Forum Sokal  - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu
Odwiedź Sokalszczyznę - rejon w województwie lwowskim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lwów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Ukochane miasto LWÓW
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NN
Gość






PostWysłany: Wto 14:43, 09 Paź 2007    Temat postu: Lwów

Cytat:
Film o Sokalu i okolicach na DVD dla Ciebie

"Sentymentalna podróż do krainy ojców"






Na filmie dvd (w wersji turystycznej) 70 minut poświęcone jest
zabytkom i rozmowom z Ukraińcami
na tematy historyczne w miejscowościach :
Sokal, Zabuże, Tartaków i Komarów.






Zobacz fragmenty filmu :
Sokal i okolice - 2007


Sokal k/Lwowa - intro do filmu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Sokal k/Lwowa -cerkiew pw. św.Piotra i Pawła:
[link widoczny dla zalogowanych]

Zabuże k/Sokala - cerkiew pw. św. Michała Archanioła:
[link widoczny dla zalogowanych]


~~~~~~~~~~~~~~

Koszt płyty DVD = 30 zł wraz z kosztami wysyłki


Zamówienia proszę składać pod adresem: ~

[link widoczny dla zalogowanych]


lub telefonicznie: 94-340-60-06




@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@

POŁOŻENIE GEOGRAFICZNE:

Obecnie jest to największe miasto leżące w zachodniej części Ukrainy, ok. 100 km od wschodniej granicy z Polską. Miasto leży w Kotlinie Lwowskiej, która styka się z Roztoczem sięgającym aż na ziemie polskie.
Pod względem przyrodniczo - geograficznym Lwów leży na pograniczu trzech zupełnie różnych krain: Roztocza, Podola i Pobuża. Dolina w której rozłożył się Lwów wyżłobiona została przez niewielki potok Pełtew, dopływ Bugu płynący na wschód przez Pobuże. Potok ten włączony w XIX wieku do kanalizacji miejskich znikł z powierzchni terenu. Tereny, na których jest położony Lwów stanowią granicę pomiędzy dorzeczami Wisły, Dniestru i Dniepru.
Miasto położone jest na dziale wodnym pomiędzy zlewiskami morza bałtyckiego i czarnego. Dział ten biegnie dokładnie pod kościołem św. Elżbiety, z którego rynien deszczówka płynie do dwóch różnych oceanów.

HISTORIA:

Obszar obecnego Lwowa przed powstaniem miasta dzielił losy całej Ziemi Czerwieńskiej, inaczej zwanej Rusią Czerwoną. W połowie X wieku wchodził w skład władztwa księcia Polan Mieszka I. Wyprawa w roku 981 poddała Grody Czerwieńskie panowaniu wielkiego monarchy Rusi Kijowskiej Włodzimierza.
Państwo Piastowskie ponownie sięgnęło po dorzecze Górnego Bugu po zwycięskiej wyprawie Bolesława Chrobrego na Kijów (1018). Kryzys i rozpad pierwszej monarchii polskiej w latach trzydziestych spowodował powrót rządów Rurykowiczow, w osobie wielkiego księcia Jarosława Mądrego. Boje o te ziemie toczył jeszcze król Bolesław Śmiały.
Już w XI stuleciu Ruś Kijowska weszła w okres rozbicia dzielnicowego, tak charakterystycznego dla większości terenu Europy. W zachodniej części państwa uformowało się księstwo Romanowiczów, jednej z wielu gałęzi rodu Ruryka, Ruś Halicko – Włodzimierska. Rozciągało się ono od Drohiczyna i Brześcia, po Przemyśl, obejmując także Wołyń.
W 1223 roku na całą Ruś spadła katastrofa – wielka klęska militarna zadana przez najeźdźcę mongolskiego. Książęta ruscy, w tym również Halicko – Włodzimierscy, musieli uznać zwierzchność Złotej Ordy. W tym ciężkim czasie Książe Daniłło założył w dolinie Pełtwi nowy gród nazywając go na cześć swojego syna Lwim.
W 1250 roku kniaź Lew objął go we władanie. U stop grodu wyrosło miasto zwane Lwowem. Używano i innych nazw – Leopolis, Lemberg, Lwiw.
Przyszłą metropolię usytuowano na dziale wodnym Bałtyku i Morza Czarnego, wśród wzgórz południowego Roztocza, na przecięciu kilku szlaków handlowych. Jeden z nich łączył Polskę i resztę Europy z portami czarnomorskimi, zwłaszcza genueńską kolonią na Krymie — Kaffa, drugi — Ruś z Węgrami. We Lwowie obok ludności ruskiej coraz więcej pojawiało się Niemców, Polaków, Ormian, Greków, Żydów.
Pierwotnie gród był lokowany na północ od dzisiejszego Starego Miasta, w rejonie ul. Żółkiewskiej (Chmielnickoho), pomiędzy Pełtwią (obecną ul. Czornowoła)a stokiem zachodnim wzgórza zwanego później Wysokim Zamkiem.
Wschodni kraniec miasta znajdował się w rejonie obecnego klasztoru Benedyktynek, którego grube mury służyły celom obronnym. W tym czasie powstał Rynek, zwany później Starym Rynkiem. Dlatego też budowle z tamtego czasu znajdują się na dzisiejszym Przedmieściu Żółkiewskim.
W 1323 roku umarł ostatni z książąt z dynastii Rurykowiczow. Na tron Halicza i Włodzimierza wstąpił spokrewniony z Romanowiczami mazowiecki piastowicz, Książe Bolesław Trojdenowicz, przyjmując imię Jerzego. Siedemnaście lat później monarcha zmarł śmiercią tragiczną. Po dziedzictwo po swoim kuzynie sięgnął król polski Kazimierz, obdarzony przydomkiem Wielkiego. Nie był jedynym konkurentem do schedy. Swoje pretensje zgłosili także książęta litewscy, jednoczący właśnie ziemie ruskie, oraz król Węgier Karol Robert Andegaweńczyk. Liczący na sukcesje po Piastach krakowskich Węgrzy poparli zbrojnie i politycznie Kazimierza. Król wkroczył orężnie na Ziemie Czerwieńską już w 1340 roku, ustanawiając swoje władztwo we Lwowie, Przemyślu i Sanoku. Trwały pokój nastał dopiero w 1366 roku. Dawne państwo Romanowiczow ulęgło podziałowi. Czerwieńszczyzna z Haliczem przeszła pod bezpośrednie rządy Krakowa. Księstwo Włodzimiersko – Chełmskie i Zachodnie Podole Kazimierz sholdowal. Wołyń przeszedł w ręce Lubartowiczow z rodu Giedymina.
Kazimierz Wielki wyznaczył zupełnie nowe miasto na południe od dotychczasowego, w miejscu dzisiejszego Starego Miasta. Jeszcze w 1356 roku król nadal Lwowowi prawa miejskie zgodnie z zasadami magdeburskimi.Wówczas to powstał Rynek i istniejąca do dziś siatka ulic. Miasto otoczono murami, które biegły wokół dzisiejszych ulic: Skarbkowskiej (Łesi Ukrainki), Podwalnej, Sobieskiego (Braci Rohatyńców), Hetmańskiej(Prospektu Swobody). Zbudowano dwie bramy miejskie: Krakowską i Halicką u wylotu ulic o tych samych nazwach. Powstał wówczas Ratusz jako siedziba rady miasta i sądu ławniczego.
Kazimierz Wielki przyjął do miasta ówczesnych imigrantów: Ormian, którzy osiedlili się w północnej części miasta, wokół obecnej ul. Ormiańskiej i zbudowali Katedrę Ormiańską.
Żydów, którzy zajęli południowo – wschodni kwartał miasta budując na rogu ulicy Blacharskiej(Fedorowa) i Boimów (Starojewrejskiej) synagogę Złotej Róży, zburzoną w czasie II wojny przez hitlerowców.
Greków, wśród których wyróżniała się rodzina Korniaktów. Właśnie oni sfinansowali budowę wieży Korniaktowskiej cerkwi Wołoskiej.
Wobec ryzyka ponownych najazdów tatarskich Kazimierz Wielki zbudował dwa zamki obronne: Wysoki Zamek na szczycie wzgórza zwanego odtąd Wysokim Zamkiem. Zamek będący czasową siedzibą królów polskich zbudowany był z olbrzymim przepychem. Od XVII wieku stopniowo popadał w ruinę i został rozebrany w XIX wieku.
Niski Zamek (siedziba starostwa grodzkiego) znajdował się na terenie obecnego Teatru Skarbkowskiego. Stopniowo również popadający w ruinę został zburzony po I rozbiorze Polski.
Z inicjatywy Kazimierza Wielkiego zbudowano Katedrę Łacińską. Król dał miastu liczne przywileje m.in. prawo składu (1444 r.). Wówczas też powstał samorząd miejski. Po śmierci króla miasto czasowo dostało się pod panowanie węgierskie. Za czasów Władysława Jagiełły miasto przeżywa rozkwit związany z położeniem na skrzyżowaniu szlaków prowadzących do Krakowa, Kijowa, Białogrodu i Suczawy.
Po zgonie ostatniego Piasta zasiadającego na tronie polskim Ziemia Czerwieńska wraz ze Lwowem, tak jak cała Korona, przeszła pod berło Ludwika Węgierskiego. Namiestnikiem Rusi został Książe opolski Władysław (1372). Węgrzy doprowadzili do oderwania nowo pozyskanych przez Polskę ziem i włączenia ich do Korony świętego Stefana. Dopiero po śmierci ostatniej Andegawenki na tronie węgierskim, Marii (1386), jej siostra Jadwiga — Król Polski, wraz ze swoim małżonkiem Władysławem Jagiełłą, jednocześnie Wielkim Księciem Litewskim i Królem Polskim, odebrała Lwów i Halicz z rak madziarskich (1387).
Na mocy przywileju Władysława Jagiełły powstało nowe województwo ruskie, obejmujące pięć ziem — chełmską, sanocka, przemyska, halicka i lwowska, ta ostatnia z powiatem żydaczowskim. Stolica województwa został Lwów. Urząd wojewody do I rozbioru Rzeczypospolitej pełniło 37 mężów, a kasztelana lwowskiego.
Na początku XVI wieku Lwów staje się stolicą województwa ruskiego. W tym czasie wskutek świetnej prosperity (brak prze- marszów wojsk i rozwój handlu) Lwów staje się jednym z najbogatszych miast w Europie. Bawili tu często monarchowie polsko – litewscy. W pobliskim Grodku zmarł w 1434 roku Władysław Jagiełło. Dzieci mieszczan lwowskich kształciły się w najlepszych ówczesnych uniwersytetach. Do miasta ściągano najlepszych architektów, m.in. przybył tu Paweł Rzymianin (Paolo Romano).
W harmonii i wzajemnej tolerancji żyli razem Polacy, Rusini, Niemcy, Ormianie, Grecy oraz przedstawiciele wielu innych narodów. Obywatele lwowscy różnili się nie tylko co do języka, ale również i co do wiary. Obok dominujących katolików, liczni byli prawosławni i mojżeszowi jednak reformacja docierająca do miasta nie zznalazła żadnego posłuchu. Już za czasów kazimierzowskich obok władzy świeckiej Lwów stawał się stopniowo również ośrodkiem władzy duchownej. Ustanowiono w mieście stolice biskupstwa, choć miała ona raczej charakter tytularny. Do­piero w 1412 roku nastąpiło przeniesienie siedziby metropolity łacińskiego z Halicza. Pierwszym arcybiskupem lwowskim został Jan Rzeszowski.We Lwowie powstało także biskupstwo prawosławne i metropolia ormiańska.
Od schyłku XV wieku narastało ponownie niebezpieczeństwo tatarskie. Turcy zajęli porty czarnomorskie — Kaffe, Kilie, Białogród, Oczakow, utrudniając handel, z którego żyło miasto. Pod murami miasta zaczęły pojawiać się zagony pohańców (niewierny). Przez Lwów ciągnęły na wyprawę mołdawska wojska Jana Olbrachta, by ponieść słynna klęskę bukowińską (1497). Z kolei stanęły pod miastem oddziały hospodara mołdawskiego Bohdana i podjęły ostrzał Lwowa (1509). W roku następnym tu właśnie zawarto pokój kończący wojnę o Pokucie.
Epokę średniowiecza we Lwowie zamknął wielki pożar w czerwcu roku 1527, który strawił prawie wszystkie zabudowania w obrębie murów obronnych. Bogate miasto podniosło się z popiołów już w szacie renesansowej. W dziesięć lat po klęsce ogniowej Lwów był miejscem niecodziennego wydarzenia, zwanego „Wojną Kokoszą”. Zebrana na pospolite ruszenie szlachta, wezwana na nową wyprawę mołdawską, zamiast wojować z wrogami Korony, dysputowała w podIwowskiej wsi Zboiska, protestując przeciwko promagnackiej poli­tyce dworu królewskiego. Nieszczęsna wyprawa otrzymała swoje imię od smutnego losu wybitych kur.

@@@@@@@@@@@@@@@


Cytat:

Film DVD dla Ciebie

Na filmie dvd (28 minut w formacie ekranowym 16:9)
niesamowita historia ludzi i cudownego obrazu
Matki Boskiej Łaskawej z Tartakowa k/Sokala w woj. Lwowskim.




Zamówienia proszę składać pod adresem:

[link widoczny dla zalogowanych]

lub telefonicznie:

94-340-60-06

Koszt 1 płyty DVD = 20 zł wraz z kosztami wysyłki




@@@@@@@@@@@@@@


Podobnie jak w Krakowie na terenie Lwowa, w XVI wieku dokonała się polonizacja struktur miejskich i kazalnic, skąd ostatecznie ustąpiła niemczyzna. Mozaikę wyznaniową wzbogaciło pojawienie się protestantów - luteranów i kalwinistów. Odpowiedzią odnowionego Kościoła Rzym­skiego stało się dążenie do unii cerkwi prawosławnej i ormiańskiej ze Stolicą Apostolska, co z wielkimi oporami dokonało się, po stu­leciu walki, do końca wieku XVII. W samym Lwowie i na jego przedmieściach wyrosły dziesiątki nowych świątyń, głownie zakonnych.
U schyłku I Rzeczypospolitej liczba ich doszła do czterdziestu. Lwi Gród zyskał miano „civitas monachorum". Były to czasy wielkiego rozkwitu kultury artystycznej miasta, w którym stapiały się harmonijnie elementy sztuki zacho­dnioeuropejskiego renesansu, manieryzmu i baroku, z pierwiastkami bizantyjskimi, ormiańskimi czy wręcz orientalnymi. Wspólnym dziełem spolszczonych Włochów, Niemców i Ormian, a także twórców rodzimych – polskich i ruskich. Lwów wyrósł na jedną z najpierwszych stolic artystycznych Rzeczypospolitej. Wiek XVI pozostawił takie pomniki sztuki, jak Cerkiew Wołoską z Wieża Korniaktowską. Stulecie następne przekazało potomności kaplice Boimow, kościoły jezuitów i bernardynów, kamienice: Czarna i Królewska. Wtedy też Fedorow podłożył podwaliny pod rozwój drukarstwa ruskiego.
Z początkiem XVII wieku nastąpił okres stopniowego upadku miasta spowodowany licznymi najazdami i oblężeniami, które nierzadko bezpośrednio niszczyły budowle Lwowa. Wczesne sygnały zbliżających się nawałnic dotarły do Grodu Lwa już w 1620 roku, kiedy to po klęsce cecorskiej Stanisław Lubomirski bronił miasta przed Tatarami. Rok później bawił tu król Zygmunt III Waza. W oparciu o Lwów podjęto wyprawę chocimską (1621) i ekspedycje przeciw Abazy Paszy (1634).
Rok 1648 zapoczątkował sześć dziesiątków lat klęsk i wyrzeczeń. Wiosną wybuchło powstanie kozackie dowodzone przez Bohdana Chmielnickiego. Najpierw działania zbrojne miały miejsce na Dzikich Polach, nad Dnieprem, później przeniosły się na Podole, a po wrześniowej klęsce „plugawieckiej" pod Pilawcami ostatki wojsk Rzeczypospolitej oparły się dopiero we Lwowie. Pod murami stanęły nieprzebrane rzesze czerni kozackiej i Tatarzy. Padł Wysoki Zamek, zdobyty przez Maksyma Krzywonosa. Samo miasto jednak obroniło się, plącąc olbrzymi okup Chmielnickiemu. W listopadzie oblężenie zwinięto. Gdy kilkuletnie walki nie przyniosły rozstrzygnięcia hetman kozacki poddał się wraz z cała Ukrainą władzy cara moskiewskiego Aleksego Michajłowicza Romanowa. Od września do listopada 1655 roku Lwów ponownie obiegł Chmielnicki, wspomagany tym razem przez oddziały rosyjskie do­wodzone przez Wasyla Buturlina. Dwukrotnie udawało się go odwieść od oblężenia po zapłaceniu łapówki. Chmielnicki stacjonował wówczas w widokowych miejscach w rejonie dzisiejszej cerkwi św. Jura oraz obecnego kopca Unii Lubelskiej. W tym drugim miejscu – w roku 1992 – położono tablicę pamiątkową z tej okazji.
W tym samym czasie Koronę i Litwę zalewał „potop" szwedzki. Do ostatniego, oprócz dalekiego Gdańska, nie zdobytego przez obce potencje miasta przybył w początkach 1656 roku powracający ze śląska do kraju król Jan Kazimierz. Tu l kwietnia przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej złożył swoje słynne śluby lwowskie, uwiecznione na obrazie Jana Matejki, w których zobowiązał się m. in. polepszyć byt bohatersko walczącego ze szwedzką armią ludu wiejskiego.
W lutym 1657 roku próbował dobywać Lwowa kolejny najeźdźca, Książe siedmiogrodzki Jerzy Ra­koczy, sromotnie wkrótce rozbity przez Jerzego Lubomirskiego. W Lwim Grodzie bywał ostatni z Wazów i potem, spędzając tu cały rok 1663.
W końcu lat sześćdziesiątych groźny obrót przybrały stosunki z przeżywająca renesans swojej potęgi militarnej osmańska Turcja. W 1672 roku po upadku Kamieńca Podolskiego, armia sułtana Mehmeda IV stanęła u wrót Lwowa. Upokarzający pokój zawarto w Buczaczu, choć Turcy, posiłkowani przez kozaków Doroszenki, miasta i tym razem nie zdobyli.

@@@@@@@@@@@@@

Cytat:
Filmy video w internecie

Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]



@@@@@@@@@@@@@@

W roku następnym wojsko koronne dowodzone przez hetmana wielkiego Jana Sobieskiego pociągnęło ku Chocimiowi, zdobywając 11 listopada twierdze bronioną przez siły tureckie. Dzień wcześniej zakończył życie w kamienicy arcybiskupiej w rynku lwowskim król Michał Korybut Wiśniowiecki.
Przyszło Sobieskiemu ponownie ochraniać Lwów jesienią 1675 roku, kiedy to już jako kolejny król i wielki Książe, stoczył pod swoim ukochanym grodem bitwę z Turkami. Sobiescy, panowie na Żółkwi, Olesku i innych zamkach na Rusi, bardzo chętnie i często przemieszkiwali w stolicy województwa ruskiego. Wielkie zasługi miasta dla Rzeczypospolitej uhonorowane zostały w 1658 roku nobilitacją Lwowa, którego obywatele mogli od tej pory posiadać i dziedziczyć dobra ziemskie, wysyłać posłów, tak jak Kraków i Wilno, na sejmy walne i elekcje. Wiek Marsa przyniósł jed­nak otwarcie akademii, powstałej z przekształcenia kolegium jezuickiego. Uczelnia przez pierwsze stulecia ledwo wegetowała, zwalczana przez Akademie Jagiellońską, a także pobliską Zamoyską. Tę drugą wspierał król Michał, po kądzieli prawnuk hetmana Jana Zamoyskiego.
Po raz ostatni Tatarzy zagrozili miastu w 1695 roku, rozbici przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego, którego Lwowianie uczcili potem pięknym pomnikiem.
W 1704 roku Lwów został zdobyty przez armie szwedzka króla Karola XII. Gród utracił nie tylko miano niezdobytego. Krótkotrwali okupanci wysadzili m. in. działa miejskie, złupili zubożałych i tak mieszczan. Saskie zapusty przyniosły spokój, powolna odbudowe, ożywienie gospodarcze, wyrosło wiele kościołów np. dominikanów, trynitarzy, paulinów, a nade wszystko piękna katedra unicka pw. św. Jura.
W „mieście mnichów" odbyły się dwie koronacje cudownych wizerunków Matki Boskiej – u dominikanów w 1751 roku, a ćwierć wieku później w katedrze łacińskiej. Wreszcie w 1759 roku Ojciec święty Klemens XIII nadal akademii prawa uniwersyteckie.
Połowa stulecia XVIII to okres ponownego przodowania Lwowa w sferze sztuki. Rozkwita architektura sakralna w dziełach Jana de Witte i Bernarda Meretyna. Lwowska rzeźba rokokowa to zbiorowe dzieło Obrockiego, Osinskiego, Polejowskich, Pinsla, Fesingerow, warto też wspomnieć o monumentalnych polichromiach kościelnych np. Benedykta Mazurkiewicza u bernardynów. Zawierucha zawiązanej w lutym 1768 roku w podolskim Barze konfederacji dociera do Lwowa. Pojawiają się tłumiące insurekcje wojska rosyjskie.
Ponowne przemarsze wojsk rosyjskich nastąpiły w latach 1769 – 72 w czasie trwania Konfderacji Barskiej. W sierpniu 1772 roku stanęła w Sankt Petersburgu konwencja rozbiorowa. We wrześniu oddziały austriackie dowodzone przez feldmarszałka Esterhazego zajęły Lwów, który ogłoszono stolicą tzw. Królestwa Galicji i Lodomerii. Pierwszy gubernator Jan Pergen przybył i zamieszkał w mieście. Austriacy przyznali sobie wówczas prawo do posiadania województwa ruskiego na podstawie faktu, że zależne od nich Węgry czasowo w XIII wieku okupowały Halicz i Włodzimierz. Stąd też ziemie zagarnięte po pierwszym rozbiorze nazwano Galicją i Lodomerią. Nazwę tą przeinaczano wówczas na Golicję i Głodomerię, nawiązując do tragicznej sytuacji materialnej jej mieszkańców. Początek austriackiego panowania naznaczył się masowym przyjazdem urzędników, wojskowych oraz kasatą zakonów, sekularyzacją dóbr kościelnych, czasami ich niszczeniem.Klasztor św. Brygidy zamieniono wówczas na więzienie, Kolegium Pijarów zamieniono na Szpital.
Jeśli natomiast chodzi o wspomnianych urzędników austriackich to traktowali oni przyjazd do Lwowa jako degradację i odreagowywali sobie to traktując pogardliwie miejscowych petentów. Co ciekawe, ich dzieci urodzone we Lwowie ku rozpaczy rodziców szybko się polonizowały. W ten sposób kultura polska pozyskała Franciszka Smolkę i Wincentego Pola.
29 grudnia 1773 roku magistrat złożył hołd cesarzowej Marii Teresie jako nowej monarchini. Królestwo Galicji i Lodomerii istniało 146 lat, aż do listopada 1918 roku. Nowe władze upamiętniły początki swoich rządów wielką kasatą znakomitej większości klasztorów łacińskich. Dawna akademie przekształcono w łacińskojęzyczny uniwersytet. Lwów stał się siedzibą trzech metropolii katolickich – łacińskiej, ormiańskiej i greckiej, stąd też nowe miano „urbs catholicissima". Powstały generalne seminaria duchowne. Napłynęło wielu urzędników z niemieckich i czeskich krajów monarchii habsburskiej. Odpowiedzią na otwarcie teatru niemieckiego była polska scena, kierowana w latach dziewięćdziesiątych przez Wojciecha Bogusławskiego.
W 1796 roku we Lwo­wie miały siedzibę władze tzw. Centralizacji Lwowskiej, patriotycznej organizacji konspiracyjnej kierowanej przez Waleriana Dzieduszyckiego.


@@@@@@@@@@@@@


Cytat:
dobre portale i fora rodowe i rodzinne:

www.sokal.fora.pl
www.naszerodowody.fora.pl
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
www.pitak.fora.pl
[link widoczny dla zalogowanych]
www.lwowianin.fora.pl
[link widoczny dla zalogowanych]
www.krewni.fora.pl
www.wilniuki.fora.pl
www.lwowiak.fora.pl
www.kresowiak.fora.pl
www.wilnianie.fora.pl
www.naszekresy.fora.pl
www.naszafamilia.fora.pl





@@@@@@@@@@@@@@@@@@

W czerwcu 1809 roku w mieście zajętym przez wojska Księstwa Warszawskiego, dowodzone przez księcia Józefa Poniatowskiego, działał krótko tymczasowy rząd Obojga Galicji pod prezesurą ordynata Stanisława Kostki Zamoyskiego. Interwencja „sojuszniczej" armii rosyjskiej nie dopuściła do trwalszych rządów polskich we Lwowie.
Pierwsze dziesięciolecia XIX wieku przyniosły rozbiórkę wielu świątyń (św. Ducha, św. Katarzyny, św. Stanisława) i innych starych budowli – murów miejskich, Niskiego Zamku. W rynku miejsce starego ratusza zajął nowy, istniejący do dzisiaj. Powoli miasto, jako stolica rozległej prowincji, przybierało nowoczesny charakter oraz skupiało życie polityczne, np.: konspiracyjna działalność Związku Przyjaciół Ludu – Franciszka Smolki (1834), czy Stowarzyszenia Ludu Polskiego (1836), tu także miały miejsce tragiczne wypadki lat 1846 – 48 (łącznie ze zbombardowaniem miasta przez Austriaków – 2 listopada 1848 roku). Tu pulsowało życie artystyczne i naukowe – działał teatr polski, gdzie wystawiano sztuki Aleksandra Fredry, prześwietne Ossolineum – biblioteka i muzeum, uniwersy­tet i politechnika założona w 1844 roku. Tu wreszcie wydawano liczne gazety i czasopisma. Wielkie straty dla kultury przyniósł wspo­mniany już Dzień Zaduszny – spłonęły gmachy uniwersyteckie z bogata biblioteka i teatr w dawnym kościele franciszkanów.
Dwadzieścia lat po stłumieniu wolnościowych wystąpień Wiosny Ludów to okres przechodzenia od reakcyjnego systemu Bacha, ku pełnej autonomii Galicji (1868). Osłabiona po Solferino i Sadowej monarchia zgodziła się na polonizację sfery publicznej – admini­strację, sądy, oświatę, naukę, kulturę. Istniejący od 1861 roku Sejm Galicyjski, a obradujący we Lwowie, uchwalił dziękczynny adres do cesarza Franciszka Józefa „Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy"(grudzień 1866).
W dobie autonomii miasto przeżywa okres bujnego rozwoju. Wyrosły wspaniale gmachy, nowe dzielnice, place i parki. Okres ten nazywany jest "złotym wiekiem" w historii Lwowa. Powstają wodociągi, oświetlenie miejskie i tramwaje elektryczne (1894). Bardzo szybko rozwijają się przedmieście, powstaje wiele imponujących budynków:

• Teatr Wielki,
• Dom Inwalidów Wojennych na Kleparowie,
• Poczta,
• Bank Krajowy na ul. Kościuszki 11,
• Praski Bank Kredytowy • Szkoła Przemysłowa przy ul. Snopkowskiej,
• Pałac Gubernatorski,
• kościół św. Teresy,
• Sejm Galicyjski - obecny Uniwersytet,
• Dworzec Główny,
• cerkiew św. Grzegorza
• kościół św. Elżbiety

W roku 1861 Lwów otrzymuje połączenie kolejowe z Krakowem, a następnie z Budapesztem, Kijowem, Czerniowcami, co bardzo korzystnie wpływa na rozwój miasta. W niedalekiej okolicy powstaje zagłębie naftowe. U pro­gu XX wieku miasto liczyło już około 200 000 mieszkańców. Spolonizowany Uniwersytet wspierają Politechnika i szkoła rolnicza w Dublanach, biblioteki Ossolińskich, Baworowskich oraz dziesiątki gimnazjów i szkół. Rośnie rola kulturalna Lwowa, tu działają m. in. Artur Grottger, Helena Modrzejewska, Gabriela Zapolska i wielu innych, spoczywających dziś na Cmentarzu Łyczakowskim. Magistrat i społeczeństwo fundują pomniki Aleksandra Fredry, Jana III, Adama Mickiewicza.
W drugiej połowie XIX wieku powstają też liczne pałace:

• hr. Commello – ul. Piekarska 50,
• Biesiadeckich – pl. Halickich 10,
• Dzieduszyckich - ul. Kurkowa 15,
• Potockich – ul. Kopernika,
• Gołuchowskich – Mickiewicza 15,
• Sapiehów – Kopernika 36,
• Siemieńskich – Piekarska 19.

Powstało szereg towarzystw naukowych z Polskim Towarzystwem Historycznym (1886). Miasto było też miasto ruchu robotniczego. Na czele Polskiej Partii Socjalnodemokratycznej Galicji i śląska Cieszyńskiego stal Ignacy Daszyński. We Lwowie obradował w 1906 roku VIII kongres Polskiej Partii Socjalistycznej.
W okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej na lwowskich ulicach pojawiły się strzeleckie mundury. Było to konsekwencja wolnościowej atmosfery panującej w Galicji, jedynym zaborze cieszącym się swobodą kulturalną i polityczną.
W sierpniu 1914 roku zaczęło się najcięższe sześciolecie w dotychczasowej historii grodu. Tu formowano Legion Wschodni, lecz wielka ofensywa armii ro­syjskiej już 3 września ogarnęła miasto. Okupacja trwała dziewięć miesięcy, a w jej trakcie miała miejsce wizyta cara Mikołaja II. Roz­pad monarchii habsburskiej w 1918 roku dał początek bratobójczym starciom polsko – ukrainskim. l listopada wybuchły walki, trwające wiele tygodni. Odradzająca się dopiero Rzeczpospolita nie mogła od razu pośpieszyć z odsieczą. Dopiero w końcu listopada przybyły posiłki od strony Przemyśla. Szczególnie wsławili się najmłodsi obrońcy Lwowa – Orlęta. Wzniesiono im potem piękny pomnik na cmentarzu Łyczakowskim. Jeszcze kilka miesięcy trwały starcia z Ukraińcami usiłującymi utworzyć we Wschodniej Galicji własne państwo.


@@@@@@@@@@@@@@@@@@@


Cytat:
PODRÓŻE NA KRESY

- 12 płyt dvd , prod. 1992

#

Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172



@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@


Latem 1920 roku pod miasto dotarł front wojny polsko – radzieckiej. Traktat ryski podpisany w marcu roku następnego wytyczył granice na rzece Zbrucz. II Rzeczpospolita doceniła wysiłek miasta, Lwowa „semper fidelis". Odznaczono je orderem Virtuti Militari, a z cmentarza obrońców wzięto trumnę do Grobu Nieznanego Żołnierza pod kolumnada Pałacu Saskiego w Warszawie (1925). W okresie Dwudziestolecia Lwów przeżył nową epokę rozwoju. Był trzecim co do wielkości miastem Rzeczypospolitej, stolicą województwa, ośrodkiem gospodarczym – słynne Targi Wschodnie, kulturalnym – Ossolineum, Uniwersytet Jana Kazimierza. Urucho­miono jedna z kilku rozgłośni Polskiego Radia, lotnisko.
W latach trzydziestych Gród Lwa liczył ponad 300 000 mieszkańców, w tym przeszło 50% Polaków, 30% Żydów i około 15% Ukraińców. Miasto przygotowywało się do jubileuszu 600 – lecia związków z Polską. Do zaplanowanych na 1940 rok obchodów nie doszło.
l września 1939 roku wybuchła wojna polsko – niemiecka, a 17 września granice ryska przekroczyła Armia Czerwona, by pięć dni później wejść do Lwowa. W listopadzie wraz z całą Ukrainą Zachodnią, tj. Ziemią Czerwieńską i Wołyniem, miasto zostało włączone do Ukrainy Radzieckiej.
22 czerwca 1941 roku na Lwów ruszyły dywizje niemieckie, stojące za Sanem. Okupacja hitlerowska trwała trzy lata. Miasto od jesieni 1939 roku stało się ośrodkiem polskiej konspiracji niepodległościowej. Lwowska Organizacja Armii Krajowej podjęła walkę w ramach akcji „Burza"
W lipcu 1944 roku do Lwowa wkroczyły ponownie wojska radzieckie. Porozumienie pomiędzy Związkiem Radzieckim i PKWN pozostawiło Lwów w granicach Ukraińskiej SSR.
II wojna światowa zmieniła całkowicie wizerunek grodu. Ludność polska rozproszyła się po świecie – wywieziona podczas deportacji w latach 1939 – 41, na roboty do Niemiec, za bronią, w trakcie repatriacji na Ziemie Odzyskane i do tzw. Centrali. Żydzi lwowscy zostali wymordowani przez Niemców. Do Polski wyjechali także spolonizowani już Ormianie.
Do Wrocławia, obok tysięcy Lwowian, przywieziono cześć zbiorów Ossolineum, „Panoramę Racławicką". We Lwowie pozostało do dnia dzisiejszego kilkanaście tysięcy Polaków, żyjących w ponad siedemsettysięcznym mieście.



Zobacz też: KALENDARIUM


RYNEK:


Plac pod budowę rynku został wytyczony w XIV za czasów kazimierzowskich. Główny plac ma kształt zbliżony do kwadratu o wymiarach 142 na 129 metrów, z którego rogów wychodzą pod kątem prostym po dwie uliczki. Wszystkie biegły w kierunku dawnych murów i bram miejskich. Wokół rynku wznoszą się cztery linie kamieniczek. Ich łączna liczba wynosi 44. wiele z nich reprezentuje typ domu trójokiennego, lecz niektóre, zdradzając bogatych właścicieli zaopatrzone są w sześć okien – typ pałacowy.
Większość placu wypełnia potężna bryła Ratusza zaprojektowana przez Józefa Markla oraz Franciszka Treschera. Ratusz został wykonany w latach: 1827 – 1835. Wejście zdobią dwa kamienne lwy z 1948 r., trzymające tarcze z herbem miasta. Obecnie w Ratuszu mieści się siedziba rady miejskiej Lwowa.
W czterech narożnikach rynku umieszczone są studnie – fontanny ozdobione figurami z początków XIX w. Wyobrażają natyczne bóstwa: AMFITRATY, NEPTUNA, DIANY iADONISA.
Każda z kamienic wokół rynku kryje swoją niepowtarzalną historię, oto kilka z nich:

Nr 2 KAMIENICA BANDINELLOWSKA
Przykład Lwowskiego renesansu, a właściwie manieryzmu. Wybudowana w 1593 roku. Była ona własnością Włocha Roberta Bandinellego, który posiadał przywilej królewski organizowania poczty pomiędzy Polską a Italią. Urząd pocztowy, pierwszy w mieście”, obsługiwał wszystkich mieszczan od roku 1629. W latach 1737 – 1739 kamienica ta została przebudowana i zostało przebite nowe główne wejście na boczną uliczkę rynku.

Nr 3 KAMIENICZKA WILCZKÓW
Nazwa pochodzi od nazwiska pierwszych właścicieli. Posiada wygląd późnobarokowy z lat 1771 – 1772, kiedy to poddano ją przebudowie dokonanej przez Piotra Polejowskiego dla znanej rodziny magnackiej Rzewuskich.

Nr 4 CZARNA KAMIENICA
Nazwa pochodzi od koloru elewacji. Budowlę wystawił w latach 1588 – 1589 Paweł Rzymianin i Piotr Barbon na fundamentach starszej, zniszczonej w pożarze z 1571 roku. Autorem diamentowego boniowania – dekoracji rustykalnej z lat 1675 – 1677 jest Marcin Gradowski, który wykonał je na zlecenie ówczesnego właściciela kamienicy doktora Marcina Anczowskiego. Jedną z figur zdobiących elewację domu jest konna figura św. Marcina – patrona Anczowskich. Postać właściciela przypomina też gmeryk przedstawiający lwa wychylającego się zza muru z mieczem w łapie. Umieszczono obok inicjały:
M. A. S. R. M. D. C. L. – Marcin Anczowski, sekretarz królewski doktor medycyny, rajca lwowski. Obecnie w kamienicy znajduje się filia muzeum lwowskiego.

Nr 5 KAMIENICA ŁUKASIEWICZÓW
Budynek z XVI w., wielokrotnie przebudowywany.

Nr 6 KAMIENICA KRÓLEWSKA zwana także KORNIAKTOWSKĄ
Kamienica zbudowana w latach 1573 – 1580 przez Piotra Barbona dla Konstantego Korniakta. W 1623 r. kamienicę nabyli karmelici, a od nich odkupił ją ojciec póxniejszego króla – Jakub Sobieski. Po wstapieniu na tron w 1674 roku Jan III Sobieski często przebywał w rodzinnej kamienicy i dzięki niemu przebudowano ją na małą rezydencję. Włoski dziedziniec z trzema kondygnacjami arkadowych krużganków nadał kamienicy nazwę: „MAŁY WAWEL”. Obecnie w kamienicy znajduje się filia muzeum lwowskiego.

KATEDRA ORMIAŃSKA pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny:

W ciągu kilku wieków dziejów Lwowa niepoślednią rolę odegrała kolonia ormiańska. Miasto pośredniczyło w międzynarodowym handlu zwanym lewantyńskim. Przez Porty nad Morzem Czarnym biegły szlaki na Krym do Kaffy, na wyspy Egejskie - Chios, Samos, Kretę, na Cypr i dalej. Działali na tym obszarze Grecy, Żydzi, Włosi, Ormianie. Kolonie tych ostatnich rozsiane były po wielu miastach, także na Rusi Czerwonej i Podolu - we Lwowie, Zamościu, Tarnopolu i Kamieńcu.
Początkowo Ormianie zamieszkiwali w Grodzie Lwa tylko jedną ulicę im przyznaną, w północnej części miasta lokacyjnego. Stopniowo dochodząc do coraz większego znaczenia, a i polonizując się, wy szli poza dawne granice. W XVII wieku posiadali już liczne kamienice w rynku. Zawarta w tymże stuleciu unia z Rzymem przyspieszyło dodatkowe procesy asymilacyjne. Do 1945 roku arcybiskupstwo ormiańskie było jednym z trzech katolickich mających swoją siedzibę we Lwowie.
W latach 1356 - 63 włoski budowniczy Dorchi, z niemiecka zwany Doringiem, wzniósł niewielką świątynię ormiańską z fundacji Jakuba syna Szachinszacha z Kaffy i Panosa syna Abrahama. Powstała budowla nawiązująca swym stylem do architektury kolonii ormiańskich na Krymie. Kościół otrzymał formę trójnawową z apsydami na zakończeniu każdej z naw, zaś na skrzyżowaniu głównej z transeptem usytuowano kopułę o wielobocznym bębnie. ściany oblicowano ciosem, a dach pokryły płyty kamienne. Od frontu zbudowano niewielki przedsionek zwany dżamadun. Wysmukłość sylwetki, tak charakterystyczna dla sztuki Ormian, uległa dzisiaj zatarciu po znacznym podniesieniu się w ciągu kilkuset lat poziomu sąsiednich ulic. Ornamentyka zdradza silne wpływy seldżuckie i perskie. Wnętrze bogato polichromowano, część malowideł przetrwała, aż po wiek dwudziesty. Około 1437 roku wokół naw bocznych wyrosły arkadowe krużganki.
Pierwotna wieża katedralna spłonęła podczas wielkiego pożaru Lwowa w roku 1527. Nową postanowił wystawić prawie pół wieku później Andrzej z Kaffy. Zatrudniono znanego w mieście architekta Piotra Krassowskiego, który wzniósł budowlę w latach 1570 - 71 konstrukcyjnie wspierającą się na czterech filarach. U schyłku XVI wieku Piotr Barbon pobudował jeszcze zakrystię. W 1630 roku doszło do znacznej aukcji świątyni, dodano nową halę nawową.
Wiek XVII pozostawił we wnętrzu pięknie kute kraty kapliczne. Pierwsza tercja następnego stulecia znacznie przeistoczyła katedrę.
W 1723 roku podniesiono sklepienie nawy głównej i wyrósł przedsionek o trzech kopułkach. Wszystkie te zabiegi finansował brat arcybiskupa, sędzia i przewodniczący kolegium ormiańskiego we Lwowie Krzysztof Augustynowicz. On też polecił postawić na katedralnym dziedzińcu kolumnę z figurą swojego patrona św. Krzysztofa. Było to dzieło nadwornego artysty książąt Wiśniowieckich Christiana Seynera. Dziś wspomniany placyk pokrywaj± stare płyty nagrobne, świątynia pełniła przecież funkcję nekropolii, tu składano ciała kolejnych arcybiskupów ormiańskich.
Przy piętnastowiecznym obrazie Matki Boskiej Jazłowieckiej z 1424 roku zawiązało się w 1715 roku bractwo czcicieli. Przez dwieście (1729-1925) lat w ołtarzu głównym umieszczony był wizerunek Trójcy Przenajświętsze.j Już po zajęciu Lwowa przez Austriaków arcybiskup Tomanowicz sprawił nowe stalle kapłańskie (1778).
Wiek XIX przyniósł między innymi restaurację zwieńczenia katedralnej wieży. Przełomową datą dla dziejów świątyni lwowskich Ormian stal się rok 1908, rok rozpoczęcia generalnej rozbudowy i przeobrażenia wnętrza. Nowa cześć kościoła wzniesiona według projektu Franciszka Mączyńskiego, oparła się aż o ulicę Krakowską. Zbito stare tynki, poddano konserwacji średniowieczne malowidła. W kopule wykończono mozaikę - dzieło Józefa Mehofiera, powstałą sumptem Aleksandra Krzemunowicza. Nowy ołtarz główny, tron biskupi, półkolistą balustradę zaprojektował Witold Minkiewicz w latach 1927 - 29.
Dwudziestoletnia przeszło restauracja zmieniła wygląd świątyni, wydobywając część pierwotnego piękna. Prawdziwym jednak skarbem uzyskanym w wyniku prac z początków naszego wieku były malowidła ścienne autorstwa Jana Henryka Rosena, artysta nadał portretowanym świętym rysy postaci mu współczesnych.
Obok zakrystii, w dziedzińcu usytuowano furtę wiodącą do niewielkiego klasztoru benedyktynek obrządku ormiańskiego. Początki tego zgromadzenia sięgaj± co najmniej XVI wieku. Zakonnice opuściły swój dom u podnóża Wysokiego Zamku około 1630, w okresie sporów o unię z Rzymem. Po latach powróciły z Kamieńca Podolskiego jako panny zakonu św. Rypsyny. Przyjęły regułę benedyktynek reformy chełmińskiej (1682), ukoronowaniem tego stało się złożenie w 1692 roku profesji. Siostry osiadły przy katedrze ormiańskiej. W XVIII stuleciu ich mały klasztor nawiedził kilkakrotnie pożar. Ocalało m. in. wyposażenie oratorium z piękną rokokową kratą.
Benedyktynki prowadziły pensję dla dziewcząt. W 1782 roku konwent odwiedził Józef II i przekonał się o wysokim poziomie nauczania. Pozwoliło to siostrom przetrwać okres kasat. W chwili cesarskiej wizytacji w konwencie żyły 24 zakonnice. W XIX wieku benedyktynki uległy całkowitej polonizacji, a po 1945 r. osiadły na Dolnym Śląsku.
W 1946 roku Katedra ormiańska została przez władze sowieckie zamieniona na skład obrazów Galerii Miejskiej, obecnie pełni funkcję magazynu, w którym zgromadzono setki ikon.

KATEDRA ŁACIŃSKA:

Katedra Łacińska pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, jest jednym z dwóch czynnych kościołów katolickich we Lwowie i jednym z najstarszych gotyckich zabytków Lwowa. Wybudowany w 1344 roku drewniany kościół pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, spłonął w 1350 roku podczas najazdu litewskiego.
W 1360 roku rozpoczęto budowę nowego kościoła, godnego stolicy Rusi Czerwonej, z myślą o przyszłej roli katedralnej.
Po śmierci Kazimierza Wielkiego kosztami budowy zostało obciążone mieszczaństwo lwowskie. Budowę prowadził do 1384 roku mistrz Niczko, zaś po jego śmierci kierownictwo prac objął ślązak Mikołaj Gansecke (Gąska), który ukończył w 1404 roku przesklepianie prezbiterium. Rok później biskup przemyski Maciej w obecności arcybiskupa halickiego Jakuba Strzemię ( z ruska zwanego Strepa), poświęcił pierwszą cześć świątyni.
Za czasów andegaweńskich katedrze zmieniono wezwanie na maryjne, a z kościoła Matki Boskiej śnieżnej została przeniesiona parafia lwowska. Do 1455 roku trwały prace przy korpusie nawowym, w ich trakcie odprawiono egzekwie za zmarłego w 1434 roku w niedaleko położonym Gródku (potem Jagiellońskim) króla Władysława Jagiełło.
W 1479 roku trwająca ponad wiek budowa katedry dobiegła końca gdy mistrz Joachim z Wrocławia ukończył wspaniałe sklepienie w nawach.
W 1481 roku arcybiskup Jan Wątróbka Strzelecki uroczyście konsekrował katedrę. Świątynia otrzymała wydłużone trójprzęsłowe prezbiterium z apsydą, trójprzęsłowy i trójnawowy bazylikowy korpus, na osi którego usytuowano dwie kaplice. Od zachodu usytuowano dwie wieże, z których jednej nie ukończono.
W 1493 roku po północnej stronie prezbiterium zbudowano zakrystię. Budowano też kolejne kaplice:
- św. Piotra i Pawła (1495),
- Buczackich (najświętszego Sakramentu, 1440),
- Rajców (1454),
- Kuśnierzy - w niedokończonej wieży (1478),
- Bractwa Miłosierdzia (1482).
- św. Mikołaja (1503),
- Strumiłów (1597).

W katedrze znalazły się wybitne dzieła sztuki gotyckiej: grupa Męki Pańskiej na belce tęczowej, sprowadzony z Krakowa krucyfiks (1473), wykonane przez krakowskiego snycerza Mikołaja Haberschracha rzeźby Chrystusa Cierpiętliwego (przeniesiona później do kaplicy Bractwa Miłosierdzia), Matki Boskiej, św. Jana Chrzciciela i św. Marii Magdaleny, pochodzący z 1480 roku szafkowy ołtarz - obraz za sceną Męki Pańskiej.
W 1500 roku ustawiono stalle rajców i ławników wraz z ołtarzami Matki Boskiej Bolesnej i św. Ducha. Dziesięć lat później kościół otrzymał organy. W tym okresie miastem i duszpasterstwem wstrząsnął konflikt o język głoszenia kazań. Zmniejszaj±ca się społeczność niemiecka broniła swoich pozycji. Dla pogodzenia obu stron umieszczono drugą ambonę, a kazania na porannej mszy głoszono po niemiecku, na sumie - po polsku.
W 1527 wielki pożar, strawił część katedry. Spłonęło wówczas prezbiterium, nad którym runęło sklepienie, na wieży stopił się dzwon. świątynia została w przeciągu kilku lat odbudowana ale utraciła bezpowrotnie swój średniowieczny wygląd.
Wnętrze katedry przyjmowało stopniowo szatę renesansowo - manierystyczną. W 1600 roku było w niej 17 ołtarzy, w połowie XVIII wieku już 30. Arcybiskup Stanisław Słomowski ufundował nowy ołtarz główny z obrazami Augustyna Błażejowicza (1567), zastąpiony w 1616 roku innym przez Jana Andrzeja Próchnickiego. Na przełomie XVI i XVII wieku w katedrze pracował wybitny artysta: Paweł Rzymianin, który m.in. przebudował kaplicę Strumiłowską na mauzoleum patrycjuszowskiego rodu Kampianów pod wezwaniem Pana Jezusa Ubiczowanego. Wystrój wykonano z różnobarwnego marmuru i alabastru. W 1587 roku przebudowano kaplice Buczackich i oddano w zarząd Towarzystwu Jezusowemu. W tym właśnie czasie kanonikiem lwowskim był młody Piotr Skarga - słynny kaznodzieja, sumienie narodu.
Znakomity lwowski rzeźbiarz Jan Biały wykonał ołtarz pokryty maureską do kaplicy Zamoyskiego. Z fundacji rodu Zapałów powstał inny okazały ołtarz - tzw. Zapałowski, utrzymany również w stylu manierystycznym.
Autorem alabastrowych figur dwóch aniołów w kaplicy Zamoyskich był Jerzy Pfister. W XVII wieku powstało kilka cennych nagrobków, m. in. Kanonika Piotra Milewskiego, arcybiskupów: Jana Zamoyskiego i Jana Tarnowskiego (autor: Aleksander Prochenkowicz). Około 1670 roku Jakub Aleksander Józefowicz ufundował kolejny ołtarz, nieco wcześniej ustawiono nowe organy.
Na okalającym katedrę cmentarzu wybudowano kilka wolnostojących kaplic. Najsłynniejsza z nich, stojąca do dziś - kaplica Boimów, ufundowana została przez patrycjuszowski ród Jerzego Boima i jego żony Jadwigi Niżniowskiej dla uczczenia Męki Pańskiej. Prace trwały od 1609 do 1615 roku, kiedy to konsekrowano kaplice. Po śmierci ojca dzieło prowadził dalej syn - Paweł Jerzy. Kaplica Boimów stanowi prawdziwy pomnik architektury i rzeźby manierystycznej. ściany zewnętrzne pokrywa przebogata dekoracja ornamentalna. Wnętrze, a zwłaszcza czasza kopuły przypomina kaplice Zygmuntowskie Katedry Wawelskiej. Za autora kaplicy uważa się Andrzeja Bemera.
Na zlikwidowanym cmentarzu stały do XVIII wieku również inne kaplice: m.in. Szolc-Wolfowiczów. Ze zburzonej w 1765 roku kaplicy ocalała płaskorzeźba ze scena Chrystusa Zmartwychwstałego oraz namalowany w 1598 roku obraz Matki Boskiej Murkowej - epitafium młodo zmarłej Katarzyny Domagaliczówny. Wizerunek Maryi otoczył szybko kult wiernych, notowano liczne cuda i ozdrowienia. W 1645 roku obraz przeniesiono do nowo zbudowanej kaplicy Domagaliczowskiej. Przed tym cudownym wizerunkiem 1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz złożył swoje śluby: ulżenia doli chłopów, którzy w czasie "potopu" szwedzkiego tak zasłużyli się w walce z najeźdźcą szwedzkim. Obraz został przeniesiony do ołtarza głównego; w maju 1776 roku arcybiskup Wacław Hieronim Sierakowski koronował go koronami papieskimi. Po II wojnie światowej obraz Matki Boskiej Łaskawej przeniesiono do ówczesnej siedziby arcybiskupstwa lwowskiego - prokatedry w Lubaczowie. Podczas II pielgrzymki do Ojczyzny - w czerwcu 1983 roku papież Jan Paweł II dokonał rekoronacji obrazu.
W epoce saskiej stan świątyni znacznie się pogorszył. Wnętrze przepełnione było dziesiątkami ołtarzy, skrzyń brackich, stalli, nagrobków. Zawilgocone mury groziły bezpieczeństwu budowli. Upadek miasta znajdował odbicie w zaniedbaniu katedry. Za rządów arcybiskupa Jana Skarbka podjęto pierwszą próbę ratowania katedry, niestety - z powodu zbyt skromnych środków materialnych, dokonano tylko niewielkich przebudów. Dawną kaplicę Buczackich zaadoptowano na mauzoleum książąt Wiśniowieckich. W latach 1733 - 40 snycerz Chrystian Seyner wykonał ołtarz zdobiony figurami Salomona, Aarona i św. Piotra i Pawla.
Po objęciu w 1760 roku tronu arcybiskupiego przez Wacława Hieronima Sierakowskiego, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli episkopatu epoki Oświecenia, podjęte zostało dzieło generalnej odbudowy katedry - zarówno wystroju i wyposażenia, jak też samej bryły. Wzniesiono dwie nowe wieże, z których tylko jedna wyciągnięto po koronę i zwieńczono hełmem. W fasadzie zachodniej przebito nowe główne wejście do katedry. Wewnątrz wypowiedziano zdecydowana walkę śladom gotyku i manieryzmu. Skuto żebra po sklepieniach, prostowano ostrołuki, zburzono pięć kaplic (m.in. Domagaliczów i Szolc-Wolfowiczów), wzniesiono kilka nowych (Zamoyskiego i świętych Polskich). W miejsce starych ołtarzy wstawiono 18 nowych.
Rzeźby do ołtarza głównego wykonał w latach 1766 - 69 Maciej Polejowski, on tez wyrzeźbił figury Ewangelistów, które wtedy stały w nawie głównej.
Autorem stiukowych aniołów (1771 - 75) nad wejściami do kaplic był Jan Obrocki, fresków o tematyce maryjnej (1771 - 75) Stanisław Stroiński. Arcybiskup Sierakowski ufundował zbiorowy pomnik sześciu swoich poprzedników, projektu Piotra Polejowskiego.
Zakończenie prac uwieńczyła uroczysta konsekracja. Nie obyło się jednak bez problemów: protestowały rodziny fundatorów usuwanych kaplic, ołtarzy, nagrobków, miasto wytoczyło proces. Dzięki wstawiennictwu Stolicy Apostolskiej przełamano jednak te trudności. Przebudowa kosztowała ogromną kwotę 600 tysięcy złotych i wymagała wsparcia z wielu stron.
W XIX wieku dokonano też kilku zmian, m.in. za rządów arcybiskupa Franciszka Piątka (1835 - 46) świątynia została niefortunnie otynkowana z zewnątrz. W 1802 roku wykonano nową, kutą ambonę, w 1839 roku zaś nowe organy, wykonane przez Romana Duchenskiego. U schyłku XIX wieku wykonano witraże (w części wg projektu Józefa Mehoffera). Katedra jest bazyliką mniejszą.
Zewnętrzne fasady ozdobione są pamiątkowymi tablicami m. in. płyta Tadeusza Kościuszki, wmurowana w stulecie śmierci Naczelnika oraz tabliczka upamiętniają ca wystrzelenie kuli armatniej przez Turków podczas oblężenia Lwowa w 1672 roku. Obok tabliczki znajduje się również pamiętna kula armatnia. Na ścianach kościoła umieszczono jeszcze kilka kul pocisków upamiętniających różne walki.
Na ścianie północnej znajduje się kilka kompozycji:
- Późnorenesansowa, bogato dekorowana kaplica Kampianów. Widoczne s± na niej sceny z życia Chrystusa: Złożenie do grobu, zmartwychwstanie i spotkanie z Maria Magdalen± i medaliony z alegoriami symbolizującymi wierność, krótkotrwałość bytu i nieśmiertelność duszy.
- Kamienna kompozycja architektoniczna z rzeźbą "Pan Jezus w grobie" z XVIII wieku oraz kamiennym ostrołukowatym portalem z XV wieku.
- Kaplica Najświętszego Sakramentu zwana Kaplicą Wiśniowieckich. Herb rodziny Wiśniowieckich widoczny jest na latarni z XVIII wieku wieńczącej kopułę kaplicy.
Na ścianie prezbiterium znajduje się malowidło upamiętniające kaplicę ufundowaną przez Wojciecha Domagalicza w XVII wieku dla pomieszczenia cudownego obrazu Matki boskiej.
We wnętrzu katedry znajduje się kilka tablic m. in. Olgi i Andrzeja Małkowskich - twórców polskiego skautingu, profesorów lwowskich pomordowanych przez hitlerowców, epitafium Klementyny Hoffman - pisarki tworzącej dla dzieci oraz Wojciecha Dziaduszyckiego - pisarza z XIX w.

CERKIEW WOŁOSKA:

W skład kompleksu Cerkwi Wołoskiej wchodzą trzy budowle: Wieża Korniaktowska, Kaplica Trzech świętych i Cerkiew Wołoska. Są one organicznie ze sobą złączone, zarówno usytuowaniem, jak i skalą, wystrojem, nawet detalem. Całości dopełnia okolony kolumnadą dziedziniec arkadowy.
Główna świątynia początkowo zbudowana była z drewna, zastąpiono ją murowaną konstrukcją w połowie XVI w. Nowa świątynia wzniesiona została w latach 1547 - 49, ufundował ją hospodar mołdawski (wołoski) Aleksander Lupul, dlatego też nosi do dzisiejszego dnia nazwę cerkwi wołoskiej. Budowę prowadził Piotr z Lugano, zwany Włochem. świątynia w ówczesnej postaci miała oszkarpowaną fasadę, trzy wieżyczki z hełmami, polichromie we wnętrzu. ¦lady morawskie widnieją w architekturze cerkwi pod postacią herbów mołdawskich - głowa wołu. Widniej± one m. in. w portalu wejściowym do cerkwi. W 1568 roku murator Feliks rozpoczął wznoszenie monumentalnej wieży ze środków Dawida Rusina, po nim kontynuował inny architekt włoski Piotr Krassowski. W trakcie robót w 1570 r. wieża runęła, a w 1571 r. spłonęła cała cerkiew.
Odbudowę rozpoczęto od wymurowania nowej wieży, która stać się miała jednym z najważniejszych elementów panoramy Lwowa. Powstała ona z ofiar wniesionych przez bogatego mieszczanina Konstantego Korniakta, członka bractwa, pochodzącego z greckiego miasta Kandia na Krecie. Architekt Piotr Barbon stworzył dzieło uważane za pomnik manieryzmu na ziemiach Rzeczypospolitej. W Wieży Komiakta skrzyżowały się wpływy greckie, włoskie i polskie. Trójkondygnacyjną budowlę oblicowano kamieniem, na każdym z pięter oplatając pilastrami jońskimi. Całość zwieńczył niski namiotowy dach. Wieżę skończono po ośmiu latach w roku 1580.
W 1672 roku podczas oblężenia Lwowa przez Turków po upadku Kamieńca Podolskiego wieża została częściowo zniszczona.
W latach 1695 - 96 architekt nadworny króla Jana III Piotr Baber odbudował Wieżę Korniakta oraz podwyższył ją jeszcze o jedno piętro i nakrył wspaniałym barokowym hełmem.
Za czasów austriackich poważne szkody poczyniło uderzenie pioruna (1779), a w latach 1792 - 95 wierną rekonstrukcję przeprowadziła Dyrekcja Budowlana w Lwowie
Od 1786 roku na wieży wisi dzwon Kiryło, największy w mieście, odlany przez miejscowego ludwisarza Teodora Polańskiego.
Właściwą Cerkiew Wołoską budowano lat kilkadziesiąt (1591 - 1629), zbierając na to fundusze po całej Rusi. Dzieło czynnie wsparli m. in. hetman Piotr Sahajdaczny, hospodarowie wołoscy z rodu Mohyłów, a nawet car moskiewski Fiodor. Herby dobroczyńców uwieczniono na murach cerkwi. Znajdują się tam herby mołdawskie, herb Wazów - orzeł ze snopkiem zboża na piersi, herb carów rosyjskich - dwugłowy orzeł. Oryginalny plan świątyni, o trzech kopułach na jednej osi, stał się wzorem dla szeregu późniejszych realizacji. Bizantyjskiemu rozplanowaniu wtórowała monumentalna architektura o wyraźnie italianizującym pochodzeniu. Wykonana została z ciosów wapiennych, utrzymana w stylu renesansowym zawiera również elementy architektury staroruskiej.
W 1773 r. wybitny artysta późnego rokoka lwowskiego Michał Filewicz wykonał, zachowany do dziś, ołtarz główny. Wcześniejszy ikonostas pochodzący z 1630 roku autorstwa Fiodora Senkowicza i Mikoły Petrahnowicza został przewieziony do cerkwi podlwowskiej.
Cerkiew Uspieńska była dziełem dwóch budowniczych - Pawła Damianiego - Rzymianina i jego teścia Wojciecha Kapinosa. Tego pierwszego już w 1598 zastąpił Ambroży Przychylny.
Kaplica Trzech świętych - św. Jana Chryzostoma, Bazylego i Grzegorza - fundatorem jest również Konstanty Komiakt, zaś głównym architektem Ambroży Przychylny. Ołtarz został poświęcony w 1581 roku. Powstała mała cerkiew na planie krzyża nakryta trzema kopułami o różnych rozmiarach znajdujących się na jednej osi. Kopuły oplecione s± kolumienkami. ściany świątyni oblicowano kamieniem. Stanowi ona jakby miniaturę cerkwi Wołoskiej. Jest ona typowo regionalnym połączeniem architektury europejskiego renesansu i bizantyjskiego wschodu. Budowę ukończono w 1584 r.
W 1671 roku generalny remont Trzech świętych przeprowadził lwowski kupiec Aleksy Bałłaban, przypomina o tym kamienna tablica nad wejściem.

KOŚCIÓŁ ŚW. ANDRZEJA I KLASZTOR BERNARDYNÓW:

Jeden z najpiękniejszych kościołów Lwowa. Pierwszy kościół pod tym wezwaniem i klasztor Bernardynów powstały około 1460 r., w okresie aktywności misyjnej zakonu i działalności fanatycznego kaznodziei, Jana z Kapistranu. Jan z Dukli urodził się w roku 1414 i mając dwadzieścia jeden lat wstąpił do zakonu braci mniejszych, dochodząc stopniowo do znacznych godności. Obierano go gwardianem w Krośnie i Lwowie. Zasłynął ze swojej swady kaznodziejskiej. Ostatnie lata życia spędził we Lwowie, gdzie zmarł 2 września 1484.
Klasztor Bernardynów był drugim na ziemiach polskich, po krakowskim, klasztorem zakonu bernardynów - gałąź zakonu franciszkańskiego - obserwantów. świątynię dedykowano pierwotnie św. Andrzejowi Apostołowi i św. Bernardynowi ze Sieny.
Już w cztery lata po utworzeniu kościół został spalony przez Rusinów. Po tym wydarzeniu przy klasztorze działały trzy bractwa - św. Anny, Paska św. Franciszka z Asyżu i żołnierskie św. Michała Archanioła. W 1581 roku budowniczy Sebastian Czepek z Krakowa wzniósł nową zakrystię.
U schyłku XVI wieku ojciec Bernard Gąsiorek przeprowadził wielką reformę zakonu, która dotarła także do Lwowa. Zbiegło się to z uzyskaniem zgody króla Zygmunta III w 1602 przez lwowskich bernardynów na budowę nowego kościoła. Na jego lokalizację ponownie wybrano plac w sąsiedztwie Bramy Halickiej, a wśród sponsorów budowy znaleźli się Sieniawscy, Żółkiewscy i Zamoyscy, a także metropolita lwowski, arcybiskup Jan Dymitr Solikowski. Budow± kościoła według własnego projektu pierwotnie zajął się Paweł Domicini tzw. Rzymianin, w 1614 ta rola została powierzona najpierw na lat cztery Ambrożemu Przychylnemu (naprawdę nazywał się Neberne Nutciauss i był retoromaninem z Engadyny w Alpach Szwajcarskich), a dzieła dokończył wywodzący się z Wrocławia Andrzej Bemer. Temu ostatniemu przypadło wzniesienie fasady i wieży według własnego projektu. Prace prowadzono do 1630 r. pod nadzorem prowizora zakonu ojca Bernarda Avellidesa. Również w 1630 dokonano konsekracji kościoła. W 1609 r. prezbiterium zamknięto absydą, w 1613 r. zasklepiono nawę, a w rok później ozdabiano ją malowidłami w 1615 r zbudowano kryptęami
Do starego drewnianego kościoła dostawiono nowy murowany, z ciosów kamiennych, jest budowlą trzynawową w układzie bazylikowym (nawa główna wyższa od naw bocznych), orientowaną, czteroprzęsłową, z wydłużonym nieco prezbiterium, zamkniętym trójboczna absydą. Fasada zachodnia, podzielona gzymsami na trzy kondygnacje, z wysokim frontonem i charakterystyczną ornamentyką "okuciową" zdradza silne wpływy manieryzmu niderlandzkiego. Fasadę zdobią liczne dekoracyjne woluty, obelisk i fryz metopowy a także rzeźby, podporządkowane pewnemu programowi ideowemu. W niszy szczytu posąg Chrystusa ukazującego rany, po bokach herby Polski (Orzeł) i Litwy (Pogoń), wyżej figura Boga Ojca i Gołębica symbolizująca Ducha świętego oraz postacie Ojców Kościoła. W zwieńczeniu krzyż. Poniżej, w niszach drugiej kondygnacji ustawiono figurę Madonny i posągi świętych Piotra i Pawła. Dwuspadowy dach wieńczy mała wieżyczka sygnaturki. Barokowa, wolno stojąca wieża, nakryta miedzianym hełmem z latarnią.
W trakcie robót zmieniono plany i zdecydowano się wznieść nowe prezbiterium, znacznie większe niż pierwotnie zamierzano. Wraz ze starym gmachem zatracie uległo wiele renesansowych pomników nagrobnych, ołtarzy.
Wewnątrz kościoła pierwotnie znajdował się manierystyczny ołtarz główny (ok. 1619 r. ) z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem i z rzeźbami św. Antoniego Padewskiego i św. Bernarda.
Przebudowa i barokizacja wnętrza przeprowadzona w latach 1738 40 wprowadziła nowe elementy. Były nimi m.in. nowy ołtarz główny, poświęcony błogosławionemu Janowi z Dukli, z rzeźbami Najświętszej Marii Panny, św. Anny, św. Tekli i św. Antoniego Padewskiego oraz ołtarze boczne: Najświętszej Marii Panny i św. Antoniego z ok. 1736 r.
W 1737 r. wykonano ołtarze Trzech Króli i ¦w. Andrzeja. Później powstały ołtarze świętego Krzyża. św. Jana z Kapistranu i św. Piotra z Alcantary i wreszcie ołtarze św. Michała i św. Anny z 1739 r. Wszystkie te ołtarze, a także pochodzący z Jarosławia ołtarz Jezusa Ukrzyżowanego, są dziełem znakomitych artystów, snycerza i rzeźbiarza Tomasza Huettera i Konrada Kotschenreitera. Kilka obrazów ołtarzowych namalował brat zakonny Benedykt Mazurkiewicz, który jest także autorem znakomitych polichromii sklepienia, przedstawiających apoteozę św. Franciszka z Asyżu. Jego autorstwa są także malowidła ścian bocznych. Freski te powstały w latach 1738 40. Malowidła w przedsionku powstały nieco później. Ich autorem jest Stanisław Stroińbiarza
Na uwagę zasługują XVII wieczne rzeźby świętych i proroków nad lukami nawy głównej; marmurowa rzeźba błogosławionego Jana z Dukli (ok. 1608) w kaplicy jego imienia: przepiękne, bogato rzeźbione, barokowe stalle w chórze zakonnym za ołtarzem głównym są dziełem mistrza Pawła z Bydgoszczy w latach: 1640 44); metalowa balustrada chóru z 1612. W 1860 r. w ołtarzu głównym umieszczono obraz Matki Boskiej (wizerunek jest kopią Matki Boskiej z Foligno) z błogosławionym Janem z Dukli, namalowany przez Zofię Fredrówną, córkę a z
W 1990 r. kościół został przekazany w użytkowanie cerkwi prawosławnej. Przylegający do kościoła kompleks zabudowań klasztornych i wolno stojąca dzwonnica, otoczone murem obronnym z basztami - od średniowiecza (zwłaszcza w okresie wojen kozackich i tureckich) stanowiły jeden z elementów systemu obronnego miasta. Mimo przebudów, klasztor zachował wiele stylowych elementów architektonicznych.
Po II wojnie światowej umieszczono w nim szkolę muzyczną, biura i archiwa miejskie i Ukrainy wraz z częścią zbiorów Ossolineum innych bibliotek. Znajdujące się dawniej w klasztorze relikwie błogosławionego Jana z Dukli zostały po wojnie przeniesione do Rzeszowa, a później do kościoła Bernardynów w rodzinnej Dukli.
Na placu przed kościołem wznosi się kamienna kolumna osadzona na cokole. Pierwotnie wieńczyła ją figura klęczącego Jana z Dukli, z uniesionymi w górę w modlitewnym geście ramionami, w takiej postaci miał się ukazać, jak głosi podanie Bohdanowi Chmielnickiemu i Tatarom skłaniając ich do odstąpienia od planu szturmu Lwowa w 1648 roku. Od śmierci Jan z Dukli otoczony był kultem wiernych, modlono się o jego wstawiennictwo w chwilach ciężkich dla miasta. Stolica Apostolska zaaprobowała kult w roku 1733, uznając go za błogosławionego. Pomnik, ufundowany został przez Seweryna Michała Rzewuskiego wyrzeźbił Sebastian Fesinger. W okresie ateizacji życia społecznego figurę zdjęto, zastępując ja elementem zdobniczym.

KOŚCIÓŁ DOMINIKANÓW pod wezwaniem Bożego Ciała

Obszerny zespół klasztorny ojców dominikanów wraz z kościołem pw. Bożego Ciała usytuowany jest na wschodnim skraju starego miasta.
Pierwszy konwent uczniów św. Dominika odbył się tutaj w I połowie XII wieku (1234 r.) za rządów książąt z dynastii Romanowiczów. Drewniana świątynia sięgająca być może lat dziewięćdziesiątych, spłonęła w okresie wojen o Ruś Czerwoną prowadzonych po 1340 roku przez króla Kazimierza Wielkiego. Starszy kościół stał w obrębie Niskiego Zamku. Dominikanie przybyli nad San i Dniepr w celach misyjnych, obdarzeni daleko idącymi pełnomocnictwami. W latach 1324 – 1456 działali w ramach Stowarzyszenia Braci Pielgrzymujących dla Chrystusa, podlegając bezpośrednio generałowi zakonu.
W tym właśnie okresie (1378) formalnej fundacji dokonał namiestnik króla Węgier i Polski - Ludwika, książę opolski Władysław. Wtedy tez wzniesiono ceglany kościół, utrzymany w tzw. typie kazimierzowskim, z krótkim dwunawowym korpusem, o sklepieniu wspartym na jednym filarze i z wydłużonym prezbiterium. Na dachu umieszczono sygnaturkę. Po pożarze w 1407 roku sumptem Mikołaja Beńko i Anny z Żabokruków świątynia podniosła się w jeszcze okazalszej, gotyckiej szacie wraz z gmachami klasztornymi. Te czasy pamięta zapewne czarny krucyfiks z ołtarza głównego i otoczona kultem figurka Matki Boskiej Jackowej, wykonana w alabastrze z XIV wieku. Za przypuszczalnego autora zespołu uchodzi mistrz Niczko (Mikołaj) z Krakowa. Od połowy XV wieku (1458) klasztory ruskie wchodziły w skład polskiej prowincji zakonu.
Kolejny raz ogień spustoszył dominikański kościół w 1511 roku. Tym razem dzieło odbudowy wspomógł arcybiskup Bernard Wilczek. Trudy te zniweczyła katastrofa z 1527 roku, gdy pożar pochłonął cały gotycki Lwów. Mimo tych klęsk klasztor Bożego Ciała rósł w zna­czenie i bogactwo. W końcu XVI wieku należało do niego pięć wsi, w trzech z nich ojcowie obsługiwali również pracę duszpasterską w parafiach.
W 1556 roku mistrz Grygier wzniósł budynek biblio­teki, a u schyłku wieku pobudowano nowe dormitorium. Stulecie re­nesansu miało także ciemniejsze strony. Dobywał klasztoru z armat Łukasz Górka, w ten oryginalny sposób pragnąc posiąść rękę Halszki z Ostroga, najbogatszej chyba panny w Królestwie Polskim, która skryła się za zakonnym murem.
Na przełomie XVI i XVII wieku przeor Jan Baszczyk wzniósł kolejne gmachy utrzymane w stylu manierystycznym. Po epoce tej pozostały piękne pomniki nagrobne, wykute w alabastrze. Za ich autora przyjęto uważać rzeźbiarza Hermana Hutte, potem zwanego Czapką. Nagrobki przedstawiają m. in. Wacława Dzieduszyckiego (zm. 1584), Jana Swoszowskiego (zm. 1604), Stanisława Włodka (zm. 1615). Tych pięć dzieł ku czci dobrodziejów zakonu utrzymanych jest w stylu manieryzmu niderlandyzującego.
Na początku XVII stulecia w domu żyło ponad stu zakonników. W 1621 roku w drodze na wojnę chocimską przebywał u ojców król Zygmunt III Waza, który podziwiał ogrom klasztoru o dwóch podwórcach. Działały przy konwencie cztery bractwa - Imienia Jezus, Różańcowe, św. Anny i III zakonu. Od 1612 roku Lwów stał się ośrodkiem nowo utworzonej prowincji ruskiej.
Gotycka świątynia poczęła się walić w I -połowie XVIII wieku. W 1742 roku zarysowały się sklepienia. Decyzja starszych konwentu brzmiała jednoznacznie: stare mury zrzucić i w ich miejsce postawić nowy kościół najznaczniejszego domu jednego z największych zako­nów męskich w Rzeczypospolitej. W rok po rozbiórce starej budowli, Józef Potocki, hetman wielki koronny i kasztelan krakowski, główny fundator, położył kamień węgielny pod nową świątynię. Dzieło wspo­magał początkowo inny przedstawiciel rodu, starosta kaniowski Mikołaj Bazyli. Był rok 1749. W dwa lala później nastąpiła uroczysta koronacja cudownego wizerunku Matki Boskiej. Potocki sprawił wspaniałą sukienkę i koronę. Obraz namalowany w kręgu sztuki bi­zantyjskiej odbierał cześć już w XVI w. Według legendy powstał na dworze cesarskim w Konstantynopolu. Potem miał znaleźć się w Kijowie, Haliczu, aż wreszcie dotarł do Grodu Lwa. W istocie wizerunek wykonano w XV (XVI) wieku na Krecie lub w Wenecji. Wobec trwającej budowy uroczystości odbyły się na podmiejskich błoniach.
W 1764 roku wzniesiono kaplicę rodową Potockich Matki Boskiej Jackowej, tym razem staraniem Mikołaja Bazylego. Towarzyszyła temu konsekracja dopiero co ukończonego kościoła dokonana przez arcybiskupa lwowskiego Wa
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NN
Gość






PostWysłany: Wto 14:47, 09 Paź 2007    Temat postu: „Historia miasta Lwowa w zarysie”

„Historia miasta Lwowa w zarysie”

Fryderyk Papée

(Książnica Polska, Wydanie drugie, poprawione i uzupełnione, Lwów- Warszawa 1924)

Pisownia oryginalna




Spis rzeczy
Przedmowa do I. wydania
Przedmowa do II. wydania
CZĘŚĆ I - LWÓW ŚREDNIOWIECZNY (1250-1527)
l. KRAJOBRAZ LWOWSKI
2. POWSTANIE LWOWA
3. LWÓW ZA RUSKICH CZASÓW
4. PRZYŁĄCZENIE DO POLSKI
5. KRÓLEWSKIE PRZYWILEJE
6. PIERWSZY ROZKWIT LWOWA
7. WIDOK ŚREDNIOWIECZNEGO LWOWA
8. UPADEK ŚREDNIOWIECZNEGO LWOWA
CZĘŚĆ II - LWÓW STAROPOLSKI (1527-1772)
9. SPOLSZCZENIE LWOWA
10. PRZEOBRAŻENIE USTROJU MIEJSKIEGO
11. ZŁOTE CZASY MIASTA
12. NIEROZWINIĘCIE PRZEDMIEŚĆ
13. PIERWSZE CHMURY WOJENNE
14. CHMIELNICKI Z TATARAMI POD LWOWEM
15. CHMIELNICKI Z MOSKALAMI POD LWOWEM
16. LWÓW W CZASIE TURECKIEJ WOJNY
17. SZWEDZI WE LWOWIE
18. UPADEK STAROPOLSKIEGO LWOWA
CZĘŚĆ III - LWÓW NOWOCZESNY (1772-1923)
19. PRZEJŚCIE LWOWA POD RZĄDY AUSTRIACKIE
20. NOWE URZĄDZENIA
21. PIERWSZE PODŹWIGI NARODOWE
22. NOWOŻYTNE PRZEKSZTAŁCENIE LWOWA
23. REWOLUCYJNE CZASY
24. OKRES SAMORZĄDOWY
25. POWRÓT DO POLSKI

Spis najważniejszych opracowań do historji Lwowa
Spis objaśnień i rycin



CZĘŚĆ III - LWÓW NOWOCZESNY (1772-1923)

19. PRZEJSCIE LWOWA POD RZĄDY AUSTRIACKIE

W chwili śmierci drugiego króla z rodziny saskiej Augusta III (1763), była Polska już tak podupadłą, że tronem jej swobodnie mogła rozporządzać carowa Katarzyna II. Włożyła ona koronę Jagiellonów na skronie człowieka, którym według własnej woli kierować zamierzała. Stanisław August Poniatowski, zdolny i ożywiony najlepszą chęcią, ale słabego charakteru monarcha, doskonale nadawał się do takiej roli zawisłego władcy. Odkąd też dla poparcia jego wyboru wkroczyły do Polski wojska moskiewskie, odtąd już z niej prawie nie wychodziły. Poseł moskiewski w Warszawie Repnin potężniejsze miał w Polsce stanowisko, niżeli król Stanisław August.

Nareszcie otworzyły się narodowi oczy na otchłań, nad którą zawisł. Powstały dwa stronnictwa: jedno z ludzi rozważniejszych złożone pragnęło najprzód wewnętrznego wzmocnienia - drugie, do którego należeli ludzie gorętszego serca, przed wszystkiem innem myślało o wypędzeniu Moskali. Najprzód popróbowali pierwsi, z królem na czele, przeprowadzić zniesienie liberum veto i innych wad ustroju, które ubezwładniały Polskę; ale im w tem przeszkodził Repnin. Wzięło więc teraz przewagę w narodzie stronnictwo drugie i zawiązała się konfederacja w Barze, celem wygnania Moskwy (29 lutego 1768). Jednakże konfederacja barska mimo bohaterskich wysileń nie zdołała odwrócić ani nawet opóźnić upadku ojczyzny. Ówczesne siły polskie nie mogły wystarczyć przeciwko Moskwie, tembardziej, że powstało rozdwojenie w narodzie, bo konfederaci wystąpili także przeciw królowi. Nie wystarczyła nawet uzyskana przez konfederatów pomoc turecka. Owszem wmieszanie się Turcji sprowadziło tylko nowe zawikłania, które przyśpieszyły rozwój wypadków.

Na tronie Prus zasiadał wówczas Fryderyk II, monarcha, który bez żadnego względu na prawa drugich pragnął wyzyskać na swoją korzyść każde zamieszanie. Nie podobało mu się, że Rosja zwycięża i Polskę i Turcję. Jeśli Rosja jakie korzyści odniesie, to i Prusy przytem coś zyskać powinny - to było jego hasłem. Przedstawił więc Fryderyk w Petersburgu projekt, aby Rosja nie powiększała się krajami tureckimi lecz tylko polskimi - a przytem "dla równowagi" pozwoliła także Prusom i Austrji zabrać po kawałku Polski. Wprawdzie władczyni Austrji cesarzowa Marja Teresa nie zgadzała się na takie ratowanie Turcji kosztem Polski, ale ostatecznie przeważyło na dworze wiedeńskim zapatrywanie ministra Kaunitza, tudzież syna i współrządcy Marji Teresy, cesarza Józefa II. Według tego zapatrywania, Austrja, usuwając się od podziału, poniosłaby stratę, a nie przeszkodziłaby podziałowi. Tak więc przyszedł do skutku układ pierwszego rozbioru Polski między Rosją, Prusami i Austrią, dnia 5 sierpnia 1772. Sejm polski zmuszony był w roku następnym na ten układ dać swoje przyzwolenie. W mieście Lwowie stali Rosjanie Już od roku 1767; trzeba było ich żywić i rozmieszczać. Generał Kreczetnikow zamieszkiwał kamienicę narożną w Rynku od strony ulicy Ruskiej. Gdy wybuchła wojna turecka pomaszerował Kreczetnikow na Podole (z początkiem r. 1769), a z tego poruszenia skorzystali konfederaci, aby wykonać atak na Lwów. Silny oddział jazdy, przy którym znajdował się sam bohater konfederacji Kazimierz Pułaski, uderzył 1 czerwca 1769 wieczorem na wały miejskie. Atak nastąpił od zachodniej strony. Jednakże i w mieście znajdował się z ramienia króla Stanisława Augusta jako komendant mąż dobrze rzemiosła wojennego świadomy, wysłużony gwardzista pruski, generał Felicjan Korytowski. Konfederaci, mimo kilkakrotnych szturmów, które trwały od 8 wieczorem aż do 6 rano, musieli ustąpić z pod Lwowa. Ogień działowy i ręczny od strony Krakowskiej Bramy zadał im znaczne straty, tak że zginęło 60 ludzi, a 60 wozów uwięziono z rannymi. Przy tej sposobności użył komendant Lwowa jeszcze po raz ostatni manewru zapalania przedmieścia. Ogień podłożony od strony jezuickiej furty rozszerzył się ku południowi i zniszczył wiele domów i dworów, tudzież wieżę kościoła Karmelitów trzewiczkowych na Halickiem przedmieściu.

Szczęśliwszym dla konfederatów był podjazd pod Lwów wykonany przez dzielnego pułkownika Szyca w nocy z dnia 6 na 7 lipca roku następnego (1770). Postawiwszy 100 ludzi przy Bramie Krakowskiej, tyleż przy Halickiej i tyleż w rezerwie pod katedrą św. Jura, uderzyli konfederaci w 200 koni na dworek w pobliżu klasztoru Brygidek, gdzie był wielki odwach moskiewski. Miał tam główną kwaterę major Traubenberg, dowodzący Moskwą w nieobecności generała Kreczetnikowa. Konferedaci tak niespodziewanie spadli na nieprzyjaciela, że nie mógł ani razu dać ognia. Zginęło 40 ludzi od szabel konfederackich; pięciu oficerów, trzy sztandary, kilka działek, koni kilkadziesiąt i cała kasa wojenna dostały się w ręce zwycięzców. Major rosyjski ratował się ucieczką, oknem przez ogrody, ale żona jego, która przebrana w męski płaszcz i kapuzę zachęcała żołnierzy 174 do boju, zginęła w tem zamieszaniu. Konfederaci, straciwszy tylko 7 zabitych a kilkunastu mając rannych, cofnęli się o wschodzie słońca ze zdobyczą ku Nawarji. Tutaj odparli jeszcze skutecznie ścigający ich oddział moskiewski. Rok następny był spokojny, trzeba było tylko po dawnemu dostarczać prowiantów dla Moskali we Lwowie i pod Lwowem stojących - dopiero rok 1772 przyniósł nadzwyczajnie doniosłe odmiany. Jeszcze układy podziałowe były w toku, a już zaczęły wkraczać do naszego kraju wojska austrjackie od strony Dukli. Pod Lwowem zjawił się przy końcu czerwca korpus generała Esterhazy'ego, a przy końcu lipca drugi korpus pod dowództwem generała Hadika, naczelnego komendanta całej wyprawy.

Wojska austrjackie przez półtrzecia miesiąca stały obozem pod Kulparkowem - nie dlatego, żeby się miano spodziewać jakiego oporu ze strony Lwowa, gdzie była tylko bardzo mała załoga polska, ale ponieważ Moskale wynieść się nie chcieli, czekając na ukończenie układów podziałowych*).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Zachodził prócz innych także i o sam Lwów spór pomiędzy trzema dworami. Prusy i Rosja nie chciały go zrazu przyznać Austrji i ustąpiły dopiero na przedstawienie, ze jest to jedyne większe miasto w całym projektowanym zaborze austriackim.
--------------------------------------------------------------------------------
Traktat podziału przyszedł do skutku dnia 5 sierpnia 1772 w Petersburgu; ale nim o tem przyszła wiadomość do Wiednia, a stamtąd znowu rozkazy do Hadika, była już połowa września. Wówczas (14 września) zjawił się na ratuszu lwowskim kapitan austrjacki Braun z żądaniem pomieszczenia 22 urzędników cywilnych. Trzeba było zadość uczynić temu żądaniu. Nazajutrz 15 września 1772 po 12 godzinie, opuścili Moskale Lwów, poczem wkroczyły wojska austrjackie przez Bramę Krakowską do miasta. Hadik zajął mieszkanie po Kreczetnikowie, żołnierzy, o ile nie pomieścili się w obu arsenałach, musieli po domach rozkwaterować mieszczanie. W przeciągu kilku dni kazano zrestaurować odwach, stojący przed ratuszem, który później był aż do roku 1848 w użyciu.
W kilka dni po jakiem takiem urządzeniu się wojskowości, w sam dzień św. Michała (29 września), wjeżdżał wśród huku dział pierwszy gubernator nowej prowincji austrjackiej Galicji i Lodomerji, bar. Antoni Pergen, w mury Lwowa. Zajął mieszkanie w tej samej kamienicy co Hadik. Najbliższa niedziela, t. j. dzień 4 października przeznaczony był na uroczystość instalacji nowego namiestnika. Zaproszono na nią dostojników duchownych i świeckich. Księdza biskupa Sierakowskiego nie było we Lwowie - prawdopodobnie umyślnie wyjechał zawczasu. Zastępca jego sufragan Głowiński wymawiał się od urządzenia nabożeństwa w katedrze, ale musiał ulec rozkazowi.

Wezwano także i radę miejską do asystencji. Rada ("wszystkie stany i narody") w odpowiedzi na to uchwaliła wystać do jenerała Hadika deputację z przedstawieniem piśmiennem, w którem prosi o uwolnienie od tego aktu, jako ubliżającego zaprzysiężonej królowi polskiemu wierności. Jednakże generał nie przyjął ani deputacji, ani pisma; oświadczył tylko prywatnie, że odprowadzenie bar. Pergena do katedry nie będzie uważane jako złożenie hołdu nowemu monarsze. Zresztą nieodwołalnie ponowił swój rozkaz. Nie było znikąd rady ni pomocy - nie pozostawało nic innego jak tylko ocalić honor. Wzruszającem szlachetną prostotą swoją jest pismo, wystosowane przez naszych mieszczan do kanclerza Młodzianowskiego, którem dają wyraz uczuciom swoim, w wilję owej poniewolnej asystencji. "Królewskie miasto Lwów" - piszą w niem zacni mieszczanie - "które zawsze niezachwianą zachowało wobec królów polskich, a także i wobec szczęśliwie nam teraz panującego króla Stanisława Augusta, wierność, otrzymawszy onegdaj rozporządzenie gen. Hadika, aby wziąć udział przy instalacji cesarskiego "ministra", wszelkimi sposobami starało się od tego uwolnić - niestety bezskutecznie. "Tak więc dnia jutrzejszego to miasto od wszystkich opuszczone, nie bez ciężkiego umysłów przygnębienia, w nakazanym akcie obecnością swoją będzie musiało uczestniczyć! Jednakże czyn ten, samą tylko podyktowany przemocą, stałości miasta tego w zachowaniu nieskazitelnej wiary Najj. królowi polskiemu, panu swemu miłościwemu, w niczem na przyszłość zachwiać nie potrafi". List ten był ostatniem pożegnaniem naszego miasta z tą Rzeczpospolitą, z którą je tyle wieków w dobrej i złej doli serdecznym węzłem złączyło.

Nadszedł nareszcie ów przykry dla Lwowa a nieunikniony dzień 4 października. Na wały miejskie wytoczono działa, od mieszkania gubernatora aż do wielkiego ołtarza w katedrze zrobili szpaler grenadjerowie odświętnie ubrani; przed ratuszem ustawiły się cechy z chorągwiami. Szedł "minister" cesarski w okazałym stroju wśród huku dział i dźwięków kapeli, poprzedzony garstką radnych, tudzież orszakiem radców i sekretarzy swojego biura. Przed bramą kościoła katedralnego powitał go sufragan Głowiński i drugi -biskup tytularny i wprowadzili na uroczyście przystrojone podwyższenie (t. zw. teatrum) przed głównym ołtarzemf Odbyto się solenne nabożeństwo z odśpiewaniem hymnu "Te deum laudamus" (Ciebie Boże chwalimy), a potem - znowu wśród salw armatnich - wzniesiono okrzyk: "Vivat Marja Teresa cesarzowa i Józef II pan nasz!" Miasto było odświętnie przystrojone zielem, ale usposobienie ludności przygnębione. Przez cały czas uroczystości bramy miejskie były zamknięte i przechodziły przez ulice patrole dragonji; wiwaty grenadierów słabo tylko i bez ochoty lud powtarzał. Nawet w Wiedniu nie zrobił dobrego wrażenia opis tej uroczystości, który nadesłał bar. Pergen. Szczególnie uderzał ustęp, w którym jedynie stosownym zarządzeniom wojskowym gen. Hadika przypisuje sprawozdawca, "że tak w czasie pochodu jak i w czasie wieczornej iluminacji ratusza nie zaszły żadne nieporządki". Po kościele odbyło się przyjęcie u gubernatora, na które za przykładem ostatniego polskiego we Lwowie starosty, Jana Kickiego, żaden z dotyczasowych polskich urzędników nie przybył. Wszyscy wymówili się chorobą. Król Stanisław August w osobnym liście podziękował staroście za ten postępek, oświadczając, iż "tem mu jest szacowniejszy, że nie był nakazany i że własne światło, własne sumienie, jedynym były do niego powodem".

Po uroczystościach instalacyjnych rozkazano władzom miejskim podpisywać formułę przysięgi, że odtąd wszystkie wyroki sądowe wydawane będą w imieniu cesarzowej Marji Teresy. Zaledwie do 10 stycznia 1773 znalazła się wystarczająca liczba podpisów - przyczem jeszcze raz 31 grudnia 1772 założyli mieszczanie lwowscy protest. Właściwe złożenie hołdu naznaczono dopiero na czas najbliższy po przyzwoleniu Rzeczypospolitej na traktat podziałowy. Cesarzowa Marja Teresa, dla której cała sprawa podziałowa była nadzwyczaj przykrą, nie chciała gwałtu zadawać sumieniom. Mieszkańcy Galicji mieli przysięgać nowemu rządowi dopiero po uwolnieniu od posłuszeństwa przez rząd dawny. "I tak przysięga wierności" - pisze cesarzowa - będzie tylko ceremonją na tych biednych ludziach wymuszoną i wyciśniętą". Gdy sejm polski dat swoje poniewolne przyzwolenie na podział, gdy układ z Austrją podpisany został w Warszawie (18 września 1773), natenczas ustanowiono w Wiedniu termin do złożenia hołdu (hommagium). Był na ten cel przeznaczony dzień 29 grudnia 1773 r. W tym dniu we wszystkich wsiach składali przysięgę wierności włościanie, po miastach mieszczanie, a we Lwowie prócz mieszczan także naczelnicy duchowieństwa i szlachta całego kraju przez wysłanych na ten cel z każdego powiatu delegatów. Nowe rządy były faktycznie i formalnie wprowadzone.

20. NOWE URZĄDZENIA

Wprowadzenie nowych rządów pociągnęło za sobą zupełną zmianę wszystkich urządzeń wewnętrznych w całym kraju. Zaraz po zajęciu kraju ogłoszono, że wszystkie dobra koronne przechodzą na własność nowego rządu i że ustają wszystkie dotychczasowe urzędy: wojewodów, kasztelanów, starostów i t. d. Natomiast wprowadzono we Lwowie rząd krajowy, czyli t. zw. gubernium, a na prowincji podległe mu urzędy obwodowe. Tych obwodów urządził Józef II*) 18 i tak zostało (z małemi zmianami) aż do r. 1848.

Naczelnik obwodu nazywał się "Kreishauptman"; w polskim zaś języku na oznaczenie tego nowego urzędu podstawiono dawną nazwę starosty. Jednakże ogromna zachodzi różnica między staropolskim a austrjackim starostą co do zakresu władzy. Różnica ta da się najlepiej w trzech punktach zaznaczyć,
l) W Polsce sprawy publiczne podzielone były między starostę a urządzenia autonomiczne, jakiemi były w miastach rady miejskie, a na powiatach sejmiki szlacheckie i wybrane przez nie organy wykonawcze. Zbieranie np. podatków, utrzymywanie dróg, należało do władz autonomicznych. Teraz to wszystko przeszło na urzędy cesarskie.


--------------------------------------------------------------------------------
*) Józef II, który był za żyda matki, cesarzowej Marji Teresy, współrządcą, objął po jej śmierci samodzielnie rządy w roku 1780 i panował do roku 1790. Po nim nastąpił brat jego Leopold II (1790-1792), a potem syn Leopolda Franciszek I.
--------------------------------------------------------------------------------

2) Przybyły nadto urzędom tym takie sprawy, o które się dawniej wcale nikt, zwłaszcza na powiecie, nie troszczył, np. stosunki zdrowotne, meljoracje i t. p. 3) Nawet nad sprawami prywatnego zarządu dóbr rozciągnął rząd swoją opiekę: wobec szlachty, co się tyczy powinności włościańskich, (które znacznie obniżył), wobec miast, co się tyczy zarządu funduszami gminy. Tak dalece skrępowano władzom miejskim ręce w zawiadywaniu własnym majątkiem, że na każdy najmniejszy wydatek potrzeba było zasięgać pozwolenia urzędu obwodowego. Jeżeli zaś wydatek przekraczał 100 złr. (a w mniejszych miastach kwotę 50 złr.), to należało udawać się aż do gubernium! Bardziej uwzględniono dawne stosunki przy urządzeniu sądownictwa. W Polsce udawała się szlachta do sądów grodzkich i ziemskich, mieszczanie do miejskich; chłopów sądził właściciel wsi, odsyłając ich zazwyczaj w sprawach gardłowych do najbliższego sądu miejskiego. W chwili zajęcia kraju ogłoszono, że każdy sędzia dotychczasowy ma i nadal pełnić swoje czynności, pozostawiając tylko stronom wolność odwołania się do nowo założonego we Lwowie trybunału apelacyjnego. Dopiero Józef II zniósł sądy grodzkie i ziemskie, a ustanowił natomiast dla szlachty t. zw. sądy szlacheckie (fora nobilum); mieszczan sądziły i nadal magistraty, a chłopów ich panowie - tylko że musieli do tego utrzymywać osobnych sędziów czyli mandatarjuszów. Te sądy niższe miejskie i wiejskie obejmowano wspólną nazwą sądów miejscowych (Ortsgerichte). To wszystko odnosi się jednak tylko do sądownictwa spornego (cywilnego). W sprawach karnych zaprowadził Józef II t. zw. sądy okręgowe, wspólne dla wszystkich stanów. Tylko drobniejsze sprawy karne pozostawiono magistratom i mandatarjuszom (sądom miejscowym). Mimo tego większego uwzględnienia dawnych stosunków, spostrzeżemy jednak i w sądownictwie znaczne ukrócenie autonomicznych urządzeń - jeżeli zważymy, że dawniej tak szlachta jak i mieszczanie sami sobie sędziów wybierali, teraz zaś byli to mianowani przez władzę obcą urzędnicy. Ukrócenie samorządu odnosi się także do szkolnictwa. Wszystkie szkoły oddano pod ścisły nadzór państwowy. W miastach obwodowych zaprowadził rząd 4-klasowe szkoły normalne; w mniejszych zaś miastach szkoły 3-klasowe, czyli trywialne, a po wsiach mieli naukę udzielać organiści. Gminy nie miały żadnego głosu w szkolnictwie.
Natomiast duchowieństwo, które dawniej wyłącznie zajmowało się uczeniem, zachowało i teraz przeważny wpływ na szkołę*). Wprawdzie nauczyciele byli w większej części ze stanu świeckiego, ale inspekcja szkół, a w gimnazjach dyrekcja, spoczywała w ręku duchownych. Tylko że dawniej przeważnie zajmowali się szkołami księża zakonni, a teraz świeccy. Ponieważ zakon Jezuitów zniesiono (1773), więc ustała też we Lwowie utrzymywana przez nich wyższa szkoła, której Jan Kazimierz w r. 1661 nadał tytuł i prawa uniwersytetu. Natomiast założył Józef II w naszem mieście (1784) uniwersytet świecki z językiem wykładowym łacińskim, wcielając doń zasoby naukowe jezuickie**).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Chwilowo tylko za Józefa II ograniczono duchowieństwo i w tem jak we wszystkiem innem.
**) Uniwersytet lwowski cesarz Franciszek I w r. 1805 przemienił na liceum, a potem w r. 1817 odnowił, jednakże bez wydziału medycznego i z językiem wykładowym niemieckim. Dwie tylko były katedry polskie: prawa polskiego i literatury polskiej.


--------------------------------------------------------------------------------
Rozpatrzyliśmy się tedy w zarządzie kraju, sądownictwie tudzież szkolnictwie i poznaliśmy jak dalece rząd wszystko ujął w swoje ręce i jak mocno ukrócił dawne swobodne urządzenia. Gdyby zamiast obszerniejszego wywodu na jednym tylko przykładzie chcieć zasady nowego rządu poznać od razu, to należałoby wskazać na ówczesny sejm galicyjski, czyli t. zw. "Stany". Stany te nie miały prawa najmniejszych uchwalać ustaw, miały tylko zastanawiać się, jakby najlepiej wykonać przysłane z Wiednia zarządzenia. Co najwyżej wolno im było przedstawiać prośby, czyli t. zw. postulata, które prawie zawsze w Wiedniu rzucano do kosza (stąd sejm ten zwano "postulatowym").
Jedno jeszcze prócz ukrócenia samorządu. Oto we wszystkich szkołach od najniższych zacząwszy, we wszystkich urzędach, z wyjątkiem chyba owych malowanych "Stanów", niemiecki język objął panowanie, z pozostawieniem językowi polskiemu chyba tylko roli posiłkowej. Najwyraźniej było to postawione jako zasada rządu, że w Galicji ma być jak najbardziej rozpowszechniona niemiecczyzna.

Ażeby teraz poznać, jak te wszystkie nowe urządzenia zastosowano do naszego miasta, wystarczy rozpatrzyć się bliżej w przywileju wydanym dla Lwowa przez cesarza Józefa II i w dalszym tego aktu losach. Zaraz po wprowadzeniu nowych władz w naszym kraju rozkazano miastu przedłożyć wszystkie przywileje do zatwierdzenia. Długo trwało przepisywanie a jeszcze dłużej zastanawianie się nad tymi dokumentami, wreszcie uznano, że zamiast tych wszystkich odrębnych nadań, z których wiele nie zgadzało się z zasadami nowego rządu, należy wydać jeden nowy przywilej. Jako wzór posłużył podobny, właśnie niedawno (1783) Wiedniowi nadany przywilej. Tak powstał ów akt cesarza Józefa II z 6 listopada r. 1789, w niemieckim spisany języku. Zawiera on 15 punktów, które ułożyć można w 3 grupy:


1) majątek i dochody miasta,
2) honorowe prawa,
3) władze i urzędy.

1. Przywilej zatwierdza miastu wszystkie jego posiadłości : wioski, grunta, realności, domy-i płynące z nich pożytki. Przyznaje mu także nadal taksy sądowe i policyjne, dochód z wagi miejskiej i czynsze jarmarczne. Dawny jarmark styczniowy (na św. Agnieszkę) ma trwać przez 4 tygodnie, zacząwszy od pierwszego poniedziałku po Trzech Królach; pozostawiają się także oba jarmarki przedmiejskie pod św. Jurem w maju i październiku. Miasto zachowuje także wyłączne prawo propinacji piwa, miodu i wódki. Za pozwolenie wyrabiania trunków każdy fabrykant musi opłacać do kasy miejskiej pewną kwotę; przywożący do miasta piwo obcego wyrobu płaci daleko więcej. Pozostaje miastu także dochód rogatkowy, według zwyczajnej, przez rząd potwierdzonej taryfy.
2. Prawa honorowe. Z 10 posad kanoników katedralnych połowę mianuje rząd sam bez odnoszenia się do kogokolwiek, a połowę na rozmaite przedstawienia. Otóż z tych ostatnich jednego przedstawia miasto, t. j. jedna kanonja jest patronatu miejskiego. Do stanów krajowych Lwów ma prawo posyłać 2 delegatów. Przyznany także miastu zostaje dawny jego herb, który przywilej bliżej opisuje.

3. Władze i urzędy. Do wymiaru sprawiedliwości, do utrzymania porządku i zarządzania majątkiem gminnym ustanowiony został magistrat, składający się z burmistrza, wiceburmistrza i 16 radców. Z tych 12 tworzy dwa senaty sądowe (cywilny i karny), a 4 senat polityczny. Senat sądowy lwowski miał w sprawach cywilnych mniejszy, zaś w karnych rozleglejszy zakres działania. W cywilnych sprawach należały do niego tylko wszystkie procesy w obrębie. Lwowa i jego posiadłości - i to z wyłączeniem szlacheckich. Natomiast w sprawach karnych podlegali mu wszyscy bez różnicy stanu mieszkańcy całego obwodu ("Kreisamt") lwowskiego, a w sprawach zdrady stanu nawet wszyscy mieszkańcy Galicji*).


--------------------------------------------------------------------------------
*) W sprawach cywilnych był zatem senat sądowy lwowski tylko Sądem miejscowym, zaś w sprawach karnych sądem okręgowym, a w niektórych wypadkach nawet sądem krajowym (porównaj str. 180). Senat karny lwowski dotrwał tylko do r. 1820, cywilny zaś do r. 1855. W r. 1820 utworzono bowiem we Lwowie (jak wszędzie w Austrji) osobny sąd karny, a w r. 1855 osobny sąd cywilny. Odtąd pozostała magistratowi tylko władza administracyjna, przyczem ilość radców politycznych powiększono. (Zarząd i sprawy polityczne).
--------------------------------------------------------------------------------
Drugi oddział magistratu, zwany senatem politycznym, miał sobie powierzony cały zarząd miasta; tylko opieka nad poddanymi, mieszkańcami miejskich wiosek, należała do lwowskiego urzędu obwodowego (starostwa). Zresztą od zarządzeń władz miejskich wolno odwoływać się w sprawach sądowych do apelacji, w sprawach politycznych i administracyjnych do gubernium.
Prawo wyboru burmistrza, wiceburmistrza i radców magistratu oddaje przywilej Józefa II t. zw. wydziałowi miejskiemu, który przedstawia obywatelstwo stolicy i pochodzi z wolnych wyborów. Burmistrza, jego zastępcę i radców obiera wydział w obecności komisarzy rządowych. Wybierać wolno tylko takich mężów, którzy, na podstawie złożenia odpowiednich egzaminów rządowych, otrzymali od urzędu obwodowego t. zw. dekrety wybieralności. Przez to miał rząd możność niedopuszczenia do magistratu żadnej dla siebie niemiłej osoby. Podwładnych urzędników miał sobie magistrat sam dobierać.

Zdawałoby się, że Lwów stosunkowo jeszcze nie najgorzej wyszedł przy tych nowych urządzeniach. Jednakowoż to właśnie, co stanowiło całą wartość autonomiczną przywileju Józefa II, ów wolny wybór burmistrza, wiceburmistrza i magistratu, to już w najbliższym czasie całkiem inaczej się przedstawiało. Zaraz w pierwszych latach cesarza Franciszka I wyszły w tej mierze odmienne postanowienia, znoszące wybory, a na posadach burmistrzów, wiceburmistrzów i radców magistratu widzimy samych mianowanych przez rząd urzędników, prawie wyłącznie Niemców. Pozostał tylko jakby błędny cień, jakaś pusta mara dawnego samorządu, ów wydział miejski, którego urzędnicy Niemcy tylko wtedy o zdanie pytali, kiedy chodziło o przyjęcie nowych i trwałych zobowiązań. Później (od r. 1837) pozwolono mu także wglądać w rachunki miejskie, jak dawniejszym czterdziestu mężom, ale to więcej dla formy. Liczba wybieranych do tego wydziału obywateli wynosiła zrazu 24, potem 60, a od 1848 r. 100 członków.

Widzimy zatem, że Lwów nie stanowił żadnego wyjątku w ogólnym systemie nowych rządów. Niesprawiedliwą byłoby rzeczą we wszystkiem je potępić. "Pod Niemcami swawolić nie można" - napisał żyjący podówczas poeta Karpiński w swoim pamiętniku. Zaprowadzono większy ład i sprężystość w sądownictwie, ukrócono samowolę możnych, poczyniono znaczne ulgi w pańszczyźnie chłopów, podnoszono miasta, porządkowano poczty i drogi, postarano się o urządzenia zdrowotne. Poznamy bliżej te ulepszenia i we Lwowie w ust. 22. Prawda, że trzeba było dawać rekruta i ciężkie pieniądze tytułem podatków - ale któreż państwo może się obyć bez skarbu i bez wojska? Nie chcieliśmy dawać za królów polskich, musieliśmy, kiedy ich nie stało.

Mimo jednak poprawy stosunków w tym lub owym kierunku, smutno było naówczas w naszym kraju. Owe dwa kierunki, któreśmy już mieli sposobność powyżej ostatecznie nacechować, t. j. przytłumienie wszelkiego samorządu i wyraźna dążność do wynarodowienia kraju, kazały zapominać o wszystkich choćby największych ulepszeniach. Dodać jeszcze należy utrudnienia handlowe zmierzające do tego, aby się przemysł krajowy nie podniósł, a Galicja pozostała polem zbytu dla towarów austrjackich. Gdybyż jeszcze wykonawcy tak przeciwnego krajowi systemu sta rali się postępowaniem swojem mniej go bolesnym uczynić!

Lecz właśnie działo się całkiem przeciwnie. Do surowego wykonania uciążliwych przepisów, dodawali urzędnicy obcy d siebie samowolę, butę, nieznośne lekceważenie ludności polskiej - sami po większej części życiem swojem i prowadzeniem nie wzbudzając bynajmniej szacunku. Już sam widok takiego urzędnika niemieckiego w kusym fraczku i długich pończochach, z puklami albo warkoczem na głowie, rozśmieszał i drażnił Polaka, sama nazwa "Kreisamtu" odrazą go napełniała. Pod spokojną na pozór powierzchnią wszystko na wewnątrz burzyło się i przewracało; w całym kraju mnóstwo było powodów gorzkiego niezadowolenia.

21. PIERWSZE PODŹWIGI NARODOWE

A tymczasem w sąsiedniej Polsce, nauczonej bolesnem doświadczeniem pierwszego podziału, coraz szerzej, coraz powszechniej przyjmować się zaczęły rzucone już dawniej hasła poprawy. Podniosły się nauki i szkoły, powstawały fabryki, porządkowały się miasta - nareszcie stawna konstytucja z 3 maja r. 1791 nadawała równouprawnienie mieszczanom a ochronę chłopom. Wszystko się przeobrażało, wszystko zmieniało na lepsze - ale z tą tylko różnicą, że na gruncie narodowym, że z zachowaniem dawnych polskich swobód, a z uwzględnieniem nowych potrzeb własnych.

Cóż więc dziwnego, że "Galicja", że Lwów tęskny wzrok obrócił ku Warszawie?... A w Warszawie nawzajem zaczęto myśleć o Galicji.

Rosja zajęta była nową wojną turecką, tym razem przy pomocy Austrji - zaś król pruski na przekór swoim dawnym sprzymierzeńcom popierał Polskę. Obiecywał nawet dopomóc do odzyskania Galicji. Wśród takich widoków zawiązano w stolicy polskiej komitet, który miał się postarać o rozbudzenie ruchu narodowego w Galicji.

Zadanie to nie było trudnem. Niezadowolenie w Galicji doszło do szczytu przy końcu rządów cesarza Józefa. Józef II był monarchą, który z wielką sprężystością zaprowadzał ład i ulepszenia wewnętrzne, ale z większym jeszcze naciskiem tłumił resztki samorządu i dążył do zniemczenia wszystkich podległych sobie krajów. Prócz tego uszczuplił bardzo prawa i dochody duchowieństwa, co nie mogło się podobać ludności tak wiernej kościołowi, jak polska. Podatki przy tem podniósł nadzwyczajnie. Póki Józef II stał w całym blasku powodzenia, poty nieśmiałe podnosiły się tylko w Galicji głosy, żądające dla kraju przynajmniej takich praw, jakie miały wówczas Węgry*).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Dowodzono, "że ponieważ monarchowie austriaccy zajęli nasz kraj.na podstawie mniemanych praw Węgier do Rusi Czerwonej, przeto powinna Galicja należeć do Węgier i dzielić ich swobody.
--------------------------------------------------------------------------------
Kiedy jednak Józef doznał niepowodzeń na wojnie tureckiej, kiedy burzyć się zaczęły podległe mu kraje, a do tego król pruski groźne zajął stanowisko, wtedy skargi Galicji stały się także głośniejszemi. Nareszcie przybył z Warszawy delegat komitetu, Kazimierz Rzewuski, wszędzie z upragnieniem witany i zorganizował akcję.
We Lwowie powstał komitet najprzód tajny i z 13 tylko osób złożony, który wkrótce jednak przemienił się w jawny i szerokie przybrał rozmiary. Dnia 23 kwietnia 1790 przyszedł w naszem mieście akt związkowy do skutku - pokryty niebawem pięciu tysiącami podpisów - w którym szlachta "galicyjska" oświadcza, że łączy swoje usiłowania, celem odzyskania naruszonych praw religji i obywatelstwa.

Dla przeprowadzenia swoich życzeń ustanawia we Lwowie komisję złożoną z 30 osób, która jedna zaufaniem narodu obdarzona, będzie wydawać zlecenia bawiącej w Wiedniu deputacji galicyjskiej.

Właśnie bowiem niedawno wysłano do stolicy austrjackiej pod przewodnictwem Ossolińskiego kilku mężów wybranych, którzy mieli powitać nowo na tron wstępującego monarchę i przedstawić mu życzenia kraju. Obejmował wówczas rządy Austrji z powodu śmierci cesarza Józefa brat jego młodszy Leopold II, monarcha, który oględnością swoją w tych trudnych czasach uratował państwo Habsburgów. Okazał Leopold i dla tej części naszego kraju, którą miał pod swemi rządami, szczerą przychylność -ale żądania galicyjskie uważał za wygórowane. Ostrzegał wprawdzie rozważny Ossoliński, aby nie żądano od Wiednia wszystkiego naraz, ale nie usłuchano jego rady pod wpływem wielkich nadziei płynących z Warszawy. Żądano sejmu niezawisłego od monarchy, oddania dóbr koronnych pod zarząd kraju, utworzenie wojska polskiego i usunięcia języka niemieckiego z urzędu, a zastąpienia go językiem polskim i łacińskim. Ta cała ustawa miała się nazywać konstytucją czyli kartą leopoldyńską. Jednak skończyło się wszystko na pewnem zniżeniu podatków; żadnego z życzeń powyżej przytoczonych nie uwzględniono, tem bardziej, że umarł wkrótce cesarz Leopold i że zaszły niebawem wypadki, które podkopały do reszty siły i znaczenie naszego narodu.

Carowa Katarzyna II, uporawszy się z Turkami, wszystkie siły swoje zwróciła przeciwko Polsce. Mimo świetnej walki uległy wojska polskie przemocy, a król pruski, nasz "sprzymierzeniec", wezwany o pomoc... ułożył się z Rosją o drug-i podział Polski (1793). Austrja w tym drugim podziale nie miała uczestnictwa. Wzięła jednak udział w podziale trzecim, gdy Rosja i Prusy pobiły zrywający się pod wodzą Tadeusza Kościuszki do nowej bohaterskiej walki naród polski. Wszystko się jak najsmutniej dla Polski skończyło. Cesarz Franciszek I, następca Leopolda przyłączył do Galicji jeszcze część północną Małopolski (Kieleckie, Sandomierskie i Lubelskie), którą nazwano Galicją nową czyli zachodnią: Prusy zajęły Warszawę, Rosja zaś litewskie i ruskie ziemie (1795).

Pomimo tak smutnego spraw naszych obrotu, Lwów jednak w usiłowaniach narodowych nietylko nie ustał, lecz owszem stał się teraz jednem z najważniejszych ognisk ruchu. Doznawszy bolesnego zawodu na drodze prawnej, zeszedł na drogę rewolucyjną. Była to właśnie epoka wielkiej rewolucji francuskiej. W Paryżu obalono władzę królewską i zaprowadzono rzeczpospolitę; rząd rzeczypospolitej wzywał wszystkie ludy do walki przeciwko królom. Skrzywdzony przez monarchów sąsiednich naród polski usłuchał chętnie tego głosu. Emigranci polscy, wojskowi i mężowie stanu, ułożyli z rządem francuskim utworzenie legjonów polskich. Francja potrzebowała pomocy, mając do walczenia z koalicją całej prawie Europy - Polska jej chętnie udzieliła, w nadziei odzyskania niepodległości.

Kraj cały poparł zabiegi, mające na celu postawienie legjonów. W Krakowie zawiązała się tajna konfederacja, we Lwowie założono główny komitet spiskowy, zwany centralnością. Resztki wojska polskiego zbierały się na wołoskiej ziemi - i wtedy to na ulicach naszego miasta można było czytać plakaty z napisem: "Kto kocha ojczyznę, niech jedzie na Wołoszczyznę!" Jednak legjony na Wołoszczyznie nie przyszły do skutku, gdyż dowódzca tamtejszego oddziału polskiego Denysko w 150 zaledwie ludzi porwał się do szalonego napadu na Bukowinę. Zginęło piętnastu w bitwie, czternastu wziętych do niewoli stracono (1797).

Natomiast przyszły w tym samym czasie do skutku legjony polskie we Włoszech. Tam wojska polskie pod wodzą Henryka Dąbrowskiego pomagały do zwycięstw generałowi Bonaparte i śpiewały prostą piosenkę, pełną otuchy, że "nie zginęła jeszcze" ojczyzna i że powrócą do niej, aby się "złączyć z narodem". I rzeczywiście miała Polska, miał nawet Lwów nasz obaczyć legjony -, ale nie tak to jeszcze rychło nastąpiło.

Generał Napoleon Bonaparte ogłosił się cesarzem Francuzów, a niedługo potem zadawszy Prusakom dotkliwą klęskę pod Jeną, odbiera im Warszawę i tworzy Księstwo Warszawskie (1807). Polacy jeszcze silniej przylgnęli do Francji - zdawało się, że Napoleon ziści ich nadzieje.

W dwa lata potem wybuchła wojna francusko-austrjacka. Podczas gdy główne armje walczą nad Dunajem, wkracza austrjacki arcyksiążę Ferdynand d'Este do Księstwa Warszawskiego, a Polacy mimo bohaterskiego oporu pod Raszynem nie są w stanie przeszkodzić mu w zajęciu Warszawy. Jednakże wodzowie polscy nie tracą ducha; za radą Dąbrowskiego Józef Poniatowski nawzajem przekracza granice Galicji. Drobne i rozrzucone oddziały austrjackie zaskoczone tym niespodziewanym atakiem cofają się na południe; jedno miasto po drugiem wpada w ręce wkraczającej armji księcia Józefa.

Nadszedł pamiętny w historji Lwowa dzień 27 maja 1809 roku. Jeszcze w nocy poprzedzającej ostatni oddział austrjacki przeszedł przez nasze miasto, a już z pierwszym brzaskiem dnia pokazały się na gródeckiej rogatce mundury polskich jeźdźców. Chociaż ich było wszystkiego razem z dowodzącym porucznikiem (Jerzym Starzeńskim) 17, jednak bez wahania wkraczają do miasta. Załogi wojskowej nie było - a mieszkańcy Lwowa przyjęli przybywających z otwartemi ramiony. Na Rynku, dokąd najprzód wkroczyli, a potem przed odwachem w pobliżu komory celnej, ogromne tłumy ludności, nie wyłączając żydów, wznosiły radosne okrzyki na cześć polskiego wojska.

W jednej chwili pokazały się wszędzie narodowe odznaki i godła. Około południa deputacja szlachty i inteligencji pod przewodnictwem Teodora Potockiego, Walerjana Dzieduszyckiego, tudzież adwokatów Węgleńskiego i Dzierzkowskiego jawiła się z powitaniem u dowódcy polskiego oddziału. Następnego dnia, 28 maja, późnym już wieczorem, wśród odgłosu dzwonów i okrzyków ludu wkroczył generał Aleksander Różniecki na czele 350 żołnierzy w rzęsiście oświecone ulice Lwowa.

Tylko 60 ludzi zostawiono jako załogę miasta, reszta nazajutrz (29 maja) pomaszerowała dalej. Generałowi Różnieckiemu przedstawiały się wszystkie władze; on zaś pozostawił urzędników niemieckich na posadach, przydał im tylko polskich inspektorów. Ponieważ jednak zajęto się wkrótce we Lwowie tworzeniem nowych oddziałów i zarządzono nawet po biurach przysięgę wierności dla nowego rządu, przeto wszyscy wyżsi urzędnicy niemieccy złożyli swoje urzędowanie. Zastąpiono ich polskimi z grona tych obywateli, którzy pierwsi witali wkraczające wojsko. Ustąpił też mianowany przez rząd burmistrz, radca gubernjalny Lorenz, a obywatelstwo Lwowa po raz pierwszy od lat wielu, a po raz ostatni na długi znowu lat szereg, dokonało wolnego wyboru burmistrza, zaszczycając zaufaniem swojem złotnika Wacława Koberweina.

Cały Lwów zakipial naraz gorączkowem życiem. Szlachta tworzyła nowe oddziały jazdy dla legjonów, ze wsi okolicznych sprowadzano uzbrojonych wieśniaków, rzemieślnicy żwawą mieli krzątaninę około dostarczenia wojskowych potrzeb. Jeden tylko arcybiskup grecko-katolicki Angełłowicz odsunął się od całego ruchu. Niemcy zniknęli bez śladu. Jakby za pierwszym powiewem prysnęła niemiecka powłoka przez lat trzydzieści siedm z takim mozołem nakładana; urzędnicy niemieccy nie mogli się łudzić co do wyniku swoich usiłowań. Niejeden z nich drżał ze strachu, jednakże ani rząd polski ani ludność Lwowa nie splamiła się najmniejszym gwałtem. Nawet ci urzędnicy, których z rozkazu Napoleona uwięziono, Z największem uznaniem wyrażali się później o postępowaniu, jakiego doznali. Zawierały szczerą prawdę te słowa Rożnieckiego, któremi przy końcu wojny żegnając Galicjan wyraził, że wszystkie ich postępki nie miały za cel, aby szkodzić rządowi, lecz aby się przyczynić do dobra swojego narodu.

Zajęcie Lwowa przez wojsko polskie nie trwało jednak dłużej jak dni 25. Na wiadomość, że generał austriacki Egermann na czele 4.500 ludzi zbliża się do naszego miasta, wycofał się z niego nocną porą drobny oddzialik polski. Następnego poranku - (a było to dnia 21 czerwca-1809 r.) - wkroczył generał Egermann od janowskiego gościńca na rynek Lwowa. Zjawili się znowu Niemcy, aby powitać wojsko, przybył nawet gubernator Wurmser - ale zaledwie ośm dni upłynęło od przybycia Egermanna, a już nowa nastąpiła we Lwowie odmiana.

Dnia 28 czerwca 1809 w samo południe wyruszyła załoga austrjacka na Sambor, a w 4 godziny potem od strony Janowa 6.000 Moskali przy odgłosie hałaśliwej muzyki i z zapalonymi lontami dział wkroczyło do Lwowa. Dowodził nimi generał Meller-Zakomelski. Moskale weszli do Lwowa jako przyjaciele Napoleona, z którym car Aleksander I zniewolony był zawrzeć przymierze, ale w gruncie rzeczy więcej sprzyjali Austrji. Najwięcej zaś chodziło im o to, aby przeszkadzać powodzeniu Polaków. Dlatego zajęli prawie całą Galicję od Tarnowa aż do Tarnopola, z wyjątkiem tylko obwodów żółkiewskiego, tudzież zamojskiego. W Żółkwi był aż do końca wojny rząd polski; tam też prawie cały Lwów pociągnął na uroczystość w dniu urodzin Napoleona (15 sierpnia). W naszem mieście jednak nie pozwolili Moskale na powrót rządu polskiego, tylko ustanowili generała Mellera wojennym gubernatorem, a cywilny zarząd zostawili Wurmserowi i jego urzędnikom. Dały się rządy moskiewskie dobrze Lwowianom we znaki; prócz dostaw musieli kilkadziesiąt tysięcy wydać z kasy miejskiej dla rosyjskiego wojska. A trwało to gospodarstwo prawie pół roku. Wprawdzie wojna. była już w lipcu przez zwycięstwo Napoleona pod Wagram rozstrzygniętą, ale aż do połowy października przeciągnęły się układy pokojowe. Potem powoli, przez cały listopad, wyciągali się Moskale z Galicji; Lwów opuścili dopiero 14 grudnia z wielkim żalem za minionymi dniami hulanki.

Pokój, zawarty 17 października 1809 r. w Schonbrunnie pod Wiedniem, oddawał Księstwu Warszawskiemu całą zachodnią czyli nową Galicję, a starej Galicji zakreślał mniej więcej te same granice, jakie miała po pierwszym rozbiorze i jakie do r. 1914 posiadała. Tylko obwód tarnopolski został przy Rosji aż do roku 1815, obwód zaś zamojski przyłączono do Księstwa Warszawskiego na stałe. W roku zaś 1815 po zwycięstwie sprzymierzonych mocarstw europejskich nad Napoleonem, kongres wiedeński zwrócił Austrji obwód tarnopołski, a z Księstwa Warszawskiego utworzył Królestwo Polskie pod panowaniem monarchów rosyjskich. Kraków tylko jeden z obwodem utrzymał jeszcze przez jakiś czas (do r. 1847) niezawisłość, jako Rzeczpospolita Krakowska - we Lwowie dawne stosunki wróciły na długo.

22. NOWOŻYTNE PRZEKSZTAŁCENIE LWOWA

Jedną z najciekawszych rycin do objaśnienia przeszłości Lwowa, jakie się zachowały, jest ta, która przedstawia nasze miasto w chwili zajęcia przez władze austrjackie *).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Obacz rycinę 24 na str. 179.
--------------------------------------------------------------------------------
Jakkolwiek tutaj nasze kościoły już w dzisiejszym niemal przedstawiają się kształcie i o wiele je łatwiej wyróżnić niż na owym rysunku Brauna (z r. 1617), to jednak daleko bardziej zbliża się całość obrazu do dawniejszego niż do dzisiejszego widoku Lwowa. Jeszcze stoi jeden i drugi zamek, jeszcze nasz gród zachował cały potężny swój pancerz obronny. Widać mury i baszty, widać Krakowską i Halicką Bramę i jezuicką furtę dla pieszych z długim zwodzonym mostem. A w koło w rozległym promieniu, z wyjątkiem kościołów znowu tylko folwarki i dworki. Prawda, że zapełnione są już te pola od strony zachodniej, jakie widzimy na samym froncie rysunku Brauna, ale zapełnione jeszcze więcej drzewami niźli domami. Cała ulica Kopernika - wówczas sokolnicka droga - to jedna aleja drzew, od samej Pełtwi zacząwszy; blisko św. Jura już widać pola otwarte. Od wschodu poza pagórkiem Karmelitów jeszcze zupełne pustki. Słowem stary Lwów we wszystkich swoich głównych zarysach.
Tymczasem w kilkanaście zaledwie lat potem widok zupełnie odmienny - już kształty dzisiejsze Lwowa zaznaczone całkiem wyraźnie. Cóż spowodowało ten przełom, to przekształcenie tak szybkie? Oto dwie okoliczności wielkiego znaczenia: Lwów stał się stolicą znacznej prowincji i Lwów przestał stanowić fortecę.

Kiedy nowe rządy rozgościły się w naszem mieście, cały zarząd cywilny i wojskowy skupiał się w owej podwójnej kamienicy rynkowej od rogu Ruskiej ulicy. Tam przebywali Pergen i Hadik wraz ze swojemi biurami.

Wkrótce zaczęło być ciasno w tym domu; myślano o przeniesieniu gubernium do dawnego zamku niskiego. Jednakże niebawem nadarzył się inny gmach o wiele dogodniejszy.

W roku 1773 papież Klemens XIV zniósł zakon Jezuitów; rządy pozabierały majątek zakonu. We Lwowie kościół Jezuicki uczyniono kościołem wojskowym, a gmach klasztorny i szkolny przeznaczono na urzędy. Mieściło się tam aż do r. 1848 gubernium i prawie wszystkie władze rządowe; stąd nazywano budynek ten wprost gmachem urzędowym (Dicasterialgebaude *).

Gdy w 10 lat po rozwiązaniu zakonu jezuickiego, Józef II zarządził zniesienie wielu innych klasztorów, opróżniło się we Lwowie naraz mnóstwo gmachów. Przeznaczono je znowu na cele publiczne; na parafje, na szkoły, na teatr, na magazyny, nawet na więzienia. W klasztorze Trynitarzy, na miejscu, gdzie dzisiaj ruski "Narodny Dom", urządzono uniwersytet i gimnazjum; w przyległym kościele (obecnie nowej cerkwi) biblioteka uniwersytecka znalazła umieszczenie. Franciszkanów z pod Niskiego Zamku przeniesiono do dzisiejszego kościoła (dawniej kapucyńskiego) - zaś dawny ich klasztor przerobiony został na szkoły normalne, a kościół na teatr. W tym teatrze odbywały się przedstawienia niemieckie i polskie aż do wybudowania teatru Skarbka (1842). Odbywały się tam także reduty i bale aż pewnego razu w czasie restauracji gmachu, zrobiono przerażające odkrycie, że bawiono się... na grobach. Przeniesiono wprawdzie znalezione zwłoki z piwnic kościelnych na cmentarz i odprawione były uroczyste egzekwie w kościele jezuickim -ale gmach przeznaczenia swego nie zmienił. Lwów bowiem odkąd stał się prowincjonalną stolicą, rozbawił się na dobre i nie potrafiły go od zabaw odciągnąć ani dawne wspomnienia, ani powaga chwili bieżącej **).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Zamek zaś niski Józef II oddał na własność Stanów, które go sprzedały miastu (1802), poczem nastąpiło rozebranie walących się budynków. Powstał stąd plac "castrum", który dopiero w ostatnich latach XIX w. zabudowano.
**) Ówczesne życie towarzyskie we Lwowie bardzo dobrze jest przedstawione w zajmującej powieści Wł.Łozińskięgoi "Pierwsi Galicjanie".
--------------------------------------------------------------------------------
Właśnie w czasie drugiego i trzeciego rozbioru Polski największe odbywały się tutaj hulanki. Owych licznie do stolicy napływających- niemieckich urzędników, kupców i przemysłowców nic nie obchodziły nieszczęścia Polski, ale niestety zdawało się czasem, że zapominają o nich sami Polacy*). Był zaś także i przypływ polski do Lwowa naówczas niemały. Warszawa była naprzód pod bronią, później przed lat dwanaście (1795-1807) pod rządem pruskim. Wiadomo zaś, że społeczeństwo nasze zawsze łatwiej umiało zbliżyć się do austrjackich niżeli do pruskich Niemców - a już tem bardziej niż do Moskali. Przybywało więc gości z za kordonu pruskiego i rosyjskiego niemało; ale i naszą galicyjską szlachtę sprowadzały w pokaźnej liczbie do stolicy interesa urzędowe i sądowe sprawy. Szczególnie wielki był przypływ obywatelstwa w czasie tak zwanych kontraktów, które odbywały się w styczniu, t. j. właśnie podczas wielkiego jarmarku. i podczas karnawału. Pamiętają jeszcze starzy ludzie, jak wielkie znaczenie miała przed powstaniem kolei "okazja". Dziś, jeśli kto ma interes poza miejscem swego pobytu, jedzie zaraz; dawniej czekano na czas i na miejsce do tego przeznaczone, bo wtenczas można się było zobaczyć za jednym zachodem z mnóstwem znajomych. Więc i we Lwowie w czasie kontraktów był zjazd tak liczny, że z trudnością przychodziło znaleźć pomieszkanie; dla kupców prawdziwe było to żniwo. Kontrakty i bale szlacheckie odbywały się w kasynie Hechta, w miejscu, gdzie dzisiaj nowy uniwersytet (gmach sejmowy); mniej zamożna ludność bawiła się w t. zw. "Veteranische Höhle" przy Kurkowej ulicy. Daremnie starali się o sprowadzenie zabaw do należytej miary ludzie tacy jak arcybiskup Kicki lub kasztelanowa Kossakowska.
--------------------------------------------------------------------------------
*) Prawda, że równocześnie prawie odbywały się także bardzo poważne narady, skoro tylko jaka nadzieja zaświtała (por. str. 187-9 i następne), ale po każdem niepowodzeniu rozpacz znowu kazała szukać zapomnienia w zabawach,
--------------------------------------------------------------------------------
Rzecz łatwa do zrozumienia, że temu stołecznemu miastu, w którem już zakotłowało nowoczesne życie, za ciasno się zrobiło w starodawnym pancerzu. Wojskowość także uznała, że fortyfikacje już nie odpowiadają swemu przeznaczeniu. Zarządzono więc w r. 1777 zniesienie obu bram i powolne usuwanie obwarowań*). W kilka lat potem były już mury i baszty na całej stronie zachodniej usunięte, a wały zasadzone drzewami i zamienione w miejsce przechadzki. Ciągnęły się one jednak i z jednej i z drugiej strony dalej niż dzisiaj. Ani plac Gołuchowskich, ani Marjacki nie istniał jeszcze, bo nietylko, że przecinały miejsca te nawskroś aż do samego końca wały, ale i Pełtew jeszcze otwarcie płynęła. A przytem wyobrazić sobie należy jeszcze wały nie tylko z imienia ale i w rzeczywistości - to znaczy nasyp, wyższy od dzisiejszych szkarpów, pogłębiony nadto z jednej strony korytem Pełtwi, a z drugiej oddzielony od miasta głębokim rowem - nasyp, na który się wchodziło po schodkach. Komunikacja między przedmieściem zachodniem a miastem otwierała się tylko w trzech miejscach. Jednem był most na Pełtwi u wylotu Kazimierzowskiej ulicy, drugiem most i przerwa wśród wałów przy jezuickich gmachach, trzecim most aż w tem miejscu, gdzie Pełtew skręcała sięku placowi Marjackiemu i ku Akademickiej ulicy. *) Prawda, że ówczesne niemieckie władze miasta Lwowa uczyniły to bez należytego pietyzmu dla starych zabytków - ale czyż więcej wykazały dla nich poszanowania własne władze Rzeczypospolitej Krakowskiej? Poczucie konserwatorskie obudziło się wszędzie dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Tylko że placu Marjackiego i Akademickiej ulicy nie było jeszcze w zarysie; zaczynały się tam ogrody przedmiejskie, pod któremi Pełtew sobie spokojnie płynęła - jeszcze dość czysto i dosyć obficie, aby chłopcom przynajmniej wystarczać do kąpieli. Ciekawą też była owa przerwa pomiędzy wałami przy jezuickich gmachach; robiła wrażenie tunelu. Most bowiem u góry zawieszony łączył ze sobą obie przerwane ulicą części nasypu. Nie było więc tutaj miejsca na schodki; te na jednym i na drugim końcu z prawej i z lewej strony prowadziły po zboczach wałów. Nie da się zaprzeczyć, że wały takie, jakie opisujemy, były jeszcze pewną przeszkodą w komunikacji, ale miały zato daleko więcej powabu jako miejsce przechadzki. I były też wówczas rzeczywiście ulubioną całego eleganckiego świata "promenadą" - zwłaszcza, że nie brakło tam już "nawet włoskich kiosków limonadowych, gdzie można dostać wszelkiego rodzaju lodów, jak gdyby w środku Wiednia"*). Gdybyśmy mogli zakląć do życia tych kilka pokoleń, które się przesunęły przez wały, to mielibyśmy ożywiony obraz mody naszych pradziadów i dziadów. Najprzód kolorowe fraki i spodnie w jedwabnych pończochach albo w skórzanych sztylpach, później już dolne ubranie takie jak dzisiaj, ale surduty szerokie i kolorowe kamizelki, a na głowach okazałe cylindry. U pań za napoleońskich czasów suknie greckiem krojem obcisłe spadające, a na głowach lekkie przepaski; później głębokie jak budki kapelusze i szerokie suknie - aż do panowania krynoliny. Daleko dłużej, niżeli strona zachodnia, zachował swoje warownie bok wschodni. Tu jeszcze pradziadowie nasi od Karmelitów na Ruską ulicę przechodzili przez Bramę Bosacką i spoglądali na reszty murów i baszt.
--------------------------------------------------------------------------------
*) Tak się wyraża Niemiec Rohrer w swoim opisie podróży, wydanym w r. 1804 p. t. "Bemerkungen auf einer Reise durch Ost- und West-Galizien".
--------------------------------------------------------------------------------
Dopiero po r. 1820, odkąd gubernator Hauer przeniósł swoje mieszkanie (nie urząd) tam, gdzie dzisiaj województwo, rozpoczęło się i w tej stronie przekształcenie. Szczególnie czynnym w tym kierunku był radca gubernjalny Reitzenheim. Za jego staraniem usunięto reszty warowni i założono na drugich wałach plantacje, dawniej "Reitzenheimówką", dziś szkarpami zwane. I szkarpy były dawniej dłuższe, bo skręcały się jeszcze dość znacznym kawałkiem na plac Strzelecki. W miejscu, gdzie niegdyś był "wielki beluard" (główna baszta) a obecnie jest t. zw. rondo, była założona szkółka drzew, która rozsadniki swoje posunęła aż na Wysoki Zamek. Ten wspaniały park przed 80-ciu laty był jeszcze nagą górą, z której wywożono piasek i kamienie, z zamkowej ruiny odpadające. Rok 1841, (wyryty nad grotą), to data założenia parku, z którą się - znowu nazwisko i zasługa innego urzędnika, radcy Lazańskiego, łączy. Od czasu powstania szkarpów ożywiła się cała tamtejsza strona. Gdzie pierwej szarzały liche domki dawnej "Komorowszczyzny", powstał teraz szereg- pokaźnych kamienic od Karmelitów aż do Bernardyńskiego placu, a ulica przybrała nazwę "Pańskiej". Z drugiej zaś strony, od Podwala, otworzyły się nowe przejścia do miasta, dawniej murami zamknięte: od ulicy Skarbkowskiej, od "Nowej" (Sobieskiego) i od Wałowej ulicy.
Z chwilą, w której przerwane zostało to odgrodzenie murowe zamykające z czterech stron miasto, rozpoczęła się także i nowa epoka dla przedmieść. Odtąd przedmieścia z zadziwiającą szybkością zaczęły się podnosić, rozszerzać i w jedną z miastem zlewać całość. Nowy rząd popierał bardzo ruch budowlany, udzielając uwolnienia podatkowe dla budujących a nawet dla restaurujących domy, i ściągając zdolnych rzemieślników obcych. Oporządzały się więc nietylko domy w mieście, ale i wybiegały na przedmieścia szeregi nowych kamienic.

(Dzielnica II). Nasamprzód podniosła się strona zachodnia, dzisiejsza dzielnica gródecka (II). Przyczynę tego pierwszeństwa nietylko w tem upatrywać należy, że tu prędzej usunięto warownie, ale bardziej jeszcze tej okoliczności słusznie przypisać można, że jest to wogóle obszar najdogodniejszy do rozszerzenia miasta. Tu bowiem kotlina lwowska lekko w rozległą wyżynę przechodzi. Niestety jednak całą, przylegającą do Krakowskiego, połowę tej części zajęli przeważnie żydzi ze swemi kamienicami lichej budowy i z szeregami brudnych zajazdów. Te zajazdy wysuwały się daleko w głąb gródeckiego traktu - tego pierwszego murowanego gościńca, jaki ze Lwowa poprowadzono dla połączenia go na Bochnię z Wiedniem, a na Przemyśl z Węgrami. Dopiero od ulicy "Jezuickiej" (dziś Jagiellońskiej) ku halickiemu przedmieściu piękniejsze pobudowały się domy, zacząwszy od generalnej komendy, która stała na miejscu dzisiejszej Kasy Oszczędności, aż do hotelu George'a, który się wówczas "hotelem rosyjskim" nazywał. Po za tym pierwszym, wałom przeciwległym, szeregiem kamienic powstawały już- także piątrowe domy w głębi Jezuickiej, Sykstuskiej i "Szerokiej" ulicy. Jednak jeszcze mnóstwo było w tych stronach rozległych ogrodów. Cały wielki prostokąt między ulicą Szeroką (Kopernika), Sykstuską, Szajnochy i Ossolińskich zajmował ówczesny ogród botaniczny. Nie było też ani ulicy ani zakładu Ossolińskich, tylko wielki ogród, w głębi którego stały budynki po Karmelitkach - frontem zwrócone do ulicy Szerokiej. Dopiero kiedy Józef Maksymiijan Ossoliński otrzymał pozwolenie otwarcia narodowej bibijoteki (1817) i kiedy zakupił od rządu realność po Karmelitkach, powstała tutaj ulica i zakład narodowy, którego budowę wykończył generał Bem, wsławiony następnie w polskiem, a później także w węgierskiem powstaniu. Jeszcze później (bo dopiero w r. 1840) przez ogrody Maiera poprowadzono ową piękną ulicę, która obecnie mianem Trzeciego Maja jest oznaczona. Poza ogrodem Jezuickim kończył się już ówczesny Lwów, a gdy przed 80 laty na dzisiejszej ulicy Leona Sapiehy pierwsze zaczęły wznosić się domy, tedy tę część "Nowym Światem" nazwano.

(Dzielnica I). Kto z tych okolic puścił się wąwozem pomiędzy cytadelą a dawnym stawem Pełczyńskim, (który się znajdował w połowie ulicy Pełczyńskiej), ten odbywał już całkiem zamiejską przechadzkę; a dochodząc z ulicy Pełczyńskiej do studni nad Pełtwią (plac Zyblikiewicza), znajdował się już przy samej stryjskiej rogatce. Staw Pełczyński oporządził i zamienił na wojskową pływalnię dopiero około r. 1820 generał Fresnel, od którego się dawniej dzisiejsza ulica Kościuszki nazywała. Cytadela jeszcze o 20 lat później powstała, a na początku XIX wieku nazywała się po dawnemu górą Kaleczą, albo górą Wronowskich. Tam bowiem, przy dzisiejszej ulicy Wronowskich, stała w r. 1800 niewielka kamieniczka tej rodziny, wówczas "pałacem" zwana (zburzona w r. 1895), w której odbywały się wielkie zabawy i teatry amatorskie, a w roku 1809 poważne narady. Rozłożona u stóp "góry Wronowskich" Chorążczyzna zaledwie się z jurydyki podnosić zaczęła. Jeszcze tam nawet poszczególnych ulic nie nazywa no - cały obszar nosił jedno wspólne miano; dopiero po r. 1840, zaczęto rozróżniać Chorążczyznę górną, dolną, boczną i t. p. Takie oznaczenie było naówczas modnem; były dwie Ormiańskie, dwie Piekarskie, trzy Garncarskie ulice. Dobrze to znamionuje ową dobę pierwszego rozrostu. Właściwie na całej halickiej części były tylko dwie okazalsze ulice: Halickie przedmieście-obecnie ulica Batorego i ulica Zbożowa, czyli późniejsza Pańska. Już nawet ta druga ulica nazwą swoją ówczesną przypominała bliskość przedmieścia; i w istocie, kto-się z niej zapuścił na "Zielone" albo "Rury", ten znalazł się odrazu jakby pośród małego miasteczka, przeplatanego polami.

(Dzielnica IV). Jeszcze mniej rozwiniętą była dzielnica czwarta, łyczakowska, najtrudniejsza do zabudowania z powodu nierówności gruntu. Nazywała się wówczas przedmieściem brodzkiem. Na ulicy Piekarskiej były przeważnie dworki; na Łyczakowskiej piętrowe domy nie sięgały dalej jak do Franciszkańskiej ulicy. Naprzeciw Franciszkanów plac o wiele szerzej się rozprzestrzeniał, bo nie było jeszcze dzisiejszych koszar. W tę stronę przeniosło się towarzystwo strzeleckie już w pierwszych latach po zajęciu kraju, gdy rząd uznał miejsce przy Krakowskiej Bramie jako mniej odpowiednie do ćwiczeń ze względów bezpieczeństwa publicznego. Jeszcze w czasie wojen napoleońskich pełnili strzelcy, w razie wymarszu wojska, służbę wojskową we Lwowie, jako umundurowana, milicja miejska.

(Dzielnica III). Najbardziej jednak ze wszystkich pozostała w tyle dzielnica żółkiewska i jeszcze w dzisiejszych czasach wyłaniać się zaledwie zaczynają jakieś projekty, które jej uporządkowanie mają na celu. Ludność tutaj przeważnie żydowska, mało wybredna w budowaniu i utrzymywaniu swoich domów. Położenie dzielnica ta miała niskie, podwilgocone różnemi odnogami Pełtwi. Wówczas tych odnóg pełtwianych było jeszcze znacznie więcej; największa z nich (dzisiaj już całkiem osuszona) przepływała całą ulicę Słoneczną. Najprędzej zabudowała się kamienicami ta część, która się ciągnie od wałów do placu Misjonarskiego. Jednakże jest to właśnie główne siedlisko żydowskiej ludności. Poza placem Misjonarskim z tej i z tamtej strony Pełtwi rozciągały się największe we Lwowie sady.

Ziemia tutejsza torfiasta bardzo sprzyjała hodowli owoców - że, przypomnimy tylko kleparowskie czerechy, które słynęły niegdyś nie tylko w naszym kraju ale i zagranicą*). Dziś już te sady nie mają tego znaczenia co dawniej, bo łatwość dowozu zniechęciła niestety Lwowian do ich uprawy.


--------------------------------------------------------------------------------
*) Generał Fresnel, ten sam którego staraniem zbudowano wojskową pływalnię, posyłał szczepki czerech Kleparowskich aż do Francji.
--------------------------------------------------------------------------------
Ażeby świeżo obudzone w naszym grodzie nowoczesne życie poznać w całej pełni - wypada jednak przekroczyć nawet granice przedmieść, i choćby pobieżnym rzutem oka ogarnąć jeszcze lwowskie okolice. Ci przybywający do nas Niemcy byli to miastowcy w całem tego słowa znaczeniu; przynosili ze sobą i rozbudzali wszystkie upodobania miejskie. Jest to zaś rzeczą stwierdzoną, że mieszkaniec miast daleko jest więcej wrażliwym na piękności przyrody niż wieśniak, bo dla wieśniaka są one niemal codziennem zjawiskiem. Zwłaszcza, jeżeli do piękności natury przybędą pewne urządzenia dla wygody, to nic nie powstrzyma W lecie mieszczanina w pogodne dni świąteczne od wycieczki.
Różne w różnych czasach zamiejskie okolice Lwowa szczególnem cieszyły się ożywieniem. Najpierw Zboiska ze swoją kręgielnią, którą raz także cesarz Józef odwiedził, i Lonszanówka od pobytu tegoż monarchy niegdyś "laskiem cesarskim (Kaiserwald) nazywana. Mało co później okolica Winnik, odkąd wioska ta ożywiła się przez założenie fabryki tytoniu, kolonji niemieckiej i bitego gościńca (za Józefa II). Na początku XIX wieku liczne towarzystwa dążyły w wolnych chwilach do Żelaznej wody, gdzie nawet letni teatr założył dyrektor niemieckiej sceny Kratter*).

Cetnerówka zaś słynęła najpiękniejszymi kwiatami. Potem przyszła kolej na Pohulankę. Lasek "Węgleńskiego" to dawniejsza tej miejscowości nazwa, pochodząca od znanego nam z historji roku 1809 adwokata lwowskiego, który później został ministrem w Królestwie Polskiem Kongresowem. Węgleński pierwszy to miejsce oporządził, ale właściwie zasłynęła Pohulanka, i to już pod dzisiejszą swą nazwą, w 30 lat później, kiedy w innych (mieszczańskich) była już rękach.


"U nas na Pohulance
-W domu gościnność znana
-Wesołość i tańce
- I najlepsza śmietana" -
śpiewano wówczas w teatrze, w obrazku dramatycznym Suchorowskiego p. t. "Hanusia z Pohulanki". - Po r. 1848 zwrócono się znowu ku Krzywczycom, aż nareszcie dalsze jeszcze laski otworzyła Lwowianom żelazna kolej, która ich teraz latem w długich pociągach co niedziela i święto zawozi do Zimnej Wody, do Brzuchowic i do Janowa.
--------------------------------------------------------------------------------
*) Jest to ten sam Kratter, który się rozgłosił swoim złośliwym opisem Galicji. (Briefe über den itzigen Zustand von Galizien. Leipzig 1786).
--------------------------------------------------------------------------------

23. REWOLUCYJNE CZASY

Upadł Napoleon a z nim razem i wolnomyślne zasady, które głosiła Francja od czasów wielkiej rewolucji. Zwycięscy sprzymierzeni byli zwolennikami absolutyzmu, czyli nieograniczonej władzy monarchicznej i ten kierunek pragnęli wprowadzić wszędzie. Świat miał wrócić do spokoju, do nieograniczonego posłuszeństwa monarchom, takiego, jakie winne są dzieci wobec ojca i wyrzec się wszystkiego, co zwykł był dotychczas oznaczać mianem wolności lub postępu. Jeżeli zaś gdzie, to właśnie w Austrji znalazł kierunek ten nieugiętego wykonawcę w osobie księcia Klemensa Metternicha, pierwszego ministra za czasów cesarzy Franciszka i Ferdynanda*).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Franciszek I panował od z. 1792 do r. 1835; Ferdynand I do 3 grudnia r. 1848, w którym to dniu zrzekł się korony na rzecz swego bratanka Franciszka Józefa I (zm. w 1916).
--------------------------------------------------------------------------------

W całej Austrji przeto, a więc i w tej części naszego kraju, który po Kongresie wiedeńskim przy Austrji pozostał, wróciły podobne do dawniejszych stosunki. Podobne, bo istnieje jednak pewna różnica między tym a dawniejszym okresem czasu. Za Józefa II panował reformatorski, za czasów Metternicha zachowawczy absolutyzm. Postępowanie rządu stało się mniej bezwzględnem w tem, co było niemiłem krajowi, ale także i mniej dbałem o to, coby mu jaką korzyść przynieść mogło. A więc nie ograniczano już praw duchowieństwa, nie mówiono też już tak otwarcie o potrzebie zniemczenia kraju - ale z drugiej strony ustały też ta chęć ulepszeń i ta sprężystość w zarządzie, jakie cechowały cesarza Józefa II. Prawie wszystkie urządzenia państwowe, które istniały aż do r. 1848, pochodziły z czasów Marji Teresy i Józefa II; później cofnięto niektóre za daleko idące, ale nowych nie wprowadzono w zasadzie żadnych. Pod względem budowy dróg, pod względem handlu i przemysłu zabór austrjacki w tych czasach bardzo był zaniedbany. Wszystko w urzędach szło tylko według utartych formułek, a ludność starano się utrzymać w zupełnej obojętności dla spraw publicznych. Dlatego i cenzura książek stała się tak ostrą jak nigdy. Broń Boże, aby komu miało wpaść na myśl, że może być coś inaczej i lepiej!

Taki stan rzeczy doprowadził do jakiegoś martwego zastoju, do dziwnego zobojętnienia i przytępienia. To piętno czasu odbito się także i na lwowskiem społeczeństwie jak najwyraźniej. Niższe warstwy żyły bezmyślnie z dnia na dzień, wyższe starały się zapełnić pustkę życia czczą zabawą*).


--------------------------------------------------------------------------------
*) Te stosunki w wyższem społeczeństwie, które przeciągnęły się i poza rok 1830, wyszydził dowcipnie i trafnie Leszek Borkowski w głośnej swojego czasu książce p. t. "Parafiańszczyzna" (1843).
--------------------------------------------------------------------------------
Wtem jakby iskra elektryczna przebiegła całą Europę wieść o rewolucji lipcowej w Paryżu, a wkrótce potem cały obszar ziem polskich wiadomość o powstaniu listopadowem w Warszawie (1830). Nagle Lwów ożywił się nie do poznania. Cały gościniec żółkiewski zaroił się od śpieszących do Zamościa ochotników. Urzędnicy niemieckiego pochodzenia z przerażeniem widzieli, jak ich właśni synowie wybierają się do polskich szeregów. Konsyljarz Reitzenheim wyśmiewał się z drugiego, którego syn podążył do Królestwa, że nie umie wychowywać dzieci w duchu rządowym - aż tu w najbliższym czasie własny syn jego jedynak prosto z balu wymknął się do powstania. Nawet żołnierze w koszarach śpiewali nasze narodowe pieśni; ulicznicy dotkliwe psoty wyrządzali bawiącemu we Lwowie rezydentowi rosyjskiemu. Przychodziły wiadomości o świetnych czynach oręża polskiego pod Grochowem, pod Wawrem, pod Wielkim Dębem. Jednakże krótką była niestety chwila radosnego uniesienia. Powstanie uległo przemocy; a ci sami Lwowianie, którzy z pierwszą wiosną r. 1831 odprowadzali pełnych nadziei ochotników, witali w jesieni smutnych i rozbrojonych rozbitków.
Jednakże umysły raz poruszone tak potężnem wrażeniem nie powróciły już więcej do dawnego zobojętnienia. Nie mając żadnego innego pola dla pielęgnowania narodowego życia, zeszły na niebezpieczną drogę spisków.

Wszystko co żyło spiskowało wówczas we Lwowie, spiskowało przez lat kilkanaście. Rozbudzali ten ruch uczestnicy powstania listopadowego pozostali w Galicji i przybywający świeżo od czasu do czasu z Francji emigranci. Co raz to nowe powstawały związki tajemne: "Węglarzy polskich", "Przyjaciół ludu" i "Wzajemnej pomocy"; potem "Stowarzyszenie ludu polskiego", potem liczne inne, zos
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Video-Lux
Administrator



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 23:58, 17 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
PODRÓŻE NA KRESY

- 12 płyt dvd , prod. 1992

#

Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172



@@@@@@@@@@@@

Płyta dvd nr 1



Kapłan z Gułagu cz. I - 29 min - wzruszająca opowieść o powrocie ks. Kazimierza Świątka z Gułagu do katedry w Pińsku na Polesiu

Kapłan z Gułagu cz. II - 29 min – odbudowa katedry w Pińsku, którą Białorusini chcieli zamienić w browar. Słynne nazwiska: Skirmutowie, Ordowie, Butrymowicze, Stankiewicze, Szpakowscy, Roszkiewicze i inni.

#

Płyta dvd nr 2



Polesia czar - 26 min - polska szlachta kołchozowa, umierające wioski - żyć jest lepiej, ale radości mało, piosenki polskie i białoruskie, chaty kryte słomą, dodatek za radioaktywność

Nieśwież - 25 min - Księstwo Ołyckie i Nieświeżskie. Księża, którzy uczą polskiego i malują kościoły. Klasztor s.s. Benedyktynek czy technikum z internatem? Brama Słucka – Ostra Brama Polesia.

#

Płyta dvd nr 3



Kościoły Wołynia i Podola - 29 min - Krzemieniec, Borszczów, Czortków, Kopiczyna, cudowny obraz MB Borszczowskiej, Skała Podolska, Jeziorzany, Zbaraż, Gołuchów

Poczajów - 30 min - Ławra Poczajowska-Jasna Góra Ukrainy, Poczajowskie dzwony, błogosławiony Kijów i jego grota.

#
Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172



@@@@@@@@@@@@@@@



Cytat:
Płyta dvd nr 4



Z różnych stron Wołynia - 26 min - Korzec, Wiśniowiec, Zofiówka pod Humaniem. Słynne nazwiska, Wiśniowieccy, Potoccy

Krzemieniec - 30 min - miejsce urodzin J. Słowackiego. Losy Liceum Krzemienieckiego, pomordowani Polacy

#

Płyta dvd nr 5



Buczacz - 28 min- opowieści Jerzego Janickiego. Nad rzeką Strypą w XIV w. wybudowano tu zamek obronny, który należał do Buczackich, Golskich i Potockich. Zamek przetrwał napady Tatarów, Turków i Kozaków. W 1672 r., gdy Mahomet IV dowiedział się, że obroną kieruje żona właściciela Teresa Potocka, początkowo odstąpił od oblężenia i ofiarowanego okupu, lecz po pewnym czasie, zajął go na swoją czasową siedzibę.

Czortków - 24 min - Stary polski cmentarz z licznymi nagrobkami (zachowany, lecz w znacznym stopniu zdewastowany, mauzoleum i katakumby ofiar ukraińskich egzekucji z lat 1918-1919. Spoczywają tam prochy obrońców Czortkowa z okresu walk polsko-ukraińskich, m.in. młodzi Polacy 16-, 17-letni gimnazjaliści. Ruiny zamku czortkowskiego na tzw. Wygnance z XVI wieku .Kościół rzymskokatolicki pw. św. Stanisława w Czortkowie - dawniej kościół oo. dominikanów.

#

Płyta dvd nr 6



Jazłowiec - 29 min - jedna z najstarszych osad polskich na Podolu. Własność Buczackich (którzy po osiedleniu się w Jazłowcu przyjęli nazwisko Jazłowieckich), Radziwiłłów i Koniecpolskich. Miejsce urodzenia poety Kornela Ujejskiego, oraz - prawdopodobnie - miejsce śmierci i pochówku wybitnego kompozytora doby renesansu Mikołaja Gomółki urodzonego w Sandomierzu. W miasteczku do chwili obecnej znajduje się klasztor Sióstr Niepokalanek (założony w 1863 przez przybyłą z Rzymu bł. Marcelinę Darowską).

W grudniu 1918 klasztor w Jazłowcu został zajęty przez wojska ukraińskie i zamieniony na więzienie dla internowanych Polaków. W lecie 1919 w wąwozach w pobliżu Jazłowca odbyła się trzydniowa, zwycięska bitwa 14 Pułku Ułanów (utworzonego w Rosji z Polaków służących w armii carskiej) z wojskami ukraińskimi. Od dnia zwycięstwa - 11 lipca 1919 pułk ten przyjął nazwę Ułanów Jazłowieckich.

Ostróg - 25 min - miasto na Ukrainie (obwód rówieński), nad rzeką Horyń przy ujściu Wilii, dawna rezydencja magnaterii polskiej. Stary gród ruski, wzmiankowany już w 1100; od drugiej połowy XII wieku w Księstwie Wołyńskim;

W latach 1919–39 w granicach Polski, w ówczesnym pow. zdołbunowskim, w dawnym województwie wołyńskim. Miasto było garnizonem macierzystym Batalionu KOP "Ostróg" i 19. Pułku Ułanów Wołyńskich. Podczas II wojny światowej, we wrześniu 1939 zajęty przez ZSRR i włączony następnie w składzie Ukrainy Zachodniej do ZSRR.

W Borszczówce niemieckie komando SS zamordowało 115 osób, w Lidawce zlikwidowano całą kolonię.

#

Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172




@@@@@@@@@@@@@@@@@@



Cytat:
Płyta dvd nr 7



Gdzieś na Bukowinie - 24 min - kraina historyczna położona pomiędzy Karpatami Wschodnimi a środkowym Dniestrem, podzielona po II wojnie światowej na Bukowinę północną (ukraińską) oraz Bukowinę południową (rumuńską). Stanowi północną część historycznej Mołdawii.

Skupiska miejskie terenów Bukowiny, to przede wszystkim leżąca na południu Suczawa i rozwijające się na północy Czerniowce. Potężna twierdza suczawska do dziś imponuje swymi walorami obronnymi. Monastyry suczawskie, z monastyrem św. Jana z Suczawy na czele, świadczą o poziomie kultury prawosławnej całej ówczesnej Mołdawii.

Historia Czerniowiec była trochę odmienna, bardziej kupiecka. Czerniowce też później staną się stolicą austriackiej Bukowiny. Ziemie te były terenem nieudanej wyprawy króla polskiego Jana Olbrachta w 1497 r., którego wojska zostały zmuszone do odstąpienia od obleganej Suczawy, a następnie rozbite w lasach mołdawskich („Za króla Olbrachta, wyginęła szlachta”).

W marcu 1849 Bukowina została odłączona od Galicji i stała się osobnym krajem koronnym jako Księstwo Bukowiny z osobnymi organami władzy - Prezydium Krajowym, sejmem krajowym i wydziałem krajowym.

Zaleszczyki - 25 min - miasto na Podolu w zachodniej Ukrainie, położone w głębokim jarze w zakolu Dniestru, administracyjnie znajduje się w obwodzie tarnopolskim. Należały pierwotnie do Lubomirskich. Miastem stały się dopiero w 1766 jako własność króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, otrzymując plan regulacyjny zgodny z polską tradycją – prostokątny rynek z ratuszem pośrodku, kościołem parafialnym usytuowanym przy ulicy wychodzącej z narożnika rynku i szachownicą ulic. Z uwagi na swój specyficzny, bardzo ciepły klimat w II Rzeczypospolitej znany kurort ze wspaniałymi plażami nad Dniestrem, miejsce jedynego występowania wielu gatunków roślin, "stolica" uprawy winorośli. Co roku urządzano tu ogólnopolskie święto winobrania.

do Zaleszczyk na wypoczynek kilkakrotnie przybywał Marszałek Józef Piłsudski.

#

Płyta dvd nr 8



Czerwony pas - 25 min

Nazwa Kołomyja ma związek z założycielem miasta królem halickim Kolomanem. W roku 1459 hospodar mołdawski Stefan III Wielki złożył tutaj hołd Kazimierzowi Jagiellończykowi. Jako powiat był jednostką administracyjną w okresie I Rzeczypospolitej, ziemia halicka, województwo ruskie od 1569 do 1772 r.

W latach 1886-1945 w Kołomyji funckjonowały tramwaje parowe. Przez cały okres swojej historii było nieustannie niszczone przez Tatarów, Kozaków oraz wojska mołdawskie.

Kosów Huculski czy Kosów Pokucki. Położony nad Rybnicą, dopływem Prutu. W II Rzeczypospolitej miasto powiatowe województwa stanisławowskiego. Podczas inwazji sowieckiej na Polskę w 1939 roku tutaj rząd polski spędził ostatnią noc i przekroczył granicę z Rumunią na rzece Czeremosz.

Kuty - osiedle typu miejskiego nad Czeremoszem, w malowniczej okolicy górzystej na pograniczu Bukowiny. Od 1991 na Ukrainie, w obwodzie iwanofrankowskim, rejonie kosowskim. W okresie międzywojennym Kuty słynęły jako miejscowość wypoczynkowa i ośrodek lokalnego rzemiosła artystycznego (tkactwo, hafciarstwo, garncarstwo). Corocznie w dniu 13 czerwca odbywały się tu sławne odpusty ormiańskie, ściągające Ormian z Polski, Bukowiny, Mołdawii, a nawet Armenii

Czerniowce - Miasto zostało przyłączone do Austrii w 1775 r. Podczas I wojny światowej zajęte przez Rosjan w kwietniu 1916, przez półtora roku było na linii frontu. W latach 1918-1940 należało do Rumunii . Latem 1940 przyłączone do ZSRR jako Czernowice. W latach 1941-1944 ponownie należało do Rumunii. Zdobyte przez Armię Czerwoną w 1944, przemianowane na Czerniowce. W latach 1945-1991 część Ukraińskiej SRR, od 1991 należy do Ukrainy i jest stolicą obwodu czerniowieckiego.


Huculska kolęda - 30 min - Huculi to najciekawszy zabytek etnograficzny nie tylko na ziemiach polskich, lecz i w Europie. Można spotkać wśród nich typy polskie, ukraińskie, węgierskie, rumuńskie, a nawet cechy antropologiczne tureckie i tatarskie czy wreszcie cygańskie i ormiańskie.

Hucuł od narodzenia do śmierci żył w świecie magii, wierzeń i demonów. Lasy, połoniny, potoki zaludniały różnego rodzaju złe siły. Człowiek mógł się przed nimi bronić zaklęciem, zielem, modlitwą.

#

Płyta dvd nr 9



Żytomierz cz. I - 22 min

Żytomierz cz. II - 30 min -

Założony w 884 roku. Żytomierz był jednym z największych miast Rusi Kijowskiej. Po oderwaniu przez Rosję Kijowa od województwa kijowskiego stał się w 1667 nową stolicą województwa. Od 1991 jest stolicą katolickiej diecezji kijowsko-żytomierskiej obrządku łacińskiego.Cmentarz polski (jeden z największych poza granicami Polski po Łyczakowskim we Lwowie i Rossie w Wilnie)

#

Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172




@@@@@@@@@@@@@@



Cytat:
Płyta dvd nr 10



Berdyczów - 25 min - miasto na Ukrainie, w obwodzie żytomierskim, siedziba władz rejonu berdyczowskiego, położone 44 km na południe od Żytomierza, nad rzeką Hniłopiat, prawym dopływem Teterewy.

Na mocy unii lubelskiej w 1569 włączony do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Stanisław Zaremba (biskup kijowski) w 1647 został, wg wiernych, uzdrowiony za wstawiennictwem Matki Bożej Berdyczowskiej, której obraz ogłosił cudownym. Berdyczów nazywany został przez niego Ukraińską Częstochową..

Zjeżdżali się do Berdyczowa regularnie kupcy z najróżniejszych stron Europy. Z tego czasu pochodzi właśnie kupieckie zawołanie ... pisz do mnie na Berdyczów - jako, że był to w życiu wędrownych kupców jedyny adres, gdzie było pewne, że w przeciągu 2-3 miesięcy na pewno się zjawią. Stąd poste restante Berdyczowa pełniła ważną rolę w przebiegu informacji handlowej.

Podczas II wojny światowej w sanktuarium berdyczowskim mieściło się rosyjskie więzienie.

Bar - 24 min - Konfederacja barska (1768-1772) - zbrojny związek szlachty polskiej utworzony w Barze na Podolu 29 lutego 1768 roku, z zaprzysiężeniem aktu założycielskiego w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej, skierowany przeciwko: kurateli Rosji, królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i popierającym go wojskom rosyjskim. Celem konfederacji było zniesienie ustaw narzuconych przez Rosję, a zwłaszcza dających równouprawnienie dysydentom.

#

Płyta dvd nr 11



Łyczakowskie opowieści cz. I - 32 min - cmentarz Lwowa - historie grobów. Narratorem jest prof. Stanisław Nicieja, znawca kresów wschodnich, historyk sztuki

Łyczakowskie opowieści cz. II - 26 min Lekcja historii - opowieść o ludziach. Zarówno o tych, którzy tworzyli jego klimat i krajobraz projektując i wykonując nagrobki, kaplice i rzeźby (m.in. Parys Filippi, Cyprian Godebski), jak i tych dla których były one zamawiane. Tu spoczywają m.in. Maria Konopnicka , Gabriela Zapolska, Seweryn Goszczyński, Artur Grottger, Prof. Stefan Banach, Mieczysław Gębarowicz, Karol Szajnocha, Walery Łoziński, Ludwik Kubala. Są na cmentarzu groby powstańców listopadowych i kwatera powstańców styczniowych. Cmentarz Łyczakowski, liczący 40 hektarów, jest klasycznym cmentarzem krajobrazowo– parkowym. Obszar, w którym go usytuowano stanowi malowniczy zakątek. Jest to jedna z najstarszych nekropolii istniejących do dziś w Europie.

#

Płyta dvd nr 12



Żółkiew - 26 min - miasto na Ukrainie, obwód lwowski, nad Świną. W latach 1951-91 nosiło nazwę Niestierow od nazwiska lotnika rosyjskiego Piotra Niestierowa; spotykana jest również transkrypcja Nesterow). Do 17 września 1939 siedziba powiatu w województwie lwowskim.

Założona w 1597 przez hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego. Była miastem prywatnym. Należało później do Daniłowiczów, Sobieskich i Radziwiłłów. Żółkiew była ulubioną rezydencją króla Jana III Sobieskiego. Król umocnił miasto nowoczesnymi obwarowaniami, dekorował też miasto w stylu barokowym, tu przywoził swoje liczne wojenne trofea. Żołkiew była garnizonem 6 Pułku Strzelców Konnych im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego.

W żółkiewskiej farze oprócz pięknych marmurowych nagrobków Żółkiewskich i Sobieskich (autorstwa Andreasa Schlütera) znajdowały się do 1939 ogromne malowidła batalistyczne obrazujące największe zwycięskie bitwy króla Jana III Sobieskiego i jego pradziada Stanisława Żółkiewskiego, tworzące jeden z najbardziej monumentalnych zespołów malarstwa batalistycznego w Europie:

Obrazy batalistyczne zostały na początku lat '60 XX wieku. umieszczone w Lwowskiej Galerii Sztuki w Olesku. Po wywiezieniu ich z kościoła w Żółkwi nie były nigdy eksponowane we wspólnym miejscu. Po upadku ZSRR i zwrocie kościoła katolikom obrazy te nie powróciły niestety na swoje dawne miejsce i pozostały w gestii galerii obrazów.

Olesko - 25 min - Olesko położone jest 23 km na północ od Złoczowa, 72 km od Lwowa, 5 km od Podhorców przy szosie kijowskiej.

Budynek zamkowy dwupiętrowy z basztą w jednym z narożników oraz basztą przybramną, prowadzącą na dziedziniec zamkowy. W latach 80. XVII w. gruntownie odnowiony staraniem króla Jana III. Po I rozbiorze Polski zamieniony przez Austriaków na koszary. W 200 rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej, w 1883, wykupiony z rąk austriackich. Podczas I wojny światowej poważnie uszkodzony, w latach 30. odnowiony, ponownie uszkodzony podczas II wojny światowej. W latach 1961-1965 odnowiony. Od 1975 pełni rolę filii Lwowskiej Galerii Sztuki. W zamku eksponowane są ogromne malowidła batalistyczne z żółkiewskiej fary, upamiętniające zwycięskie bitwy Jana III Sobieskiego i jego pradziada hetmana Stanisława Żółkiewskiego.

Kościół parafialny pw. św. Trójcy konsekrowany w 1597. Po II wojnie zamieniony na magazyn. Część wyposażenia znajduje się w Lwowskiej Galerii Sztuki. Obecnie w gestii cerkwi prawosławnej.

Podhorce - wieś w zachodniej Ukrainie, w rejonie brodzkim obwodu lwowskiego; 17 km. na płn.-wsch. od Złoczowa, 8 km. od Oleska i około 17 km. od m. Brody. W II Rzeczypospolitej miejscowość była siedzibą gminy wiejskiej Podhorce w powiecie złoczowskim województwa tarnopolskiego.

Zamek w stylu villa castello należący pierwotnie do Stanisława Koniecpolskiego, zbudowany w latach 1637-1641. W zamku mieściła się dawniej piękna kolekcja malarstwa. Obrazy częściowo przechowywane są w Muzeum Okręgowym w Tarnowie, w Lwowskiej Galerii Sztuki (Lwów i zamek w Olesku). Najcenniejszy obraz z całej kolekcji, Miłosierny Samarytanin, dzieło Jacoba Jordaensa, ewakuowany wraz z pewną częścią zbiorów podhoreckich we wrześniu 1939 znajduje się obecnie w Sao Paulo jako własność Fundacji Romana Sanguszki.

Cerkiew z klasztorem Bazylianów (z XVIII w.) wybudowana na rzucie krzyża łacińskiego z fasadą w stylu barokowym.

Kościół św. Józefa z lat (1752-1766), wybudowany na zamówienie Wacława Rzewuskiego, wg planów Romanusa. Kościół był najpierw kościołem zamkowym, a później parafialnym. Jest budowlą z półkolistą kopułą, oświetloną na szczycie latarnią i ozdobioną krzyżemAusteria - budynek dawnych stajen hetmańskich przekształcony w zajazd.

#

Informacje i zamówienia

[link widoczny dla zalogowanych]
tel. 660-332-172


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karolina
Gość






PostWysłany: Wto 19:06, 05 Lut 2008    Temat postu:

Przepiękne miasto... Brakuje słów, by opisać panujący tu klimat, atmosferę minionej, a jednak tak odczuwalnej świetności. Polskie ślady są widoczne na każdym kroku, w kamienicach, na skwerach, cmentarzach. To miasto jedyne na świecie!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Video-Lux
Administrator



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 9:52, 08 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:
Filmy video w internecie

Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Polski Lwów i Polskie Wilno
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
EWA SZYBALSKA
Gość






PostWysłany: Pon 15:16, 10 Mar 2008    Temat postu: MIASTO LWÓW

MIASTO LWÓW
Dramat oparty na prawdziwej historii

Treatment do scenariusza

Autor: EWA SZYBALSKA

--------------------------------------------------------------------------------

19 kwietnia 1939 roku Hitler unieważnia niemiecko-polski pakt o nieagresji.

Wiosenny poranek we Lwowie: miasto budzi się cieple słońca. Kwitną kwiaty, bawią się dzieci, dziewczyny uśmiechają się na ulicy, a osiemnastoletni licealista JANEK BYSZEWSKI jest (jak zwykle) pochłonięty "wynalazkiem" w swoim domowym laboratorium chemicznym.

Sala wykładowa Wydziału Biologii na Uniwersytecie Lwowskim wypełnia się studentami. W asyście PAWŁA KOPECKIEGO (l.24), PROFESOR WEIGL demonstruje jak wyprodukować szczepionkę przeciw tyfusowi plamistemu używając wszy. To odkrycie może zatrzymać groźną chorobę, budzącą lęk na całym świecie. Ambitny i zapatrzony w swego mistrza - Weigla - Paweł opanował do wirtuozerii sztukę wstrzykiwania bakterii tyfusu do jelit wszy i potrafi robić to z imponującą szybkością.

W zamożnym i imponująco urządzonym domu Byszewskich śpiewaczka operowa TERESA BYSZEWSKA (l.43) przygotowuje się do roli Toski w operze Pucciniego. Przerywa próbę i pędzi do góry schodami, po drodze mija PIOTRA OLESZCZUKA malarza pokojowego malującego balustradę. Teresa ignoruje go i władczo wkracza do pokoju Janka. Poleca synowi, by przyprowadził swą siostrę Barbarę, która spędza popołudnie u swojej nowej przyjaciółki Joli Kopeckiej. Janek nie chce przerywać swego eksperymentu, ale jego nieśmiały argument, że chce kiedyś zdobyć dla Polski Nagrodę Nobla nie przekonuje matki, która nie znosi sprzeciwu.
Zbiegając schodami Teresa dotyka suknią świeżo malowanej balustrady. Beszta Piotra za to, że jej nie ostrzegł. Upokorzony Piotr mamrocze w odpowiedzi, że dni Polski są policzone. Teresa śmieje się głośno i oddala się majestatycznym krokiem; jej cienkie, wysokie obcasy uderzają w wypolerowaną podłogę miarowo i groźnie jak mechanizm bomby zegarowej.
Po wykładzie profesora Weigla Paweł wychodzi z uniwersytetu. Grupka studentów - radykalnych polskich narodowców - rozwiesza plakaty żądające ograniczenia ilości żydowskich studentów na uczelniach. Paweł wszczyna z jednym z nich ostrą dyskusję; nazywa go nietolerancyjnym durniem, którego historia niczego nie nauczyła.
Niezastąpiona służąca w domu Byszewskich, HANIA, kupuje u WANDY KRANIK, zaprzyjaźnionej żony ukraińskiego rolnika, produkty na uroczystą kolację z okazji premiery Toski.
Janek wkracza do apteki Kopeckiego. Jego zły nastrój znika na widok porcelanowych słoi wypełnionych chemikaliami. PAN KOPECKI z przyjemnością zauważa imponującą wiedzę chemiczną młodego człowieka. Zanim wyśle go do mieszkania na górze ofiarowuje mu do eksperymentów kawałek sodu.
W mieszkaniu Janek znajduje tylko Pawła, brata Joli studiującego biochemię. Gdy dowiaduje się, że Paweł jest asystentem profesora Weigla, Janek informuje go, że jesienią zaczyna studia na uniwersytecie i z przejęciem pyta, jak mógłby dostać pracę w Instytucie. Paweł kwituje śmiechem pytanie naiwnego młodzieńca. Praca w laboratorium Weigla nie jest dla maturzystów. Z zakłopotania ratuje Janka śmiech siostry dochodzący z sąsiedniego mieszkania. Na pożegnanie mówi Pawłowi, że spotkają się kiedyś w Instytucie. Janek przechodzi korytarzem i puka do sąsiednich drzwi. Otwiera mu śliczna 16-letnia LEA HELLER. Speszony Janek oblewa się rumieńcem. Lea spostrzega to i uśmiecha się pewnie. Janek mija ją szybko, aby przywitać jej ojca BENJAMINA HELLERA, który wychynął ze swego pokoju. Heller jest poruszony: właśnie słyszał w radiu kolejną wojowniczą mowę Hitlera. Wita Janka i mówi mu, jak bardzo niepokoi się o przyszłość Polski. Janek jest tym mało zainteresowany i słabo zorientowany w polityce, co Lea uszczypliwie komentuje. Janek czuje się wyraźnie nieswojo, kiedy zdaje sobie sprawę, że jest w żydowskim mieszkaniu.
Niecierpliwie popędza siostrę BARBARĘ do wyjścia. Już na ulicy Janek wymawia siostrze "okazywanie przyjaźni Żydom". Ku zdziwieniu Barbary nastrój Janka zmienia się radykalnie, kiedy spotykają ojca, STEFANA BYSZEWSKIEGO, który mówi im, że udało mu się zarezerwować dwa miejsca dla profesora Weigla z żoną na dzisiejszą premierę „Toski”. Janek opowiada ojcu o tym, jak okropnie Paweł Kopecki potraktował jego prośbę o pomoc w załatwieniu pracy w Instytucie Weigla. Prosi ojca o wstawiennictwo u profesora, z którym Stefan Byszewski jest blisko zaprzyjaźniony. W odpowiedzi ojciec wygłasza moralizatorską przemowę o tym, jak nieetyczne jest wykorzystywanie w takich sprawach osobistych znajomości; to byłoby nadużycie przyjaźni - mówi.
Po udanej premierze w Teatrze Wielkim, Teresa, która śpiewała partię Toski, w towarzystwie dwóch wielbicieli - włoskich śpiewaków, jedzie do domu, gdzie jej rodzina, profesor Weigl z żoną SYBILLĄ i lekarz rodzinny DOKTOR CZEKANOWSKI oraz przyjaciele wspólnie świętują sukces opery.
Po eleganckiej kolacji przygotowanej przez Hanię, goście piją kawę w salonie, a rozmowa zwraca się ku polityce. Teresa korzysta z uroczystej okazji aby ogłosić, że Janek, zgodnie z rodzinną tradycją, pójdzie po maturze do podchorążówki. Janek, który ma całkiem inne plany, wybiega z pokoju. W korytarzu dostrzega profesora Weigla, flirtującego z jedna ze śpiewaczek operowych i decyduje się działać. Podchodzi do profesora i bez ogródek prosi o pracę w Instytucie. Weigl bez entuzjazmu obiecuje zobaczyć co da się zrobić. Stefan Byszewski jest zażenowany postępkiem syna. Za to Janek, ośmielony, mówi potem gościom, że wybiera się na uniwersytet, nie do podchorążówki: jego powołaniem jest służyć Polsce na polu nauki, a nie umierać za Ojczyznę na polu chwały. Teresa nie może uwierzyć własnym uszom.
Następnego ranka Janek milcząco znosi strofowanie matki za bezczelne zachowanie. Kiedy jego siostra bierze stronę matki, Janek odpłaca się ujawniając „nowych żydowskich przyjaciół" Barbary. Teresa mówi córce, że nie będzie tolerowała żadnych "nieodpowiednich" znajomości. Barbara wściekła wybiega z pokoju. Z zemsty opróżnia tajemniczo wyglądającą zawartość próbówek Janka do doniczki. Kilka dni później Janek zrewanżuje się siostrze. Chcąc wywrzeć wrażenie na Pawle Kopeckim, wykorzysta jej niegdyś ukochany domek dla lalek do zademonstrowania efektu bomby domowego wyrobu, wyprodukowanej przy użyciu chemicznego podarunku pana Kopeckiego. Płaci za to cenę: zamiast spędzić pierwsze lato samotnie w domu, o czym marzył, za karę musi jechać z rodziną do Juraty, na Półwyspie Helskim. Co gorsza, Teresa pozwoliła Barbarze wziąć ze sobą jej przyjaciółkę JOLĘ.
Cudowne lato 1939 nad Bałtykiem. Barbara i Jola spędzają czas na plaży. Teresa i Stefan bywają na wystawnych kolacjach i dancingach w sopockim Kasynie, gdzie za parkiet służy podświetlona szklana płyta. Janek zamyka się z książkami w trakcie dnia i unika towarzystwa. W nocy ma erotyczne sny z udziałem Joli. Każde spotkanie z Jolą w jej kwiatowym kostiumie kąpielowym przypomina mu nocne wizje, ale także ukrytą rywalizację z jej bratem, Pawłem. Janek zaciska zęby i wraca do książek.
Stefan z niepokojem śledzi rosnące polityczne napięcie i odczuwa niemieckie zagrożenie, od którego dzieli ich zaledwie kilka kilometrów. Pomimo gniewnych protestów Teresy nakazuje Hani pakować walizki. Opuszczają Hel 25 sierpnia 1939 roku. Jedyną osobą cieszącą się z powrotu do Lwowa jest Janek. Nie może się już doczekać rozpoczęcia semestru.

1 września 1939 roku wojska Hitlera najeżdżają na Polskę.

W mieście panuje stan wyjątkowy. Stefan przygotowuje schron przeciwlotniczy w piwnicy ich domu, podczas gdy Teresa wysyła Hanię i dzieci, żeby kupiły żywność.

W trakcie pierwszego tygodnia września Polska jest pewna siebie. Francja i Anglia wypowiadają wojnę Niemcom.

Opera jest zamknięta, ale Międzynarodowe Targi Wschodnie odbywające się corocznie we Lwowie są otwarte. Częste naloty lotnicze nie powstrzymują Teresy od wystrojenia się i pójścia na Targi, żeby kupić od zagranicznych wystawców luksusowe towary takie jak łosoś, węgierskie salami, belgijska czekolada.

Lwów jest bombardowany w dzień i w nocy.

Każda eksplodująca bomba przyprawia Janka o dreszcze. Najgorsze są długie godziny, które spędza skulony w piwnicy razem z rodziną. Teresa nie marnuje żadnej okazji, by wytknąć Jankowi strachliwość i brak patriotyzmu. Aby się od tego oderwać Janek szuka ucieczki w nauce. Pewnego dnia, nie mogąc dłużej znieść klaustrofobicznego otoczenia, Janek mimo niebezpieczeństwa, wychodzi na ulicę. Ledwie przeżywa wybuch i wtedy, widząc po raz pierwszy trupa, wpada w paniczny strach.

Do trzeciego tygodnia września polska armia próbuje powstrzymać natarcie Niemców, ale gdy Sowiecka armia wkracza ze wschodu, polska obrona kruszy się. Niektóre polskie oddziały i administracja cywilna wycofują się na południe, do Rumunii i na Węgry. Nie wszystkim się to udaje i kończy się to tragicznie. Czerwona Armia internuje polskich żołnierzy i pracowników administracji cywilnej. Później trafią do licznych obozów i więzień. W przeciągu roku dziesiątki tysięcy polskich oficerów, policjantów i pracowników administracji cywilnej zginie z ręki sowieckich oprawców.

Teresa traci złudzenia ale jeszcze ma nadzieję, że zachodni alianci uratują Polskę. Kiedy dowiaduje się, że jej rodzice zginęli w czasie bombardowania, wypowiada osobistą wojnę wrogom Polski i zamienia dom rodzinny w przytułek dla uciekinierów i prześladowanych. Doktor Czekanowski, którego dom został uszkodzony przez bombę, jest pierwszym, który się tam wprowadza. Barbara zmuszona jest zamieszkać z Jankiem, który musi spakować swoje laboratorium.
Kilka dni później Janek otrzymuje polecenie położenia swojego materaca koło fortepianu w salonie, w którym na kanapie sypia już jego, pozbawiony pracy, ojciec. Ojciec i syn czują się niechciani w domu, w którym Teresa, jak generał, wydaje wszystkim naokoło rozkazy.
Janek udaje się do Instytutu Tyfusu Plamistego, żeby przypomnieć profesorowi Weiglowi o jego obietnicy. Ten odsyła go do Pawła, który z szyderstwem proponuje mu pracę w charakterze "ludzkiego żywiciela wszy". Przylepia na jego nogach klatki z wszami i każe mu siedzieć 45 minut podczas których wszy wysysają krew przez oczka siatki. Janek czuje mdłości, zwłaszcza kiedy dowiaduje się, że powoduje to zaczerwienienia a czasem reakcje alergiczne skóry. Wyjaśnienie Pawła, że jego aktualne badania zmierzają do złagodzenia tych reakcji, przypomina Jankowi o celu jego wizyty. Ku zaskoczeniu Pawła Janek decyduje się przyjąć pracę.

22 września 1939 roku Armia Czerwona wkracza do Lwowa. Obdarci żołnierze sowieccy nawołują ludność, żeby podniosła się " przeciw uciskowi kapitalizmu" i uwolniła od "polskich wyzyskiwaczy".

Powiększona teraz rodzina Janka obserwuje przez okno wejście Armii Czerwonej do miasta i jest wstrząśnięta tym widokiem. Teresa z obrzydzeniem komentuje „najazd prymitywnej swołoczy". Bojąc się utraty mienia pozostałego w uszkodzonym domu, dr Czekanowski pakuje rzeczy i wraca do swojego domu.

Sytuacja we Lwowie zmienia się: półki i sklepy są puste, a miasto zapełnia się polskimi i żydowskimi uchodźcami z zachodniej części Polski, okupowanej przez Niemców.

Pośród uchodźców znajdują się DWIE CIOTKI Janka z Radomia. Teresa niezwłocznie oferuje im miejsce. Barbara niechętnie akceptuje rolę rodzinnego zaopatrzeniowca i specjalistki od czarnego rynku, jest stale zabiegana w poszukiwaniu żywności dla całej czeredy wybrednych głodomorów. Cieszą ją jednak nieustające pochwały i dowody uznania ze strony ojca. Stefan robi co może, żeby podtrzymać córkę na duchu.

Tymczasem ze ścian mieszkania, z kredensów i szaf stopniowo znikają cenne skarby rodzinne, wymieniane przez Barbarę na żywność. Wszystko to zdaje się nie docierać do Janka - został awansowany w Instytucie i teraz wykonuje dojelitowe zastrzyki na wszach. Resztę czasu poświęca nauce, żeby zdać nowe egzaminy wstępne na uniwersytet wprowadzone przez Sowietów.

Janek zdaje egzamin wstępny, choć ze wzglądu na „burżuazyjne pochodzenie" musiał zdobyć więcej punktów. Ku jego wielkiemu rozczarowaniu nikt w domu nie podziela jego radości z tego powodu. Janek demonstracyjnie upuszcza cenną porcelanową wazę na podłogę. Teraz domownicy są poruszeni: za taką wazę Barbara mogła wyżywić wszystkich przez tydzień.

Janek czuje się w domu odrzucony i szuka pociechy w Instytucie. Tutaj znajduje żonę Weigla Sybillę wędrującą po laboratorium z ugotowanym w domu ciepłym posiłkiem w poszukiwaniu męża. Janek lubi ten typ nieśmiałej kobiety, całkiem odmienny od jego matki. Sybilla dostrzega głód w spojrzeniu Janka i daje mu obiad Weigla. Pochłaniając posiłek Janek opowiada jej o swojej bezdusznej rodzinie. Sybilla nieświadomie pieści jego włosy. On, po ostatnim kęsie jedzenia, bierze ją w objęcia. Jest szczęśliwy, że znalazł kogoś, kto go rozumie.
Profesor Weigl jest odwiedzany przez liczne grupy sowieckich naukowców przyjeżdżających do Instytutu. Kiedy Weigl prosi mówiącego po rosyjsku Stefana, żeby pracował w Instytucie jako jego osobisty tłumacz, Stefan nie posiada się z radości. Wie, że jego rodzina będzie teraz bezpieczna, a on sam będzie miał pożyteczne zajęcie poza domem.
W Instytucie Janek robi wszystko aby zaimponować ojcu swoją pracą, odzyskać jego miłość i zainteresowanie. W lutym 1940 roku Pierwszy Sekretarz Komunistycznej Partii Ukrainy, NIKITA CHRUSZCZOW, odwiedza profesora Weigla. Za zamkniętymi drzwiami, Chruszczow oferuje mu własny instytut w Moskwie z pełnymi przywilejami oraz nieograniczonymi możliwościami badawczymi.
Stefan, obawiając się utraty bezpiecznego azylu dla całej rodziny, fałszuje tłumaczenie wspaniałomyślnej oferty. Weigl nie tylko stanowczo odrzuca ofertę, ale domaga się oficjalnej ochrony od aresztowań i deportacji dla całego swojego zespołu i ich rodzin. Stefan jest zawstydzony swoim kłamstwem i obawia się reakcji Chruszczowa. Ku jego zdziwieniu, Pierwszy Sekretarz godzi się, oczywiście pod pewnymi warunkami.
Janek podziwia oddanie Weigla dla Instytutu i zdwaja wysiłki w pracy badawczej, żeby zwrócić na siebie uwagę swego idola. Pewnego dnia wydaje mu się, że odkrył metodę izolowania chorych wszy od zdrowych. Biegnie do gabinetu Profesora, gdzie doznaje szoku widząc Weigla namiętnie całującego asystentkę ANNĘ BALINOWNĄ (l.25). Niezauważony zamyka drzwi. Pomimo silnego wzburzenia wmawia sobie, że nie można winić profesora. To wszystko wina Anny!

W marcu 1940 roku, za oknami słychać późną nocą samochody ciężarowe przejeżdżające ulicami Lwowa. Ich złowrogie dudnienie pogłębia ponury nastrój okupowanego miasta.

Janek naciąga na głowę poduszkę i stara się spać, kiedy inni członkowie rodziny zbierają się w ciemnościach przy oknie. Jedna z ciężarówek zatrzymuje się przed apteką Kopeckiego. Żołnierze wkraczają do domu i po chwili wyprowadzają Kopeckiego i wpychają go do auta.

Wiadomość o aresztowaniu Kopeckiego wywołuje panikę. Przerażony Paweł zwraca się o pomoc do Weigla. Profesor próbuje wszystkich swoich możliwości, aby wyciągnąć Kopeckiego z więzienia. Bez skutku. Jednocześnie Weigl stara się trzymać swoich sowieckich gości z dala od Pawła, który z trudem hamuje gniew na sam dźwięk rosyjskiej mowy.

Wiosną 1940 roku Polakom wydane zostają nowe sowieckie dowody tożsamości, tak zwane paszporty. Jest to rezultat sfałszowanych wyborów, które odbyły się w październiku 1939 roku na wschodnich terytoriach Polski okupowanych przez Sowietów.

Teresa stoi w długim ogonku w budynku Rejonowej Komendy Milicji, upokorzona i wściekła. Kiedy urzędnik w mundurze sowieckiej milicji z cynicznym komentarzem wręcza jej znienawidzony dokument, Teresa przygląda się mu bliżej i rozpoznaje byłego malarza pokojowego Piotra Oleszczuka. Teresa traci panowanie nad sobą i obraża go.

Kilka tygodni później Byszewscy otrzymują zawiadomienie, że zgodnie z "paragrafem 11", mają zakaz mieszkania w strefie granicznej szerokiej na 100 kilometrów i muszą opuścić Lwów. Teresa wpada w panikę i błaga Stefana by zwrócił się o pomoc do Weigla. Stefan nie ma wyboru i godzi się. Dzięki wysiłkom i wpływom Weigla, nakaz eksmisji zostaje cofnięty. Janek ma świadomość tego jak bardzo cierpi Stefan będąc czyimś dłużnikiem i obiecuje, że odpłaci się za to w imieniu ojca.

Nowy dyrektor Instytutu Tyfusu, Rosjanin WŁADIMIR ZABUTIN, dostaje zakwaterowanie w domu Byszewskich. Rodzi się obawa, że znajdą się w następnej grupie deportowanych. Ponieważ nie ma już potrzeby na osobistego tłumacza, Weigl tworzy dla Stefana mniej eksponowaną posadę szefa parku samochodowego instytutu. Stefan wdzięczny za to, że w ogóle ma zajęcie, bardzo się stara w tej znacznie mniej ambitnej pracy.
Janek robi co może, żeby zapomnieć o wojnie i otaczających go okropnościach. Po semestrze nauki, z zadowoleniem stwierdza, że dzięki sukcesom na uniwersytecie i w laboratorium nabrał pewności siebie. Tylko w obecności Lei traci głowę.

Nocą z 11 na 12 kwietnia z ulicy znów dobiega dudnienie ciężarówek NKWD.

Tej nocy Janek nie potrafi zasnąć. Na jednej z ciężarówek widać rodzinę Kopeckich w otoczeniu zrozpaczonych i zziębniętych ludzi. Ciężarówki wiozą ich na peron załadunkowy, gdzie zostają wepchnięci do nieogrzewanych bydlęcych wagonów. Tam czekają trzy dni bez wody i żywności, zanim pociąg ruszy w długą morderczą podróż do Kazachstanu lub na Syberię, której 40% z nich nie przeżyje.
Gdy następnego dnia Paweł nie przychodzi do pracy, Janka ogarnia przerażające przeczucie. Spieszy do ich domu. Mieszkanie jest zamknięte. Na strychu znajduje zapłakaną Leę. Zrozpaczona mówi mu przez łzy, że Kopeccy zostali zabrani poprzedniej nocy. Przejęty tragedią bierze Leę w ramiona i mocno ją trzyma.
Deportacja rodziny Kopeckich wstrząsnęła Jankiem. Szuka ulgi u Lei, ale z obawy przed matką nie mówi o tym w domu. Ich zbliżenie po deportacji Kopeckich trwa jednak krótko. Janek nie potrafi sobie poradzić z emocjami, lękami i cierpieniem Lei. Odsuwa się z poczuciem wstydu, że zawiódł jej nadzieje na to, że tragiczne doświadczenia zdołały w końcu przełamać jego niezrozumiały chłód i bierność.
Janek wycofuje się do Instytutu, gdzie szuka zapomnienia w pracy. Profesor Weigl desperacko wykorzystuje wszystkie swoje kontakty aby ratować Kopeckich, ale Syberia jest za daleko. Weigl usiłuje przywrócić normalność w Instytucie. Taktownie przydziela Janka do pełnienia funkcji pierwszego asystenta, wcześniej piastowanej przez Pawła, ale niestety drugiego po Annie.

W końcu kwietnia 1940 roku do Lwowa przyjeżdża niemiecka komisja przesiedleńcza, aby pod hasłem "powrotu do Rzeszy" repatriować rdzennych Niemców, podobnie jak Polaków z zachodniej części Polski, którzy pragną powrócić do swych domów.


Rodzice Lei są przerażeni, że jej WUJEK DAWID umieścił swe nazwisko na liście "ochotniczych repatriantów". Jak wielu innych Żydów, nie chce wierzyć w mrożące krew w żyłach pogłoski o intencjach Hitlera. Chce tylko uciec z sowieckiego „raju” i od Polaków, u których narasta nienawiść do Żydów. Podobnie jak jego szwagier Benjamin, Dawid - który uważa się za Polaka - cierpi z powodu uprzedzenia wielu Polaków, jakoby wszyscy Żydzi kolaborowali z sowieckim okupantem. Komisja odrzuca prawie wszystkie podania od Żydów, Dawida również. Ale nie ma on wiele czasu, żeby przeżywać rozczarowanie tym, że nie dano mu wrócić „do domu, do Rzeszy". Niemiecka komisja wyjeżdżając przekazuje Sowietom listę aplikantów na wyjazd do Niemiec. Wszyscy oni, włącznie z Dawidem są deportowani na Syberię. Rodzina Hellerów przeżywa szok.

Kilka tygodni później sytuacja we Lwowie ulega zmianie. Sowieci nie ufają już nacjonalistom ukraińskim i rozpoczynają ich aresztowania.

Teresa rozkoszuje się wiadomością, że ich były malarz pokojowy Piotr znajduje się pośród tysięcy uwięzionych. Ukraińcy trafiają do więzień, już od dawna straszliwie przepełnionych przez Polaków.

Janek dowiaduje się, że starania Weigla odniosły skutek i Paweł wrócił z zesłania w Kazachstanie. Rzuca wszystko i spieszy do domu Lei, gdzie zastaje rozpaczających Pawła i rodziców Lei. Dowiaduje się, że ojciec Pawła umarł w transporcie. Sam Paweł jest w tak kiepskiej kondycji psychicznej i fizycznej, że wymaga stałej opieki. Ponieważ w mieszkaniu Kopeckich mieszka sowiecki oficer, Janek oferuje swemu „najlepszemu przyjacielowi” miejsce w swoim domu i jest gotów dzielić się z nim wszystkim, co ma.

22 czerwca 1941 Niemcy napadają na Związek Sowiecki. Lufwaffe bombarduje polskie ziemie okupowane przez Sowietów. Przed opuszczeniem Lwowa Sowieci mordują 12.000 polskich więźniów w mieście.

Janek i Paweł przenoszą się do części domu, którą zajmował Zabutin, aby być z dala od Teresy.

Krótko potem do Lwowa wkracza dywizja austriackich strzelców górskich, a za nimi, trzy dni później, Gestapo. Niemcy wzywają do wytępienia "żydokomuny". Ukraińcy, którzy witali Niemców chlebem i solą, biorą się do rabunku żydowskiego majątku, sklepów i domów.

Janek niespokojny o los Lei odwiedza jej rodzinę. Jest zaskoczony widząc strach w oczach Lei, która otworzyła mu drzwi. Chłopiec w pierwszym odruchu proponuje Lei i jej rodzicom schronienie przy swojej rodzinie, ale oni odmawiają wierząc, że życie wkrótce wróci do normy.

Trzy dni po wkroczeniu Niemców do Lwowa, 3. lipca specjalny oddział SS (Einsatzgruppe) aresztuje 40 profesorów uniwersyteckich i kilku członków ich rodzin i rozstrzeliwuje ich tej samej nocy.
Pod okupacją niemiecką szkoły średnie, wyższe i uniwersytety są zamknięte.

Dzięki zabiegom profesora Weigla Instytut Tyfusu Plamistego zostaje przejęty przez Najwyższe Dowództwo Niemieckich Sił Zbrojnych. Ten status daje pracownikom Instytutu dokumenty chroniące przed wysłaniem do niemieckich obozów pracy lub jeszcze gorszym losem. Stefan traci swoje stanowisko w parku samochodowym, który zostaje zlikwidowany. Zanim profesor może przyjść mu znowu z pomocą, Stefan niechętnie przyjmuje zatrudnienie jako żywiciel wszy, podobnie jak wielu pozbawionych zatrudnienia profesorów i lwowskich intelektualistów. Cenią oni to zajęcie dlatego, że zapewnia względne bezpieczeństwo.

Żeby uchronić możliwie najwięcej ludzi Weigl rozbudowuje swój Instytut zamieniając go w regularny zakład produkcyjny. Obecność żołnierzy Wehrmachtu w Instytucie sprawia, że Janek nie czuje się bezpiecznie. Za zamkniętymi drzwiami oficer Wehrmachtu, doktor medycyny pułkownik HARTIG, składa Weiglowi propozycję, nawet bardziej kuszącą niż ta, którą wcześniej otrzymał od Chruszczowa. Weigl jest całkowicie świadomy, że Hartig może zabrać go "z powrotem do domu, do Rzeszy", a jeśli zaistnieje konieczność - nawet siłą. Mimo wszystko urodzony na Morawach Weigl używa swojego austriackiego uroku, by odwieść Hartiga od takich planów. Daje do zrozumienia, że jest gotów do współpracy z Niemcami ale nie chce opuszczać Lwowa. Janek, który dyskretnie przysłuchuje się ich rozmowie, raz jeszcze zaskoczony jest odwagą Weigla. Znowu postawił na swoim i Janek wie, że nie ma większego bohatera niż Weigl.
Dzięki "nowej kadrze pracowników” Instytut przekształcił się w prawdziwe centrum intelektualne. "Akademiccy „żywiciele wszy" często pochłonięci są tak interesującymi dyskusjami, że zapominają odstawić klatki, w których wszom pękają z przekarmienia jelita. Janek ma mnóstwo pracy ale nie narzeka. Kilka razy profesorowie proponują mu wstąpienie do konspiracji, ale on odmawia tłumacząc, że badania są dla niego najważniejsze.
W domu zwierza się Pawłowi jak bardzo nie znosi Anny, którą uważa za przeszkodę w swoich badaniach i karierze. Prosi Pawła o wstawienie się za nim u profesora. Paweł składa w tym celu wizytę u Weigla i dowiaduje się od niego, że Anna i inni żywiciele ryzykują życiem szmuglując wyprodukowaną „na lewo” nadwyżkę szczepionki do potrzebujących jej na terenie całego kraju. Paweł rozumie teraz, dlaczego Anna jest tak ważna dla Weigla.
Jednak Janek nie chce słuchać opowieści o Annie, jest głęboko rozczarowany i zarzuca Pawłowi "zdradę ich przyjaźni". Następnego dnia Janek jest zdziwiony, kiedy Weigl wzywa go do swojego biura i zamyka drzwi. Opowiada mu o gettach, jakie Niemcy stworzyli dla Żydów i pyta, czy Janek chciałby dostarczyć szczepionkę do warszawskiego getta, gdzie szaleje epidemia tyfusu plamistego. Janek zdaje sobie sprawę, że jest to jedyny sposób na powrót do łask Weigla i bez przekonania wyraża na to zgodę.
Już w chwili wejścia do pociągu żałuje swej decyzji. Podróż do Warszawy wydaje mu się ciągnąć w nieskończoność, a nieustanny strach przed kontrolą dokumentów wyczerpuje go. Kiedy ostatecznie przekazuje pakunek osobie kontaktowej odczuwa ogromną ulgę i - co musi przyznać - nawet dumę. W oczekiwaniu na powrotny pociąg spaceruje po Warszawie. Ciekawość prowadzi go do bramy getta. Tutaj przeżywa szok widząc jak SS-man brutalnie bije starego Żyda. Potem nie może zapomnieć tej sceny. Po nocy pełnej koszmarnych snów nieśmiało zwierza się Weiglowi, że nie nadaje się do takich zadań. Wieczorem godzi się z Pawłem, ponieważ rozpaczliwie potrzebuje przyjaciela, z którym mógłby rozmawiać.

Do Lwowa przybywają oficerowie i żołnierze sprzymierzonej z Niemcami Armii Włoskiej.

W życiu Teresy następuje zmiana. Tęskni za dawnymi dobrymi czasami, a dzięki znajomości języka szybko nawiązuje nici porozumienia z szarmanckimi i skorymi do zabaw Włochami. Decyduje się wydać przyjęcie - pierwsze od początku wojny. Oficerowie przynoszą prawie już zapomniane smakołyki. Niektórzy z nich przychodzą z miejscowymi kochankami. Teresa próbuje zignorować te damy, zwłaszcza, że dwie spośród nich są Żydówkami, ukrywanymi przez Włochów. Mimochodem wymyka się jej jednak uszczypliwa uwaga. Stefan i Barbara mogą tylko z zakłopotaniem utkwić wzrok w podłodze. Janek potępia zachowania matki ale brak mu odwagi, żeby to głośno powiedzieć. Natomiast jeszcze tej samej nocy pakuje walizki swoje i Pawła i obaj wracają do mieszkania Kopeckich.
Bez dyskretnej pomocy Byszewskich, Paweł jest całkowicie uzależniony od Janka. Jednak Janek nie może znaleźć czasu dla chorego przyjaciela, ponieważ jego badania naukowe znalazły się w krytycznym punkcie. W rezultacie, podczas gdy Janek zajmuje się wszami, Lea spędza wiele szczęśliwych godzin ze swoim "bratem". Janek czuje zazdrość, kiedy słyszy pełne emocji rozmowy tej pary, marzącej tylko o przystąpieniu do ruchu oporu. Janek boi się nawet mówić o tak niebezpiecznych sprawach od kiedy usłyszał opowieść o okrutnych torturach, jakim poddany był jeden z jego przyjaciół.
Sybilla Weigl dowiedziawszy się o romansie męża popełnia samobójstwo. Wstrząśnięty i oburzony Janek oskarża Annę jako jedyną winowajczynię. Kiedy wraca tego wieczoru do domu i niespodziewanie zastaje rozbawioną Leę z Pawłem, traci panowanie nad sobą i każe jej opuścić mieszkanie. Paweł próbuje naprawić wypaczony obraz kobiety, jaki ma Janek. Przyznaje, że gdyby nie Lea, dawno już odebrałby sobie życie, ponieważ jest bezwartościowym kaleką. Nie chcąc przyjąć wytłumaczenia Pawła, Janek odmawia przeproszenia Lei.

Niemcy nakazują wszystkim lwowskim Żydom przenieść się do getta.

Lea jest przybita do tego stopnia, że odmawia nawet pożegnania z przyjaciółmi. Jej odejście pogrąża Janka i Pawła w głębokiej depresji. Przepełniony poczuciem winy Janek głęboko teraz żałuje swego postępowania.
Paweł cierpi na nasilające się bóle i prosi Janka, żeby zdobył dla niego morfinę. Bezradny Janek zwraca się do swojej siostry Barbary, która potrafi wszystko zdobyć na czarnym rynku. Siostra pyta go jednak cynicznie, czy na jej miejscu pomógłby bratu, który zostawił dom całkowicie na jej głowie. Janek z poczuciem winy obiecuje spędzać więcej czasu z rodziną, jak tylko Paweł poczuje się lepiej.
Ale stan Pawła pogarsza się. Młody mężczyzna rozpada się kompletnie, kiedy naoczny świadek opowiada mu o tragiczniej śmierci z głodu i wycieńczenia jego siostry Joli i matki w kołchozie na stepach Kazachstanu.
Janek znowu szuka ucieczki w pracy, podczas gdy Paweł znajduje schronienie w narkotycznym odurzeniu. W dniu, kiedy udało mu się osiągnąć ważny sukces badawczy Janek spieszy do domu by pochwalić się Pawłowi. Po wejściu do mieszkania znajduje przyjaciela na podłodze, martwego z przedawkowania morfiny. Janek wstrząśnięty patrzy, jak sanitariusze wynoszą z mieszkania zwłoki Pawła.
Śmierć Pawła zmienia życie Janka. Po bezsennej nocy spotyka się potajemnie z członkiem konspiracji i deklaruje chęć wstąpienia do AK. Nadal pracuje w laboratorium ale praca przestała być dla niego najważniejsza. Zrezygnował z pożerającej go wcześniej ambicji, okazuje się, że potrafi rozmawiać i współpracować z Anną. Weigl powierza mu coraz więcej odpowiedzialności, ale nie ma to już dla Janka tak wielkiego znaczenia. Teraz pochłonęła go praca w ruchu oporu. Czuje, jak ból po stracie przyjaciela zamienia się stopniowo w gniew, który wypiera strach.
Jako utalentowany rysownik Janek dostaje zadanie naszkicowania linii kolejowych prowadzących do obozu zagłady w oddalonym o 90 kilometrów Bełżcu. Wykorzystuje tę okazję aby spełnić obietnicę daną Barbarze i zabiera ją na wycieczkę rowerową do Bełżca. Tutaj Janek prosi Barbarę, żeby pozowała mu do portretu i kiedy siostra przybiera pozę modelki, on faktycznie wykonuje szczegółowy rysunek znajdującego się za nią obozu. Zakładając, że Barbara i ich matka będą dumne z jego udziału w konspiracji, Janek mówi o tym siostrze. Ku jego kompletnemu zaskoczeniu, zamiast entuzjazmu Barbara jest wściekła. Oskarża go, że ją opuścił i mówi mu, że powrót do domu jest jego obowiązkiem, szczególnie, że ich ojciec zachorował. Janek pierwszy raz słyszy, że ojciec ma raka. Jest poruszony, ale też utwierdza się w przekonaniu, że nie może wrócić do domu, bo narażałoby to jego rodzinę na niebezpieczeństwo. Barbara traktuje to jak wymówkę i nazywa go egoistą bez serca. Janek nigdy jeszcze nie czuł się tak opacznie zrozumianym. Rozstają się pokłóceni.
Z powrotem we Lwowie, Janek usiłuje nie myśleć o rodzinie. Jego obecna działalność wymaga pełnej koncentracji. Pewnej nocy jest świadkiem, jak po drugiej stronie ulicy, niemiecki żołnierz zabija dwóch Polaków. Instynktownie zawraca i ucieka. Widząc to żołnierz strzela do niego i trafia Janka w bark. Udaje mu się zbiec i szuka schronienia w garażu rodziców. Odkrywa go tam Hania - krwawiącego i zrozpaczonego. Ku zaskoczeniu Janka, Hania ujawnia, że od dawna działa w konspiracji. Mimo bólu, Janek śmieje się wyobrażając sobie minę matki, gdyby dowiedziała się, co robiła Hania przez te lata.
Z pomocą Hani dociera do położonej na skraju lasu chaty jej przyjaciółki z organizacji, Wandy Kranik. Po tym jak Sowieci zabili jej męża, ukraińska chłopka oddała się sprawie ratowania życia partyzantów Armii Krajowej.
W trakcie rekonwalescencji Janek dowiaduje się o partyzanckiej walce w lasach. Z jednej strony podziwia determinację partyzantów toczących w tak trudnych warunkach walkę, wobec której jego osiągnięcia wydają się nagle błahe. Ale także uświadamia sobie jak beznadziejna jest ich ofiara w tej nierównej walce, podczas gdy jego badania mogą pomóc milionom umierających na tyfus. Dlatego decyduje się na powrót do Lwowa, kiedy nagle staje przed nim Lea w mundurze partyzanta. Przekonuje "konstruktora bomb" żeby został z nimi w lesie. Janek ma poczucie, że Lea została przysłana do niego z tą właśnie misją . Niemniej, widząc Leę żywą, odczuwa taką ulgę i radość, że jest gotowy zgodzić się na wszystko. Odkłada powrót do miasta.
Pociągnięty przykładem Lei i pod wpływem nowego otoczenia Janek szybko dojrzewa i mężnieje. Teraz nareszcie uświadamia sobie, że zawsze ją kochał. Jednak kiedy odkrywa przed nią swoje uczucia, Lea je odrzuca. Odkąd straciła rodziców, boi się trwałego związku, który w tych warunkach grozi nową bolesną stratą. Zbyt świeża jest pamięć o ojcu, zabitym podczas zorganizowanej próby ucieczki z lwowskiego getta, i matce zastrzelonej w jej obecności. Janek nawiązuje przyjaźń z trzema partyzantami, a szczególnie z LESZKIEM, który później ratuje mu życie w czasie akcji wysadzenia w powietrze niemieckiego pociągu. Jest to moment, w którym Lea zrozumie, że jej bolesny strach o Janka jest sygnałem miłości.

Niemcy wycofują się, a Armia Krajowa podejmuje działania zmierzające do wyzwolenia kraju przed nadejściem Sowietów.

Janek pełen optymizmu planuje powrót do Lwowa z Leą, żeby kontynuować swoje badania. Decyduje się na pojednanie z rodziną, której pragnie przedstawić narzeczoną. Wszystkie nadzieje Janka zostają zburzone kiedy natychmiast po przybyciu do domu zaprowadzony jest do łoża ojca, chorego na raka. Stefan uważnie słucha opowieści Janka, ale przewiduje powrót Sowietów i obawia się, że zachodni alianci ustąpią Stalinowi, który chce zabrać wschodnie ziemie Polski. Myśl o powrocie „bolszewickiej dziczy" doprowadza do furii Teresę. Kiedy Janek ma wreszcie szansę ogłosić radosną nowinę o planowanym ślubie z Leą, Barbara przerywa zapłakana: "a co będzie ze mną?". Teresa, która odmówiła przywitania Lei, żąda by Janek opuścił partyzantkę, porzucił Leę i wreszcie zajął się własną rodziną. Janek bierze rękę Lei, spokojnie patrzy matce prosto w oczy i mówi: "Lea jest moją rodziną".

Tydzień później Janek i Lea pobierają się w lesie bez rodziny Janka, ale w otoczeniu swoich przyjaciół z AK. Hania jest tutaj jedynym członkiem rodziny; starła się z Teresą, w rezultacie czego została zwolniona. Janek i Lea są szczęśliwi, ale ostrożni w sprawach rodziny i przyszłości.

Wiosną 1944 roku Armia Czerwona wkracza na przedwojenne terytorium Polski i natychmiast ustanawia sowiecką administrację. Władze sowieckie nawiązują kontakt z Armią Krajową i deklarują gotowość wspólnej walki z Niemcami, ale jest to podstęp zmierzający do rozbrojenia i schwytania żołnierzy AK.

Kiedy Sowieci zbliżają się do Lwowa, odział partyzancki Lei i Janka planuje przemknąć się przez linię frontu i kontynuować walkę z Niemcami w centralnej Polsce. W czasie przygotowań do przemieszczenia oddziału na zachód, Janka napada poczucie winy. Myśl, że może nigdy nie zobaczyć już swojej rodziny staje się dla niego nie do zniesienia. Nagle ma dość wojaczki i obawia się że jej kontynuacja może oznaczać śmierć któregoś z nich, a tym samym przekreśli wspólną przyszłość. Błaga Leę aby powrócili do Lwowa gdzie będą względnie bezpieczni w okupowanym przez Sowietów, ale nadal w dużym stopniu polskim mieście. Na początku Lea odmawia i zawzięcie się kłócą. Sytuację tę zmienia powrót wuja Lei Dawida, deportowanego podczas pierwszej sowieckiej okupacji. Leę ogarnia radość, że choć jednemu członkowi rodziny udało się przeżyć. Znajduje puste mieszkanie we Lwowie, gdzie mogą się zatrzymać. Na początku Janek jest szczęśliwy, bo wie, że w razie potrzeby będzie blisko swojej rodziny. Lea spędza większość czasu z Dawidem. Janek stara się być wyrozumiały, ale odczuwa narastający dystans i żąda wyjaśnienia co się dzieje. Lea mówi, że nie może już dłużej tutaj mieszkać. Dawid znalazł sposób na repatriację do Polski, a potem na nielegalny wyjazd do Ameryki, przy pomocy żydowskiej organizacji pomagającej uchodźcom. Muszą działać szybko, zanim Sowieci zamkną granice. Janek czuje, że grunt usuwa mu się spod nóg. Apeluje do uczuć, jakie Lea żywi do ziemi ojczystej, szczególnie teraz, kiedy mogą odbudować nową i lepszą Polskę. Ona mówi mu ze smutkiem: "Lwów nie jest już moim domem".


Sowieci na różne sposoby dają odczuć polskim mieszkańcom Lwowa, że nie są tutaj mile widziani. Organizują "repatriację" Polaków na tzw. Ziemie Odzyskane.


Jako konstruktor bomb, Janek jest poszukiwany przez NKWD. Uświadamia sobie, że musi opuścić Lwów tak szybko jak to jest tylko możliwe. Ukrywa się w mieszkaniu przyjaciela, a Lea próbuje załatwić potrzebne dokumenty. Pewnego dnia znajduje Janka Aleks - jeden z jego kolegów z partyzantki- i przekazuje mu informację, że jego przyjaciel z lasu, Leszek, zapadł na tyfus. Janek natychmiast wysyła Leę aby zdobyła szczepionkę z Instytutu Weigla. Lea wraca z pustymi rękami i informuje go, że Weigl obawiając się Rosjan opuścił miasto wraz z wycofującymi się Niemcami. W laboratorium pracuje tylko kobieta, której opis pasuje do Anny. Po zmroku Janek wkrada się do Instytutu i dostaje od Anny szczepionkę. Po raz pierwszy uświadamia sobie jej oddanie dla nauki i podziwia ją za odważną decyzję pozostania samej na posterunku. W międzyczasie Aleks także ma objawy tyfusu i jest zbyt słaby aby powrócić do lasu. Nie ma czasu do stracenia. Wbrew ostrzeżeniom Janek decyduje się sam dostarczyć szczepionkę dla partyzantów.
W wyścigu z czasem i pewnym aresztowaniem przez NKWD, Jankowi mimo wszystko udaje się odnaleźć swój oddział i dostarczyć szczepionkę dla walczących przyjaciół i mieszkańców wsi, zanim rozprzestrzeni się zaraza.
Po powrocie, Lea zaskakuje go wiadomością, że muszą natychmiast wyjeżdżać ze Lwowa. Janek otwiera usta, ale nie wydostaje się z nich żaden dźwięk. Nie ma czasu na pożegnanie z rodziną.

Copyright © 2000 Eva Szybalski. All rights reserved.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ulica Lwowska
Gość






PostWysłany: Sob 8:59, 26 Lip 2008    Temat postu:

Wszyscy byli i obecni mieszkańcy, zaprzyjażnieni, sympatycy, bywalcy i zakochani w tej długiej, pięknej i starej ulicy wiodącej w stronę Lwowa - serdecznie zapraszamy !!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kory-kora
Administrator



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Sob 15:24, 26 Sty 2013    Temat postu:



NA ZDJĘCIU: budynek przedwojennego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, na szczycie fasady rzeźby symbolizujące Galicję, Wisłę i Dniestr. Stoją tam do dziś dnia.

Zdjęcie przedstawia budynek Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie (informuje o tym niestety nie do końca wyraźny na fotografii napis znajdujący się na fasadzie budynku), przed odzyskaniem niepodległości będący siedzibą tzw. Sejmu Galicyjskiego.

@

Lwów to miasto o olbrzymich historycznych zasługach dla polskości, rozwijała się tutaj praca narodowa u podstaw na wszelkich możliwych płaszczyznach – od politycznej po naukową czy kulturalną. Bardzo prężne były organizacje studenckie.

Jednocześnie warto w tym miejscu rozwiać kilka wątpliwości i mitów zasiewanych przez nieprzyjazną Polsce propagandę płynącą z różnych stron. Po pierwsze, nieprawdą jest, jakoby twierdzenie „Polacy gnębili Ukraińców” odpowiadało rzeczywistości. To celowo zasiewane w poprzednim systemie przekonanie (celem wytresowania polskich umysłów w programowej niepamięci o województwach utraconych, która do dziś zbiera swoje plony) obalają podstawowe historyczne fakty.

Mianowicie, jeszcze w czasach zaborów wybierany w systemie kurialnym (a więc zdominowany przez Polaków) Sejm Galicyjski przeznaczał na ukraińskie i rusińskie organizacje znaczące dotacje, np.:

towarzystwo kulturalne i teatr - 14 500 koron
towarzystwo śpiewacze we Lwowie - 600 koron
redakcja pisma "Учитель" - 1000 koron
Towarzystwo im. Tarasa Szewczenki - 10 000 koron
pismo dziecięce "Дзвинокъ"- 400 koron
publikacje książek - 12 000 koron
zakład dla dziewcząt w Przemyślu - 400 koron
towarzystwo pedagogiczne dla wydawania biblioteki ukraińsko-ruskiej - 600 koron
szkoła żeńska we Lwowie - 3 200 koron
wydawnictwa oo. bazylianów - 400 koron
bursa dla biednej młodzieży uczącej się - 5000 koron

Warto dodać, iż niepodległa międzywojenna Polska również dotowała organizacje gospodarcze czy kulturalne mniejszości ukraińskiej i rusińskiej (np. coroczna dotacja 300 tysięcy złotych dla towarzystwa „Silskij Hospodar”), jak i ponosiła olbrzymie nakłady na te organizacje już po zawarciu ugody z 1935.

Działo się to wszystko mimo bardzo złych doświadczeń jeszcze ze schyłkowych czasów zaborów z ukraińską ekstremą polityczną, co w niektórych kręgach polskich (głównie Narodowej Demokracji) wywołało postulaty utworzenia zbrojnej samoobrony. Historia pokazała, że były to słuszne wnioski.

Właśnie na uniwersytecie szowiniści ukraińscy pobili prof. Ludwika Rydygiera (w maju 1901 roku), ofiarą pobić i napaści ze strony Ukraińców (którzy wśród ludności rusińskiej nie mieli wówczas żadnego poparcia politycznego) padli także profesorowie Jan Fijałek czy słynny Kazimierz Twardowski.

Głośnym echem odbiła się napaść grupki pijanych studentów ukraińskich dnia 1 lipca 1910, która uzbroiwszy się zawczasu powyrzucała wszystkich z budynku uniwersytetu i ogłosiła go „własnością narodu ukraińskiego”, wywieszając nań niebiesko-żółtą flagę. Jeden z uczestników akcji, Adam Koćko, pijany, śmiertelnie się postrzelił. Dziś jest patronem jednej z lwowskich organizacji studenckich na współczesnym ukraińskim uniwersytecie im. Iwana Franki (nazwę tę nadali sowieci w 1940 roku podczas okupacji Lwowa), jego popiersie stoi zaś w auli głównej dzisiejszego ukraińskiego uniwersytetu.

Warto o tym wszystkim mówić, aby pokazać rolę i znaczenie Miasta Lwowa dla rozwoju Narodu Polskiego poprzez organiczną pracę u podstaw oraz wykazanie, kto temu dziełu wydatnie przeszkadzał. Należy podkreślać, że mimo złych doświadczeń niepodległa Polska, jak i Polacy jeszcze w Sejmie Galicyjskim, nie stosowali odpowiedzialności zbiorowej i wspierali finansowo ukraińskie jak i rusińskie organizacje.

Niemniej, zarówno propaganda stalinowska, jak i propaganda ukraińskich szowinistów kopiująca tezy tej pierwszej, powtarzały bądź powtarzają jak mantrę hasła o „polskim ucisku” albo „polskiej okupacji”, co w świetle przytoczonych faktów okazuje się kłamstwem. Widzimy też wyraźnie, że choćby sam Uniwersytet Lwowski jest dowodem na to, iż to przede wszystkim Polacy przyczynili się w nieporównywalnie duży sposób do rozwoju tych ziem, nie lekceważąc jednocześnie obecności innych narodów je zamieszkujących.

[Podlaska Biblioteka Cyfrowa]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sokal - historia i dzień dzisiejszy miasta i rejonu Strona Główna -> Ukochane miasto LWÓW Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin