Forum Sokal  - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu
Odwiedź Sokalszczyznę - rejon w województwie lwowskim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skok na Wrocław. Centrum których wypędzonych?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:48, 04 Cze 2007    Temat postu: Skok na Wrocław. Centrum których wypędzonych?

Rozmowy i ustalenia o nowym powojennym podziale Europy odbywały się w 1945 r. - najpierw w Jałcie (4-11 lutego), potem w Poczdamie (17 lipca - 2 sierpnia). Był to przetarg polityczny zwycięskich państw sojuszniczych, w którym nie brał udziału najwierniejszy z sojuszników i najbardziej zainteresowany tym podziałem - Polska.


Sprawcy są znani

W wyniku zmian granic Dolny Śląsk i reszta Ziem Odzyskanych dostała się Polsce. Ziemie te, zgodnie z układem poczdamskim, miały niejasno zdefiniowany status polityczny, który stanowił, że dopóki zachodnie granice Polski nie zostaną wytyczone, byłe niemieckie terytoria na wschód od linii Odry-Nysy pozostaną pod administracją polską i nie będą uważane za część sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Sojusznicy zadecydowali też w Poczdamie o przesiedleniu Niemców z tego terytorium i Polaków z Kresów Wschodnich II RP zagarniętych przez ZSRS. Obywatele narodowości polskiej opuszczając Kresy, otrzymali dokument - kartę repatriacyjną - z informacją o pozostawionym mieniu (domach, ziemi, gospodarstwach czy ruchomościach objętych zakazem wywozu - o ile takie posiadali). Za mienie to mieli w Polsce, zniewolonej przez Sowiety, otrzymać ekwiwalent o równej wartości, ale jego otrzymanie dzisiaj graniczy z cudem.
Decyzja wyjazdu, bardzo trudna i bolesna, spowodowana była koszmarnymi warunkami sowieckiej okupacji. Oficjalnie była dobrowolna, ale perspektywa posiadania sowieckiego obywatelstwa, szykany, aresztowania, pokłosie mordów UPA na obszarach wiejskich od Wołynia po Małopolskę Wschodnią zdynamizowały proces przesiedleń. Ich największe tempo przypadło na lata 1945-1946. Rok 1945, w którym spotkali się we Wrocławiu przesiedleńcy - Polacy i Niemcy, był momentem historycznym, krańcowo niesprzyjającym takiemu spotkaniu. Nie istnieje obiektywna miara, abstrahując od narodowości, przy pomocy której można "wycenić" wielkość ludzkiego cierpienia. Znani są sprawcy dramatu kresowych Polaków. Dramat ten unicestwił przedstawicieli elity naukowej i kulturalnej, zmiótł dorobek materialny wielu pokoleń, zniszczył ukształtowane struktury społeczne, rozerwał tradycyjne lokalne wspólnoty, spowodował, że opuszczono wsie i miasteczka, Wilno i Lwów. Sprawców było dwóch - spod znaku swastyki oraz sierpa i młota. W okresie wojny mieli jeszcze pomocników - ukraińskich i litewskich nacjonalistów.
Przerażające pustki potwornie zniszczonego Wrocławia zaczęli zapełniać lwowianie. Kogo zastali w lecie 1945 roku? Nie było już 700 tys. niemieckich mieszkańców Festung Breslau. W styczniu 1945 r. gauleiter Karl Hanke zarządził ewakuację rozpaczliwie bronionego miasta. Jego rozkaz wygnał ponad pół miliona Niemców z Wrocławia, a zima tego roku była bardzo ostra. Było to wypędzenie Niemców przez Niemca wewnątrz walącej się III Rzeszy. Ci, co zostali, i z którymi spotkali się Polacy (przy końcu roku 1945 liczba Niemców wahała się w granicach ok. 150 tys.), w świetle międzynarodowych traktatów i bilateralnych uzgodnień mieli status przesiedleńców. Organizowano im wyjazd mniej lub bardziej sprawnie, w nielicznych przypadkach może i brutalnie. Nie jechali jednak w tak strasznych warunkach, tak długo i do takiego piekła, jak Polacy deportowani z Kresów Wschodnich do azjatyckich republik ZSRS. Niemcy jechali przede wszystkim do brytyjskiej strefy okupacyjnej, czyli do późniejszej RFN, a nie do Kazachstanu.
I są to sprawy w ogóle w żadnym wymiarze nieporównywalne.
Decyzja o przesiedleniu Niemców nie zapadła w Poczdamie nagle. Skłaniała się do takiego rozwiązania dyplomacja angielska, bo już w lecie 1942 r. Churchill przewidywał, że Sowiety zagarną polskie ziemie po Bug i trzeba będzie coś Polsce dać w zamian. Na tę koncepcję przystał później Roosevelt, a pobłogosławił ją w końcu 1943 r. Stalin. Konferencja poczdamska była już tylko formalnością. Ale techniczne wykonanie przesiedleń spadło na podbitą politycznie przez ZSRS Polskę. W ten sposób znalazł się winowajca przesiedleń Niemców z ich byłych terytoriów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:49, 04 Cze 2007    Temat postu:

Jacy "wypędzeni"?

Termin "wypędzeni" odnosi się logicznie do Niemców wygnanych z Wrocławia rozkazem Hankego i jest to wewnętrzna ich sprawa. Do wypędzonych nie można zaliczyć Niemców uciekających masowo w okropnych warunkach przed Armią Czerwoną. Jak to wyglądało w Prusach, mówią wspomnienia zmarłej niedawno hrabiny Marion Doenhoff, a jak na Pomorzu, dokumentuje tragedia, jaką przyniosło zatopienie statku "Wilhelm Gustloff". Ci wszyscy Niemcy byli po prostu uciekinierami - nie wypędzali ich ani Polacy, ani Czesi, wypędzał ich strach przed azjatyckim barbarzyństwem Armii Czerwonej. Status "wypędzony" nie posiada prawnego umocowania w traktatach międzynarodowych. Natomiast do polskich "wypędzonych" należy zaliczyć Polaków wyrzucanych brutalnie przez Niemców z terenów Polski, włączonych przez niemieckiego okupanta do Reichu, a także dzieci Zamojszczyzny.
O takich kategoriach "wypędzonych" w Polsce zapewne nie myśli Erika Steinbach, przewodnicząca Niemieckiego Związku Wypędzonych i podobnej fundacji.
Obłuda i zakłamanie dyplomacji sowieckiej narzuciły Polakom, opuszczającym Kresy Wschodnie, nazwane przez Sowietów Litewską, Białoruską i Ukraińską Republiką Rad, przewrotny status "repatrianta", czyli kogoś, kto powraca z obcego terytorium do Ojczyzny. Polacy kresowi chętnie i zgodnie określają siebie jako "ekspatriantów", tj. wydalonych z Ojczyzny. Tego ostatniego terminu używają też niektórzy polscy historycy.
Do tej pory ani w swoich wydawnictwach, ani na zjazdach Polacy kresowi nie występowali jako "wypędzeni".
Absurdalność historii polega na tym, że winowajca - hitlerowskie Niemcy - i ich ofiara - II Rzeczpospolita, przeżyły w osobach przesiedlonych i ekspatriowanych w sensie, nazwijmy "socjologicznym", podobne dramaty - ale nie te same, bo inny był kontekst polityczny i zupełny brak winy strony polskiej przy poczdamskiej decyzji przesiedlenia Niemców. Na nas spadła technika tej akcji, ale to nie jest jakoś wyraźnie zakodowane w zbiorowej pamięci niemieckiej. Niemieccy "wypędzeni" zaczynają być traktowani też jako ofiary Hitlera.
A kto tego zbrodniczego szaleńca wybrał? To przecież obywatele III Rzeszy, wśród nich również "wypędzeni" Eriki Steinbach, uwierzyli, że są lepszą rasą, że potrzebują Lebensraumu i wynieśli zbrodniarza na szczyty władzy. Opozycyjny krąg von Moltkego w Krzyżowej był grupą, którą można było "spostrzec" wśród milionów zwolenników Hitlera przez bardzo mocne szkło powiększające. Przesiedlenia przygotowali sobie sami Niemcy, bo były one konsekwencją ich wyborów politycznych i moralnych oraz przegranej totalnie wojny.
A to, że przesiedlenia połączone były z dużym cierpieniem ludzkim, jest to "ganz andere Sache". Nie Polacy są temu winni. W czasie wojny byli ludzie, którzy potrafili wznieść się ponad rozpętaną nienawiść i po chrześcijańsku podać sobie pomocną dłoń. Byli Ukraińcy ratujący Polaków od mordów UPA. Obdartym i głodnym jeńcom niemieckim ludzie we Lwowie rzucali chleb. Ludzie? Więc kto - Polacy, Ukraińcy, może cywilni Rosjanie, którzy zalali Lwów jak brudna rzeka razem ze swoją armią po raz drugi w lipcu 1944 roku?
To było światełko wśród piekła wojny i świadectwo, że gdzieś wśród zwykłych, szarych ludzi istnieje pragnienie braterstwa, owego Bożego pokoju opartego na Ewangelii, do którego nie dorośli zimni politycy, programujący urzędowe traktaty o przyjaźni i dobrosąsiedzkich stosunkach. Traktaty te są funta kłaków warte, gdy przychodzą sytuacje konfliktowe, jak np. ostatnie fakty związane z otwarciem cmentarza Orląt we Lwowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:49, 04 Cze 2007    Temat postu:

Niemcy ofiarą?

Bilans tragedii, którą przyniosła II wojna światowa rozpętana przez III Rzeszę, jest przerażający. Głęboko niepokojące jest natomiast, że ta tragedia staje się polem pewnych dozowanych, politycznych działań, mających na celu przemilczenia i manipulacje medialne, które odpowiedzialność za tragedię wojny powoli przesuwają z kata na ofiarę (np. "Oświęcim - polski obóz koncentracyjny".)
Na to tło rzucony jest dyskretny na razie program klasyfikacji ofiar II wojny światowej, gdzie prawda sąsiaduje z przekłamaniem. Od kilku lat winy Niemców za zagładę zmniejszają się, natomiast Polakom przypisuje się rzekomą odpowiedzialność za holokaust. Pojawiła się też następna grupa ofiar. Są to właśnie "wypędzeni" z organizacji Eriki Steibach. A gdzie są w tej klasyfikacji ofiar II wojny światowej zamęczeni w obozach koncentracyjnych Polacy, gdzie są ci z sowieckich łagrów, gdzie są okrutnie pomordowani przez UPA, expatriowani z Kresów?
Oni też kiedyś, jak "wypędzeni", posiadali swoje domy, ziemię, gospodarstwa, a także duży majątek ruchomy. O nich jakoś dużo ciszej lub wcale. Głosy o odszkodowaniach dla "wypędzonych" są coraz wyraźniejsze i jednoznaczne. Honorowy przewodniczący ziomkostwa Ślązaków Herbert Hupka w odezwie wydanej w związku z tegorocznym majowym zjazdem w Norymberdze napisał, że przyszłość Śląska, który obecnie jest poddany suwerenności polskiej, doczeka się rozwiązania w Zjednoczonej Europie. Współbrzmi z tym wypowiedź chadeckiego kandydata na kanclerza Niemiec Stoibera, który zadeklarował, że jeżeli zostanie wybrany, to roszczenia majątkowe Niemców staną się elementem jego polityki europejskiej.
Erika Steinbach pracuje nad utworzeniem Centrum Wypędzonych w Berlinie, którego głównym celem jest przedstawienie tragedii Niemców i innych narodów. Popierają tę ideę chadecy i socjaldemokraci, a także Rita Suessmuth, była przewodnicząca Bundestagu, posłanka CDU, która przychyla się jednak do lokalizacji we Wrocławiu.
Pierwszy lokalizację Wrocławia wysunął Markus Meckel z SPD, przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Bundestagu. Według niego, Wrocław byłby idealnym miejscem, bo tutaj spotkały się "dwie historie wypędzeń: wrocławskiej Niemców i Polaków z okolic Lwowa". Pomijając, że Meckel nie uzgodnił swojej propozycji wcześniej ze stroną polską, zdumiewa jego wyjaśnienie, iż Niemcy z Wrocławia (więc pewnie inteligenci miejscy) spotkali w mieście grupę Polaków z okolic Lwowa (pewnie prostych ludzi).
Czy poseł niemiecki nie wie, że akademickie uczelnie polskiego Wrocławia organizowali profesorowie i docenci Uniwersytetu i Politechniki Lwowskiej i przyjechali oni nie z okolic Lwowa, tylko z samego Lwowa. Z okolic Lwowa przyjechali też Polacy, wspaniali, dzielni rolnicy, mądrzy mądrością i patriotyzmem polskiego ludu. Oni musieli wyjechać między innymi dlatego, że stanęli kością w gardle ukraińskim nacjonalistom. Przewodniczący niemiecko-polskiej grupy parlamentarnej powinien mieć więcej wiadomości na temat tego spotkania przed laty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:49, 04 Cze 2007    Temat postu:

Antypolski donos

Propozycję Meckela podjęli piszący ciągle "najpoprawniej politycznie" dziennikarze - Adam Michnik z "Gazety Wyborczej" i Adam Krzemiński z "Polityki" - nie oglądając się w ogóle, jak na to zareagują samorządowe władze Wrocławia, no i te wyższe. Obaj panowie w liście do kanclerza Niemiec Schroedera i premiera polskiego Millera gorąco orędują za projektem niemieckiego posła, by Centrum powstało we Wrocławiu. Argumenty przedstawione przez nich mogą budzić nie wzruszenie ramion, ale oburzenie.
Niemcy uciekali z Wrocławia w czasie strasznej zimy i na dworcu rozgrywały się dantejskie sceny, ale autorzy nie wspominają, że żaden naród europejski nie był temu winny, tylko gauleiter Hanke. Armia Czerwona niszczyła i były gwałty, ale nie wspomnieli, że tak było wszędzie, gdzie ta armia wkraczała, nie tylko we Wrocławiu. Obaj panowie informują kanclerza i premiera, że potem "...polscy szabrownicy, dzicy osadnicy i wreszcie polskie władze niszczyli ślady niemieckości". Z listu panów Michnika i Krzemińskiego łatwo wyciągnąć wniosek, że wśród tych dzikich osadników mogła się znaleźć polska grupa przedstawicieli nauki i kultury oraz Kościołów - katolickiego i ewangelickiego, która przyjechała do Wrocławia już 9 maja 1945 roku. Przyjechali po to, żeby ratować z płonącego jeszcze miasta ocalałe dobra naukowe i kulturalne i organizować zręby polskich wyższych uczelni. W grupie tej byli między innymi profesorowie i docenci z Uniwersytetu Jana Kazimierza, pracownicy lwowskiego Ossolineum, lwowscy lekarze: prof. dr St. Kulczyński, doc. dr Tadeusz Baranowski, dr Antoni Knot, mgr Zofia Gostomska, dr Tadeusz Owiński, dr Andrzej Dzioba, ks. dr Kazimierz Lagosz oraz inni przedstawiciele elity umysłowej z różnych dzielnic Polski, między innymi tak wybitni, jak doc. Józef Zwierzycki - w latach 1933-1938 dyrektor Służby Geologicznej Indii Holenderskich, w czasie wojny więzień gestapo i KL Auschwitz. Do tych "dzikich osadników" 21 maja przyjechali następni profesorowie lwowscy - Kamil Stefko, Stanisław Loria, Kazimierz Majewski, Karol Maleczyński oraz dr Jan Piprek - wielce zasłużony uczestnik akcji plebiscytowej na Górnym Śląsku. Czy obaj panowie uważają za szabrowników lwowskich tramwajarzy i kolejarzy, którzy uruchamiali komunikację w tym morzu ruin? A czy pierwszy prezydent Wrocławia, dr Bolesław Drobner, zamiast organizować polską administrację, miał chronić we Wrocławiu niemieckie szyldy czy ocalałe portrety członków NSDAP w zrujnowanym gmachu poczty głównej? A może najpierw trzeba było gasić pożary i ratować zbiory biblioteki uniwersyteckiej wyrzucone na ulicę?
Panowie Michnik i Krzemiński zapomnieli, że w każdej wojnie zawsze znajdował się margines pospolitych złodziei, którzy korzystali z chaosu i braku władzy i brali, co popadło. We Wrocławiu nazywano ich szabrownikami, ale ich rabunek wobec rabunku Armii Czerwonej to skala muchy do stu słoni.
Z listu obu panów dowiedziałam się też, że Wrocław jest historycznie naszym wspólnym miastem - niemieckim, polskim, czeskim, żydowskim, ukraińskim i rosyjskim. Na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie wykładali jeszcze znakomici profesorowie z Uniwersytetu Jana Kazimierza, uczono mnie, że Wrocław był historycznie, tj. chronologicznie rzecz ujmując - polski, czeski, austriacki, pruski, niemiecki. Ciekawa jestem, w którym wieku i czasie był ukraiński i rosyjski?
Nie wspomnieli w ogóle panowie, że we wrześniu 1939 r. z rejonu "Breslau" ruszyły na Polskę jednostki 8 armii generała Johannesa Blaskowitza, że po upadku II RP we Wrocławiu przebywali jeńcy polscy, a w więzieniu profesorowie z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wywiezieni stąd do obozu koncentracyjnego. Czy dlatego, żeby nie przypominać o tak nieprzyjemnych sytuacjach kanclerzowi Niemiec?
Wreszcie, skąd ta pewność u obu panów, że "mamy w ręku kamień filozoficzny, teorię i praktykę polsko-niemieckiego dialogu, współpracy i pojednania. To doświadczenie już jest wzorem dla dialogu polsko-ukraińskiego i polsko-litewskiego"? Jakie to ma przełożenie na dwa ostatnie przykłady dialogu, świadczy skandal z cmentarzem Orląt, gdzie ugodowa polityka Kwaśniewskiego wobec Ukraińców poniosła kompletną klęskę, a nadmierne grzeczności wobec Litwy wydają tak nędzne owoce w dziedzinie oświaty dla polskiej mniejszości, pisowni polskich nazwisk i zwrotu ziemi polskim rolnikom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hagart
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pon 10:50, 04 Cze 2007    Temat postu:

Dialog, ale uczciwy

Wiemy doskonale, że dialog polsko-niemiecki jest niezbędny, ale nie są do tego potrzebne ani Centrum Wypędzonych we Wrocławiu, ani osoby obu panów.
Świadczy o tym przeszłość - rok 1970, kiedy podpisano układ graniczny między Polską a RFN, czy czerwiec roku 1991 z traktatem, co prawda ułomnym, polsko-niemieckim "O dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy". Obecnie, chociaż z ogromnym opóźnieniem, bardzo skąpo i niesprawiedliwie są wypłacane tzw. odszkodowania dla polskich robotników przymusowych w III Rzeszy.
Poprawni politycznie członkowie m.in. z Europejskiej Fundacji im. Roberta Schumana (pani Róża Woźniakowska-Thun) poparli projekt utworzenia Centrum we Wrocławiu. Szkoda cytować ich argumenty, bo są miejscami łzawo-sentymentalne. Ograniczę się do jednego, gdy mowa jest o lwowiakach, którzy mieszkają w domach, gdzie na piecach kaflowych są niemieckie modlitewne napisy (w dodatku pisane szwabachą!). Szanowna Fundacjo! Proszę nam nie wmawiać kompleksów - pieców takich dawno nie ma, bo technika grzewcza poszła naprzód, wrośliśmy we Wrocław z korzeniami, w życiu codziennym nie czujemy żadnej konfrontacji (tym bardziej sugerowanych nam przez cytowanych rzeczników "pojednania" kompleksów) z przeszłością i bardzo staramy się, żeby we Wrocławiu odbyła się wystawa EXPO 2010!
Centrum Wypędzonych we Wrocławiu byłoby z pewnością sfinansowane w lwiej części, a może i w całości, przez stronę niemiecką, bo z funduszami w Polsce krucho. Kto finansuje, ten wymaga - przy tej okazji Centrum Wypędzonych, gdziekolwiek powstanie, stanie się instytucją dla załatwiania spraw, według niemieckich polityków - niezałatwionych w traktacie z czerwca 1991 roku. To powinni obowiązkowo wiedzieć wszyscy politycy w Polsce, ci w Warszawie, ci we Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Zielonej Górze - a także ci w najmniejszej gminie. O tym powinni wiedzieć wszyscy Polacy w kraju i za granicą!
Trudno wyobrazić sobie instytucję, w której dokumentacja przesiedleń nie będzie zawierać danych dotyczących pozostawionego mienia - domów, ziemi, fabryk i przedsiębiorstw. Taka perspektywa budzi niepokój wśród Polaków kresowych, ekspatriowanych z miast i wsi podolskich, pokuckich, wołyńskich i dalej na północ; z byłych województw nowogródzkiego i wileńskiego. Ten niepokój ma przecież swoje podstawy w wypowiedziach polityków niemieckich - także tych z ostatnich tygodni.
Wrocław jest miastem otwartym i życzliwym, w którym przywrócono do życia liczne zabytki, nie kierując się tym, że architektem był Richard Pluddeman czy Friedrich August Kuster.
Zabytki Wrocławia w dużej części odbudowali polscy architekci, wychowankowie znakomitej Politechniki Lwowskiej, których układ poczdamski rzucił do Wrocławia.
We Wrocławiu celowe byłoby utworzenie innego Centrum, ukazującego powstanie ze zniszczonej potwornie "Festung Breslau" polskiego miasta Wrocław z tradycją akademickich uczelni Lwowa. Na bazie takiego Centrum może wreszcie dokumenty ukazałyby nasze rozproszenie - w jakich kierunkach na ziemiach zachodnich i północnych biegły fale osadnictwa ekspatriowanych Polaków kresowych oraz Polaków z kieleckiego, częstochowskiego, krakowskiego, z Wielkopolski. Co zastali na tych ziemiach, gdzie zapuścili korzenie, co tam zbudowali? To, że te miejsca i domy odwiedzają ich dawni mieszkańcy, jest rzeczą zwykłą i ludzką, i właśnie od takich kontaktów, a nie od zimnej litery traktatów, zaczyna się pojednanie.
Dotychczas Polacy niewiele (w porównaniu ze skalą przesiedleń) wiedzą na temat naszego powojennego osadnictwa. Są to najczęściej informacje przekazane poza mediami elektronicznymi, rzadziej prasowe - tak od przypadku do przypadku, od okazji do okazji.
Dołączam się do wielokrotnych apeli ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego o spisywanie, dokumentowanie martyrologii Polaków wywiezionych przez NKWD z polskich Kresów w czasie sowieckiej okupacji w głąb ZSRS, ich powrotu jako ekspatriantów, ich osadnictwa, dokumentowania ich wiary w Boga, która towarzyszyła im nieustannie w tułaczce i pomagała przetrwać czas wojny, pomogła osiedlić się w powojennej Polsce - szczególnie na zachodzie i północy.
Widzę jeszcze inne cele takiego Centrum z jego głównym mottem: "nigdy więcej wojny, tylko równopartnerski dialog". Powinno się w nim uczcić pamięć ofiar Wehrmachtu, gestapo, formacji SS, Armii Czerwonej i NKWD, UPA i UB bez względu na narodowość, bo każdy człowiek - jak uczy świat polski Papież - ma godność dziecka Bożego.
Piękne polskie, przy tym od wieków europejskie, miasto Wrocław, podobnie jak Lwów, Wilno, Kraków, Warszawa czy Gdańsk, rozwijało się w cywilizacji łacińskiej.
Oby nam, wrocławianom, i Polsce się poszczęściło z EXPO 2010 - bo Lwów i Wrocław mają ogromne tradycje targowo-wystawowe.
dr Danuta Nespiak

Autorka jest członkiem Rady Fundatorów Fundacji Kresowej "Semper Fidelis" we Wrocławiu.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Video-Lux
Administrator



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 0:08, 18 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
Film o Sokalu i okolicach na DVD dla Ciebie

"Sentymentalna podróż do krainy ojców"






Na filmie dvd (w wersji turystycznej) 70 minut poświęcone jest
zabytkom i rozmowom z Ukraińcami
na tematy historyczne w miejscowościach :
Sokal, Zabuże, Tartaków i Komarów.






Zobacz fragmenty filmu :
Sokal i okolice - 2007


Sokal k/Lwowa - intro do filmu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Sokal k/Lwowa -cerkiew pw. św.Piotra i Pawła:
[link widoczny dla zalogowanych]

Zabuże k/Sokala - cerkiew pw. św. Michała Archanioła:
[link widoczny dla zalogowanych]


~~~~~~~~~~~~~~

Koszt płyty DVD = 30 zł wraz z kosztami wysyłki

Zamówienia proszę składać pod adresem: ~
[link widoczny dla zalogowanych]

lub telefonicznie: 94-340-60-06


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Video-Lux
Administrator



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 10:01, 08 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:

Film DVD dla Ciebie

Na filmie dvd (28 minut w formacie ekranowym 16:9)
niesamowita historia ludzi i cudownego obrazu
Matki Boskiej Łaskawej z Tartakowa k/Sokala w woj. Lwowskim.




Zamówienia proszę składać pod adresem:

[link widoczny dla zalogowanych]

lub telefonicznie:

94-340-60-06

Koszt 1 płyty DVD = 20 zł wraz z kosztami wysyłki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vcx
Gość






PostWysłany: Pią 23:21, 15 Lut 2008    Temat postu:

na ukrainie byłem półtora roku temu, 3 najstarsze zdjęcia w mini mojej galerii są właśnie z ukrainy. Połoniny cholica borżawa i równa... magiczne. to zupełnie inny wymiar.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Historia i dzień dzisiejszy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin