meldunek AK do Londynu informował, że zaledwie w jednym tygodniu śmierć poniosło ponad 2 tys. Polaków. Jak podaje prof. Władysław Filar, do lipca 1943 r. z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło ok. 15 tys. polskich mieszkańców Wołynia [3].

"Naród ukraiński – zapowiadano w organie informacyjnym UPA – wstąpił na drogę zdecydowanej rozprawy zbrojnej z cudzoziemcami i nie zejdzie z niej, dopóki ostatniego cudzoziemca nie przepędzi do jego kraju albo do mogiły". Wszelkie wątpliwości rozwiewał rozkaz OUN: "Wyrżnąć Lachów aż do siódmego pokolenia, nie wyłączając tych, którzy nie mówią już po polsku".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jagram
Administrator



Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:32, 18 Lip 2011    Temat postu:

Krwawa niedziela

Kulminacja akcji eksterminacji ludności polskiej nastąpiła 11 lipca 1943 r. Data ta została wybrana nieprzypadkowo. Była to niedziela, Polacy gromadzili się w kościołach na mszy, dzięki czemu Ukraińcy mieli ułatwione zadanie. W ten jeden dzień zgładzono mieszkańców prawie stu wsi i kolonii, niszcząc przy okazji wszystkie pozostałe ślady polskości, takie jak kościoły, domy, a nawet drzewa. Do końca 1944 r. UPA starła z powierzchni ziemi 1048 polskich osad na Wołyniu (na ich całkowitą liczbę 1050).

Liczba ofiar masakry polskiej ludności z Wołynia i Galicji szacowana jest na ok. 100 tys. Historycy różnią się w swoich obliczeniach, choć większość z nich skłonna jest przyjąć, że z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło nie mniej niż 50 tys. osób. Wśród ofiar czystek – obok Polaków, którzy stanowili ich zdecydowaną większość – znaleźli się także Żydzi, Czesi, Rosjanie i Ormianie. Z kolei w akcjach obronnych i odwetowych śmierć poniosło ok. 2 tys. Ukraińców.

Nacjonaliści ukraińscy mordowali także Żydów i Ukraińców, Czechów nieprzychylnych UPA i pomagających Polakom. Wiele ofiar było też wśród małżeństw mieszanych. Ocenia się, że na Wołyniu z rąk UPA zginęło ok. 2-3 tys. Ukraińców, którzy pomagali Polakom, próbując ratować ich przed banderowcami.

Od tych wydarzeń minęło prawie 70 lat. Wydawać by się mogło, że to wystarczająco długo, aby powstała na ich temat wyczerpująca literatura naukowa i publicystyczna. Nawet jeśli przed 1989 r. istniały różne przeszkody, które uniemożliwiały pełne zbadanie problemu, to zniknęły one wraz z nastaniem III RP. A raczej powinny zniknąć, bo historia minionych dwóch dekad dowodzi, że nie wszystkie tematy traktuje się z równą starannością.

Badania historyczne są zdominowane przez bieżącą politykę. Elity wykorzystują przeszłość do zdobycia poklasku, często ją zniekształcając lub wręcz zakłamując. Nadal żywe są spory, które wywołało przypomnienie zbrodni w Jedwabnem. Uroczystości związane z odsłonięciem pomnika ku czci ofiar w 60. rocznicę mordu zostały oprotestowane przez część prawicy i hierarchów kościelnych. Niektórzy z nich nadal nie chcą uznać polskiej odpowiedzialności za śmierć ok. 340 Żydów, powołując się na różnego rodzaju źródła. Bardziej niż na dotarciu do prawdy zależy im na pozyskaniu poparcia pewnych grup społecznych, tradycyjnie wyczulonych na narodowe przewinienia.

To, jak bardzo dzisiejsze spory zniekształcają nasze postrzeganie historii, najdobitniej pokazuje przykład Katynia. Pomijając krzywdzące dla pamięci ofiar sprowadzenie tej zbrodni tylko do jednego z wielu miejsc kaźni polskich oficerów, policjantów i inteligencji, wykorzystywanie tragedii tysięcy ludzi do rozgrywek politycznych nie ma nic wspólnego z rzeczową debatą naukową. Jak inaczej bowiem należy odbierać ciągłe domaganie się od Rosji oficjalnych przeprosin, chociaż ta uczyniła to już w 1993 r. Jak inaczej, jeśli nie próbą zbicia kapitału politycznego, można nazwać zrównanie radzieckiej zbrodni z 1940 r. z katastrofą lotniczą z kwietnia 2010 r.? Gdy górę biorą emocje i polityczne interesy, cierpi prawda.

Postrzeganie ludobójstwa na Wołyniu i w Galicji wpisuje się w powyższe standardy. Od przełomu 1989 r. debata historyczna na temat tej zbrodni została wprost podporządkowana bieżącej polityce – tej wewnętrznej i zagranicznej. O ile jednak w przypadku Jedwabnego czy Katynia rodzima elita pozostaje skłócona i podzielona, o tyle w przypadku eksterminacji polskiej ludności na Kresach Wschodnich od lat mówi jednym głosem, a właściwie – zgodnie milczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jagram
Administrator



Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:34, 18 Lip 2011    Temat postu:

Usunięta uchwała

Powstaje nieodparte wrażenie, że nie wszystkie ofiary II wojny światowej mają w Polsce równe prawa do pamięci. Trudno zrozumieć, dlaczego polskie służby konsularne, które z tak wielkim zaangażowaniem tropią wszelkie próby zakłamania zbrodni hitlerowskich czy radzieckich, pozostają bierne, gdy media i politycy ukraińscy beatyfikują zbrodniarzy z UPA.

Na długo przed 1989 r. środowisko paryskiej "Kultury" lansowało tezę, że bez wolnej Ukrainy nie będzie wolnej Polski. Doktrynę tę, błędnie odczytaną przez rodzime elity jako nakaz niedrażnienia wschodniego sąsiada, realizowali wszyscy premierzy III RP, począwszy od Tadeusza Mazowieckiego, na Donaldzie Tusku skończywszy. Wspomagali ich w tym kolejni prezydenci, z Lechem Kaczyńskim na czele. Zadziwiające, że nieprzejednany w relacjach z Niemcami i Rosją, w przypadku Ukrainy okazywał on wielką pobłażliwość, niejednokrotnie graniczącą z naiwnością.

Podczas gdy Polska zapomina o ofiarach ludobójstwa na Kresach, Ukraina nagradza jego sprawców. Dotyczy to nie tylko polityki władz w Kijowie, która na szczęście powoli się zmienia. Przede wszystkim dotyczy to prowincjonalnych miast i wsi, stawiających pomniki i nadających honorowe obywatelstwo członkom OUN i UPA, ze Stepanem Banderą i Romanem Szuchewyczem na czele [4]. Obaj otrzymali tytuł Bohatera Ukrainy, nadany przez prezydenta Wiktora Juszczenkę. Jego następca cofnął tę decyzję, choć fala krytyki, jaka go za to spotkała ze strony różnych środowisk, wskazuje, że do rozliczenia Ukrainy z własną przeszłością jeszcze daleka droga.

Nasilenie się nastrojów nacjonalistycznych na Ukrainie jest po części rezultatem polskiej naiwności. W 2009 r. nakładem Związku Ukraińców w Polsce ukazała się książka pt. "UPA i AK. Konflikt w Zachodniej Ukrainie (1939-1945)", autorstwa Ihora Iljuszyna, profesora Kijowskiego Uniwersytetu Slawistycznego [5]. Przedmowę do niej napisał Mirosław Czech, niegdyś polityk Unii Wolności, a obecnie publicysta "Gazety Wyborczej". Warto przytoczyć fragment przedmowy, bo dobrze oddaje ona stanowisko naszych elit w kwestii ludobójstwa na Kresach: "Krwawą konfrontację determinował polski szowinizm i ukraiński nacjonalizm, które wywoływały po obu stronach postawy ekstremistyczne deprecjonujące ludzkie życie i przykrywające wszystko hasłami patriotycznymi. Na to nie może być usprawiedliwienia dla żadnej ze stron" [6].

Zrównanie zaplanowanej rzezi z wymuszonymi akcjami obronnymi musi budzić sprzeciw. Zgodnie z tokiem rozumowania Mirosława Czecha należałoby oskarżyć powstańców warszawskich o strzelanie do Niemców. Czyż ich czynów nie powinniśmy także nazwać "postawą ekstremistyczną deprecjonującą ludzkie życie"? Publicysta z pewnością liczył, że jego słowa wzmocnią dialog polsko-ukraiński. Nie można jednak dobrych relacji budować na fałszowaniu wspólnej historii.

Do czego prowadzi bicie się w pierś za niepopełnione winy, ilustrują coraz to nowe pomniki ku czci UPA wznoszone na zachodniej Ukrainie. Polska natomiast nie może się doczekać budowy choćby jednego centralnego monumentu. Powstały w 2006 r. Ogólnopolski Komitet Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA liczył, że osiągnie swój cel na 65. rocznicę mordów. Przeliczył się.

Monument autorstwa prof. Mariana Koniecznego miał pierwotnie stanąć na placu Grzybowskim w Warszawie. Sprzeciwiły się temu władze miejskie, argumentując, że pomnik będzie zbyt drastyczny (miał przedstawiać przybite do drzewa dzieci). Prezydent Lech Kaczyński, choć początkowo przyklasnął inicjatywie, wkrótce wycofał się z niej rakiem. Na niewiele zdało się także zaangażowanie Jarosława Kalinowskiego. Obecnie mówi się o zmianie lokalizacji pomnika na stołeczny plac Szembeka. Nadal jednak wydaje się mało prawdopodobne, aby jego budowa została ukończona przed 70. rocznicą rzezi, w 2013 r.

W maju tego roku polski Sejm miał przyjąć uchwałę "O ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian". Jednak na wniosek Bronisława Komorowskiego została ona usunięta z porządku obrad. W kraju gościł wówczas prezydent Janukowycz i polskie władze chciały uniknąć politycznego zgrzytu. Zamiast więc wspomnianej uchwały w najbliższej przyszłości ma powstać wspólne oświadczenie parlamentów polskiego i ukraińskiego.

Usunięta uchwała głosiła m.in.: "Tragedia Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej winna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń. Jest to zadanie dla wszystkich władz publicznych w imię lepszej przyszłości i porozumienia narodów naszej części Europy, w tym szczególnie Polaków i Ukraińców".

Zadanie – warto dodać – do tej pory niezrealizowane.

1. Relacja Leokadii Skowrońskiej, Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, [link widoczny dla zalogowanych]

2. T. Snyder, Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa i Białoruś 1569-1999, Sejny 2009, s. 183;

3. W. Filar, "Burza" na Wołyniu. Dzieje 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej. Studium historyczno-wojskowe, Warszawa 2010, s. 62;

4. Por. T. Isakowicz-Zaleski, Przemilczane ludobójstwo na Kresach, Kraków 2008, s. 28-29;

5. O książce pisał szerzej: Cz. Kuriata, Ludobójstwo zmanipulowane, "Przegląd" 2009, nr 29;

6. Cytat za: Ibidem.

Współpraca Agnieszka Płochocka

Autor: Krzysztof Wasilewski
Źródła: Przegląd

[link widoczny dla zalogowanych]

.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jagram dnia Pon 11:36, 18 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin